O nas
Kontakt

Czy odbicie zasobów morskich spowodowane nieszczęściami na Morzu Czerwonym będzie trwałe?

Laura Kowalczyk

Containers are seen on the worlds first methanol-enabled container vessel before the namegiving ceremony in Copenhagen, Denmark, Thursday, Sept 14, 2023. Danish shipping compa

Akcje głównych europejskich przewoźników, takich jak Maersk i Hapag-Lloyd, znacznie wzrosły w wyniku zakłóceń na Morzu Czerwonym, co przeniosło się na wyższe koszty frachtu. Analitycy Goldman Sachs i JP Morgan zastanawiają się, czy ten trend ma szansę się utrzymać.

W ostatnich tygodniach akcje największych europejskich przewoźników, takich jak duński Maersk i niemiecki Hapag-Lloyd, odnotowały znaczne odbicie.

Wzrost ten przypisuje się przede wszystkim trwającym zakłóceniom logistycznym na Morzu Czerwonym, wywołanym działaniami bojowników Houthi u wybrzeży Jemenu.

Korzeń rajdu

Prym wiodą akcje duńskiego Maerska i niemieckiego Hapag-Lloyd, których wartość od połowy grudnia wzrosła odpowiednio o 30% i 55%. Awans rozpoczął się, gdy bojownicy Houthi wystrzelili rakietę w stronę statku Maersk, co uwypukliło rosnące ryzyko żeglugi po Morzu Czerwonym.

Ze względu na ryzyko związane z przeprawą przez Morze Czerwone największe firmy żeglugowe unikają obecnie tej trasy, która zwykle obejmuje przeprawę przez Kanał Sueski. W rezultacie przedsiębiorstwa te wybierają obecnie dłuższe trasy, zwłaszcza wokół Przylądka Dobrej Nadziei, aby ominąć ten region znajdujący się w trudnej sytuacji.

Taka zmiana trasy ma poważne konsekwencje dla ekonomiki żeglugi. Dłuższa trasa nie tylko wydłuża czas tranzytu, ale także zwiększa koszty operacyjne, co skutkuje znacznie wyższymi stawkami frachtu.

Na przykład nienotowana na giełdzie francuska grupa CMA CGM zdecydowała się podnieść swoje ceny nawet o 100%, odzwierciedlając wyższe koszty i dłuższy czas podróży związany ze zmianą trasy.

W rezultacie stawki spot za kontenery o ekwiwalencie czterdziestostopowym (FFE) odnotowały dramatyczny wzrost z około 2000 dolarów na początku grudnia do ponad 5000 dolarów 4 stycznia. Podwyżka stawek jest bezpośrednią reakcją na zwiększony popyt i ograniczoną podaż spowodowaną zmianą trasy.

Spostrzeżenia analityków i perspektywy rynkowe

Analitycy finansowi uważnie monitorują ten rozwój sytuacji. Per Hanses z Nordnet sugeruje, że wzrost taryf powinien z nawiązką zrekompensować zwiększone ryzyko i koszty związane z nowymi trasami.

Patrick Creuset, analityk w Goldman Sachs, zauważa, że ​​zakłócenia te dotykają znacznej części światowego handlu kontenerowego, około 30%, co doprowadzi do zmiany trasy od 70 do 80% statków do końca grudnia.

Amerykański bank inwestycyjny spodziewa się dalszych podwyżek stawek frachtowych, szczególnie biorąc pod uwagę opóźnienia w powrocie statków do załadunku w Azji, czyli krytycznym okresie poprzedzającym chiński Nowy Rok. To powiedziawszy, Goldman Sachs nie spodziewa się, że wąskie gardła w łańcuchu dostaw doprowadzą do zakłóceń w epoce Covid-19.

Jednak nie wszyscy analitycy są optymistami co do długoterminowych korzyści wynikających z tego wzrostu. JP Morgan przyjmuje bardziej ostrożne stanowisko, obniżając rekomendację Maerska z „przeważonego” do „neutralnego”. Bank inwestycyjny postrzega zakłócenie jako tymczasowy impuls, który prawdopodobnie nie przyniesie trwałych korzyści w zakresie zysków. JP Morgan przewiduje, że po ustabilizowaniu się sytuacji na Morzu Czerwonym branża powróci do stanu sprzed zaburzeń, charakteryzującego się słabymi fundamentami, w tym problemem nadpodaży.

Przed atakami na Morzu Czerwonym firmy takie jak Maersk już borykały się z ponurymi perspektywami gospodarczymi, o czym świadczyły decyzje o redukcji miejsc pracy oraz ostrzeżenia o niskich cenach i rosnących kosztach.

W miarę rozwoju sytuacji dla inwestorów i interesariuszy z branży kluczowe będzie ścisłe monitorowanie tych zmian i ich potencjalnego długoterminowego wpływu na światową branżę żeglugową. Ponadto ważne jest, aby rozpoznać potencjał kaskadowego wpływu na wzrost gospodarczy i inflację w Europie.