Wojna między Izraelem a Hamasem w dalszym ciągu zatruwa atmosferę w naszych społeczeństwach, a liczba przestępstw z nienawiści rośnie do alarmującego poziomu.
W zeszłym miesiącu Holandia odnotowała wzrost liczby incydentów antysemickich o 800%, a Austria o 300%.
W drugiej połowie października liczba incydentów antymuzułmańskich w Niemczech wzrosła średnio do trzech dziennie.
W odpowiedzi w tym tygodniu Komisja Europejska w trybie pilnym przedstawiła zestaw środków i zaleceń politycznych mających na celu walkę z ciemnym demonem nienawiści.
Ale to nie wszystko. Nowe finansowanie ogłosiła także Ylva Johansson, europejska komisarz do spraw wewnętrznych.
„W obliczu wojny między Izraelem a Hamasem oraz polaryzacji, jaką powoduje ona w naszym społeczeństwie, a także nadchodzącego sezonu świątecznego, istnieje ogromne ryzyko ataków terrorystycznych w Unii Europejskiej” – powiedziała we wtorek reporterom w Brukseli.
„Teraz udostępnimy dodatkowe 30 milionów euro ochrony”.
Pieniądze te przeznaczone są specjalnie na ochronę kościołów w okresie Bożego Narodzenia, ale także synagog i meczetów.
A potem jest dyskurs publiczny. Politycy muszą uważnie ważyć swoje słowa, aby nie zostać oskarżonym o stronniczość i opowiadanie się po stronie Izraela lub Palestyńczyków.
W przeciwnym razie mogłaby nastąpić natychmiastowa reakcja, o czym dowiedział się w tym tygodniu Wysoki Przedstawiciel UE Josep Borrell, gdy słuchacze, z którymi rozmawiał, opuścili salę, najwyraźniej w odpowiedzi na to, co powiedział o wojnie.
Dla wielu rozmowa o konflikcie na Bliskim Wschodzie, w domu lub publicznie, stała się frustrującym zajęciem.
Odpowiedź UE na wojnę jest postrzegana w ten czy inny sposób jako rozczarowująca.
COP28 trwa
Rozczarowanie to także słowo najlepiej opisujące nastroje działaczy klimatycznych śledzących konferencję COP28 w Dubaju.
Nie tylko są źli z powodu zawierania przez kraj gospodarza umów dotyczących paliw kopalnych, ale ogólnie uważają, że konferencja nie spełniła swoich ambicji.
Chociaż zmiana klimatu jest kryzysem globalnym, dotyka ona szczególnie biedniejszych krajów globalnego południa.
Międzynarodowy Komitet Ratunkowy (IRC), założony na wezwanie Alberta Einsteina, uczynił lobbowanie na rzecz tych krajów podstawą swojej pracy na rzecz klimatu.
TylkoGliwice rozmawiał z prezesem i dyrektorem generalnym IRC, Davidem Milibandem, który opisał raport swojej organizacji:„Działania klimatyczne w epicentrum kryzysu: jak COP28 może zaradzić niesprawiedliwościom, z jakimi borykają się kraje dotknięte konfliktami”oraz co należy zrobić, aby pomóc regionom wrażliwym.
„Nasz raport koncentruje się szczególnie na krajach, które łączą wysoki poziom wrażliwości klimatycznej z wysokim poziomem konfliktów. Na świecie jest 15 lub 16 krajów, które odpowiadają na około 60% potrzeb humanitarnych. Są one naznaczone konfliktami i kryzys klimatyczny” – powiedział w wywiadzie były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii.
„Przykładem może być Somalia. Republika Środkowoafrykańska, Etiopia. Są to kraje dotknięte stresem klimatycznym, które w większości przyczyniły się w bardzo niewielkim stopniu do ogólnej emisji gazów cieplarnianych, ale cierpią z powodu bardzo wysokiego poziomu wrażliwości klimatycznej i bardzo niskiego poziomu inwestycji w ochronę klimatu odporność.”
„Potrzebujemy odpowiedniego mapowania ryzyka. Potrzebujemy prawdziwych inwestycji w innowacje dotyczące tego, co oznacza adaptacja. W jaki sposób społeczności rolnicze mogą zapewnić środki do życia? W jaki sposób można odizolować społeczności miejskie od niebezpieczeństw związanych z kryzysem klimatycznym?
„Po trzecie, państwa niestabilne i objęte konfliktem wymagają działania za pośrednictwem społeczeństwa obywatelskiego, społeczności, a nie tylko tradycyjnych mechanizmów rządowych. I jeszcze ostatni aspekt. Kraje te potrzebują pomocy humanitarnej, ale potrzebują finansowania związanego ze zmianą klimatu”.
Bruksela kieruje się do Pekinu
Po raz pierwszy od ponad czterech lat odbył się osobisty szczyt UE–Chiny, tym razem w Pekinie.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która podróżowała wraz z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem, określiła ten szczyt mianem szczytu wyborów i nie przyniósł on wiele poza nim.
Zdecydowanie największym problemem dnia była ogromna nierównowaga handlowa, z jaką boryka się Europa z azjatyckim gigantem, wynosząca obecnie prawie 400 miliardów euro.
Von der Leyen powiedziała reporterom w stolicy Chin, że UE nie będzie już przymykać oczu na ten deficyt.
„Z politycznego punktu widzenia europejscy przywódcy nie będą w stanie tolerować, że nasza baza przemysłowa jest osłabiana przez nieuczciwą konkurencję” – powiedziała w czwartek.
„Lubimy konkurencję, dzięki niej jesteśmy lepsi, obniżamy ceny, jest to dobre dla konsumentów. Ale konkurencja musi być uczciwa. Nalegamy na uczciwą konkurencję w ramach jednolitego rynku. Dlatego nalegamy również na uczciwą konkurencję ze strony przedsiębiorstw, które przybywają do naszego jednolitego rynku”.
W ciągu ostatniego roku napięcia między Brukselą a Pekinem stale rosły, ponieważ UE stara się zmniejszyć ryzyko dla swojej gospodarki ze strony Chin.
We wrześniu Komisja wszczęła dochodzenie w sprawie wprowadzenia na rynek UE dotowanych chińskich samochodów elektrycznych, co wywołało wściekłość Pekinu.
Na szczycie sam chiński prezydent Xi Jinping przestrzegł Europę, aby nie wdrażała protekcjonistycznej polityki handlowej, ale jednocześnie pozostawiono otwarte drzwi do pogłębienia więzi.
Zdaniem Grzegorza Steca, analityka z MERICS, think tanku sankcjonowanego obecnie przez Chiny, szczyt może nie przyniósł wiele, ale nadał UE ton wobec Pekinu, że jeśli nie podejmie działań, Europa zareaguje.
„Wyglądało na to, że UE przedstawiła fakt, że naprawdę chce, aby Chiny konstruktywnie się zaangażowały, a jeśli nie, podejmą działania” – Stec powiedział TylkoGliwice.
„To w dużym stopniu sygnał, że strona UE spodziewa się wkrótce podjęcia działań. Jeśli nie, po stronie chińskiej nasze stosunki mogą stać się nieco bardziej złożone pod względem reakcji europejskich”.