Masz dość słuchania Binga Crosby’ego, Band Aid i Mariah w okresie świątecznym? Nie martw się już – oto albumy świąteczne, których potrzebujesz w swoim życiu (i uszach) podczas wakacji.
Zbliżają się wielkimi krokami i spójrzmy prawdzie w oczy, Boże Narodzenie obecnie rymuje się z atakami na kanały słuchowe starymi hitami, takimi jak „White Christmas” Binga Crosby’ego, „Last Christmas” Wham!, „Do They Know It’s Christmas” zespołu Band Aid i oczywiście , Mariah przez kolejny rok dominowała na falach radiowych dzięki „All I Want For Christmas Is You”.
Nie złe piosenki jako taki – z wyjątkiem tego ostatniego szaleńczo przesadzonego, które w tym momencie przypomina przyłożenie (muzycznego) młota w twarz. Dostępne są jednak inne opcje.
Oto przewodnik TylkoGliwice Culture, jak spędzić wesołe, muzyczne Święta Bożego Narodzenia bez polegania na stereotypowych świątecznych utworach, które będą wielokrotnie odtwarzane w radiu, aż dojdziesz do punktu, z którego nie ma odwrotu, kiedy myśl o uduszeniu Rudolfa i jego kumpli reniferów tylko dla gówna i chichotów wydaje się jedyną rozsądną opcją.
I chociaż Elvis, Dean Martin, Frank Sinatra i Phil Spector wydali klasyczne świąteczne płyty, my polecimy kilka bardziej niedocenianych perełek, które gwarantują świąteczną dobrą zabawę i unikają typowych wydań zarobkowych, które cuchną cynicznym bożonarodzeniowym barankiem.
Zatem bez zbędnych ceregieli, oto siedem najlepszych (i przeoczanych) albumów świątecznych, których powinieneś posłuchać.
Ella Fitzgerald – Ella życzy ci swingujących świąt (1960)
Zaufaj Pierwszej Damie Jazzu, która nagra nie tylko jeden z najlepszych albumów bożonarodzeniowych, ale także klasyk, który przetrwał próbę czasu poza sezonem świątecznym.
Koncentrując się wyłącznie na świeckich piosenkach sezonowych, Ella unika wszelkich schmaltzów i częstych ckliwych skłonności związanych ze świętami. Zamiast tego oferuje zaraźliwe, porywające i specyficzne wersje piosenek bożonarodzeniowych – z kilkoma niesamowitymi aranżacjami.
Słucha się tej płyty z przyjemnością, a piosenki wciąż wydają się świeże. Będziesz się także zastanawiać, jak „Have Yourself a Merry Little Christmas” może brzmieć tak zmysłowo i zmysłowo.
The Beach Boys – świąteczny album The Beach Boys (1964)
Uśmiechy The Beach Boys (i zachwycające swetry) można usłyszeć w całej kolekcji z 1964 roku, w której zespół współpracował z 41-osobową orkiestrą. Jest wszystko, czego można się spodziewać: bujne, ekspansywne i naprawdę musujące.
Najciekawsze są wersje „White Christmas”, „Blue Christmas” i „Merry Christmas, Baby”, a także mroczna komedia „Broda Świętego Mikołaja”, która opowiada, jak pięcioletni brat Mike’a Love’a ściąga mu sztuczną brodę, tylko stawić czoła kryzysowi egzystencjalnemu, że coś gdzieś poszło nie tak, a demistyfikacja świata dorosłych dopiero się zaczyna. Wesołych Świąt!
Różni artyści – Święta Bożego Narodzenia w Motown (1973)
Ten podwójny album dobroci Motown jest absolutną koniecznością, a lista utworów mówi wszystko.
