O nas
Kontakt

„Ceny są po prostu nierealne”: niespodzianka na słynnym węgierskim jarmarku bożonarodzeniowym

Laura Kowalczyk

An aerial view of the Advent Bazilika, one of Europe

Węgrzy mogą zostać wykluczeni z wakacji w sercu swojej stolicy.

W zimną noc w stolicy Węgier klienci na jednym z najsłynniejszych w Europie jarmarków bożonarodzeniowych na świeżym powietrzu przeglądali stoiska z jedzeniem, na których sprzedawano parujące lokalne przysmaki i popijali grzane wino z papierowych kubków. Bożonarodzeniowy pokaz świateł na fasadzie bazyliki św. Szczepana.

Jednak pomimo radości Świąt Bożego Narodzenia kryzys kosztów życia w tym środkowoeuropejskim kraju oznacza, że ​​wielu Węgrów i turystów jest zszokowanych drogimi, corocznymi targami.

Miska słynnej węgierskiej zupy gulaszowej za 12 €. Gołąbki za około 17 €. Hot dog z kiełbasą za ponad 21 €. Takie były ceny w poniedziałek na tętniącym życiem placu Budapesztu.

Miejscowych nie stać na przyjazd

W kraju, w którym mediana wynagrodzenia netto wynosi mniej niż 830 euro miesięcznie, gwałtownie rosnące koszty sprawiły, że niektórzy Węgrzy mieli poczucie, że ceny rynkowe nie są dla nich odpowiednie.

„To nie jest przeznaczone na węgierskie portfele” – stwierdziła Margit Varga, która po raz pierwszy odwiedziła Pecz na południu. „Ceny są po prostu nierealne, czy to dla turystów, czy dla Węgrów. »

Ceny żywności na popularnym targu adwentowym Bazilika i pobliskim targu Vorosmarty Square wywołały w ostatnich tygodniach ogromne poruszenie w lokalnych mediach. Niektóre sklepy porównały ceny z podobnymi rynkami w zamożniejszym Wiedniu, oddalonym o niecałe trzy godziny jazdy pociągiem i stwierdziły, że niektóre produkty spożywcze z Budapesztu były droższe.

Gołąbki na bazarze Bazilika kosztują prawie 20 euro.
Gołąbki na bazarze Bazilika kosztują prawie 20 euro.

Ami Sindhar, 29-letnia turystka z Londynu, powiedziała, że ​​niedawno odwiedziła jarmark bożonarodzeniowy w Kolonii w Niemczech i odkryła, że ​​żywność na budapesztańskim targu była „znacznie droższa”.

„Atmosfera jest tu świetna, ale ceny jedzenia…” – stwierdziła po wypiciu z przyjaciółmi lampki grzanego wina. „Myślę, że to wstyd dla mieszkańców… Kiedy znajduje się taki piękny targ, chcemy, aby zarówno miejscowi, jak i wszyscy turyści mogli tam chodzić, a także wszyscy turyści”.

Zawrotna inflacja na Węgrzech

Chociaż jarmarki bożonarodzeniowe są zazwyczaj skierowane do gości zagranicznych i często oferują dodatkową premię za świąteczną atmosferę, inne czynniki na Węgrzech zwiększają koszty.

We wrześniu gospodarka zakończyła cztery kolejne kwartały kurczenia się, a w ciągu ostatnich dwóch lat w kraju odnotowano gwałtowny wzrost cen. Węgry odnotowują najwyższą inflację spośród 27 krajów Unii Europejskiej przez większą część 2023 r., osiągając szczyt na poziomie ponad 25%.

W szczególności ceny żywności odnotowały dramatyczny wzrost. Według unijnego urzędu statystycznego Eurostat, Węgry rozpoczęły rok od wzrostu cen żywności o prawie 50% w porównaniu z rokiem poprzednim. Choć w ostatnich miesiącach tempo wzrostu znacznie spadło, wysokie koszty utrzymują się.

Lajos Hild, emeryt, który w poniedziałek odwiedził Jarmark Adwentowy Bazilika, powiedział, że nie może przyzwyczaić się do kosztów skosztowania ulubionych świątecznych przysmaków.

„Kiedy byłem dzieckiem i szedłem kupić kasztany, mogłem kupić całe stoisko ze sprzedawcą za jedną czwartą ceny, jaką kosztują obecnie” – powiedział.

Ludzie odwiedzają targ adwentowy Bazilika w centrum Budapesztu, sobota, 9 grudnia 2023 r.
Ludzie odwiedzają targ adwentowy Bazilika w centrum Budapesztu, sobota, 9 grudnia 2023 r.

Chcąc poszerzyć ofertę dla gości, którzy mieli mniej szczęścia, sprzedawcy żywności na dwóch jarmarkach bożonarodzeniowych w Budapeszcie są zobowiązani do oferowania rotacyjnego menu dziennego za 1500 forintów (4,25 dolara). Aby to spłukać, kubek grzanego wina kosztuje około 3,80 dolara.

Turystka Sindhar stwierdziła jednak, że obawia się, że niektórzy miejscowi nadal mogą zostać wykluczeni z wakacyjnego doświadczenia.

„Wyobrażam sobie, że istnieje znaczna różnica między tym, co zarabiają… a tym, co zarabialiby, gdyby weszli na rynek” – stwierdziła.