„Święty Mikołaj przybywa do miasta” zespołu Jackson 5; „Pokusy” „Rudolf, renifer czerwononosy”; „Ave Maria” Steviego Wondera; „Joy To The World” Diany Ross i The Supremes…
Naturalnie, wszystkie supergwiazdy wytwórni z lat 70. są obecne w pełnej okazałości, a The Jackson 5 zajmuje centralne miejsce. Jest optymistyczny, funky, jazzowy i idealny na wakacyjną alternatywę dla bardziej sentymentalnych świątecznych śmieci, które zapominają, że święta powinny być tętniące życiem.
Sufjan Stevens – Pieśni na Boże Narodzenie (2006)
Sufjan Stevens nigdy nie stronił od koncepcji. To prawda, że jego plany napisania albumu dla każdego stanu USA wygasły po Michigan i Illinois, ale kiedy przyszło do jego świątecznego projektu, dostarczył pełny set.
Jego 42-utworowa kompilacja, podzielona na 5 EP, to pomysłowy i rewizjonistyczny cud Bożego Narodzenia. Są tu zarówno świąteczne klasyki, jak i oryginały, jak oda do zestresowanych rodziców („To były najgorsze święta w historii!”), znużony optymistyczny „Get Behind Me, Santa!” (zawiera oszałamiający wers „To fakt, czy ci się to podoba, czy nie – więc złóż ręce i spróbuj”) oraz pytanie „dlaczego nie jest to bardziej bożonarodzeniowy standard” Chodź, zatańczmy do tańca elfów.
Sharon Jones i The Dap-Kings – To świąteczna impreza soulowa (2015)
To był ostatni album Sharon Jones wydany przed śmiercią w 2016 roku i co za droga. Nagrała go podczas chemioterapii z powodu raka trzustki, a pełne uduchowienia i pasji wykonania jej i zespołu świątecznych klasyków nabierają głębszego wymiaru dzięki tej podstawowej wiedzy.
„It’s A Holiday Soul Party” to pełna uduchowienia i emocji podróż, w której wyróżniają się „8 Days of Hannukah”, „Please Come Home for Christmas” i „Cicha noc”.
To bez dwóch zdań jeden z najlepszych świątecznych albumów w historii, dorównujący Elli’s Swinging Christmas. I to o czymś mówi.
Norah Jones – Marzę o Bożym Narodzeniu (2021)
Ten idealnie nadaje się do zwinięcia się na sofie z przytulnym kocem i ciepłym napojem.
Jones oferuje delikatne podejście do świątecznych klasyków, a także własne oryginały i jakimś cudem udaje jej się połączyć świąteczną radość z charakterystycznym dla niej nostalgicznym brzmieniem.
Płyta może wydawać się dochodem, biorąc pod uwagę, że Jones wydaje się aż nazbyt naturalnie pasować do kolekcji przerobionych świątecznych utworów, ale zmysłowe, swingujące dźwięki (fajka z tyłu) produkowane przez Leona Michelsa, wcześniej członka zespołu Sharon Jones & The Dap-Kings (znowu oni) sprawiają, że tej płyty słucha się zaskakująco wspaniale.
Tyler, the Creator – Muzyka inspirowana iluminacją i Grinch doktora Seussa (2018)
Założę się, że nie wiedziałeś, że taki istnieje. Tak jest i warto poświęcić na to czas w okresie świątecznym.
Tyler, świąteczna propozycja hiphopowa od Stwórcy, która zadebiutowała wraz z premierami z 2018 roku Grincha, jest przeznaczony zarówno dla wytrawnych fanów rapu, jak i dzieci. Na przestrzeni 6 utworów udało mu się stworzyć idealną ścieżkę dźwiękową na hałaśliwą imprezę w domu i spotkanie przyjazne dzieciom. Najważniejszym wydarzeniem jest „Lights On” z udziałem Ryana Beatty’ego i Santigolda, podobnie jak Hot Chocolate z Jerrym Paperem.
To najbardziej oryginalna pozycja na naszej liście i przyszły faworyt dla tych z Was, którzy w czasie wakacji wolą rap od pakowania.
Życzę wszystkim miłego słuchania!