Urzędnicy OBWE nie będą mogli nadzorować wyborów parlamentarnych i lokalnych w kraju. To najnowszy ruch autorytarnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki mający na celu ustanowienie kontroli nad instytucjami politycznymi.
Władze Białorusi oświadczyły w poniedziałek, że nie zaproszą obserwatorów z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy (OBWE) w Europie do monitorowania wyborów parlamentarnych i lokalnych zaplanowanych na 25 lutego 2024 roku.
Jest to najnowsze działanie autorytarnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki podjęte w ostatnich latach w celu dalszego umocnienia swojej kontroli nad instytucjami politycznymi kraju.
Białoruś „poinformowała OBWE o swoim zamiarze nie zapraszania obserwatorów i przedstawiła swoje argumenty i motywacje” – powiedział Andrei Dapkiunas, stały przedstawiciel Białorusi przy organizacjach międzynarodowych w Wiedniu.
Białoruś jest członkiem OBWE, a członkowie Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka od dziesięcioleci są jedynymi międzynarodowymi obserwatorami białoruskich wyborów.
Głosowanie parlamentarne zaplanowane na 25 lutego będzie pierwszymi wyborami od kontrowersyjnego głosowania prezydenckiego w 2020 r., które zapewniło Łukaszence szóstą kadencję na stanowisku i wywołało bezprecedensową falę masowych protestów w całym kraju.
Rząd Łukaszenki odpowiedział na demonstracje ostrym stłumieniem, aresztując ponad 35 000 osób. Wielu z nich zostało brutalnie pobitych przez policję i zmuszonych do opuszczenia kraju.
Tegoroczne wybory odbędą się w atmosferze ciągłych represji, a w więzieniach przebywa około 1500 więźniów politycznych, w tym przywódcy partii opozycyjnych i znany obrońca praw człowieka oraz zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla w 2022 r. Aleś Bialacki.
Władze białoruskie przeprowadziły także „przerejestrowanie” partii politycznych działających w 9,5-milionowym kraju, udzielając mandatów jedynie czterem partiom prorządowym z 15, które działały w kraju na początku ubiegłego roku. Nie oczekuje się, że politycy opozycji wezmą udział w głosowaniu.
Szef Centralnej Komisji Wyborczej Ihar Karpenka powiedział, że wybory odbędą się „pod pełną kontrolą władz i bez destrukcyjnych wpływów”.
„Białoruś trzyma wybory przede wszystkim dla siebie” – powiedział Karpenka, dodając, że władze białoruskie zaproszą obserwatorów z Rosji i krajów Azji Środkowej.
Od 1995 roku wszystkie wybory i referenda na Białorusi uznawane są przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE za niezgodne ze standardami tej organizacji oraz nie przejrzyste i uczciwe. Tymczasem obserwatorzy z Rosji i krajów sojuszniczych z Białorusią wszystkie głosowania w kraju uważają za demokratyczne.
Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska przebywająca na wygnaniu na sąsiedniej Litwie nalegała na Białorusinów do bojkotu lutowego głosowania, nazywając je „farsą bez międzynarodowego monitorowania”.
„Reżim Łukaszenki zrobił wszystko, aby zmiana władzy w drodze wyborów była w kraju niemożliwa” – stwierdziła Cichanouska.
Po zakończeniu głosowania parlamentarnego i wyborów samorządowych powstanie nowy organ państwowy – Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Ludowe. Zbierze 1200 delegatów, wśród których znajdą się urzędnicy, członkowie samorządów lokalnych, związkowcy, działacze prorządowi i nie tylko, i będzie działać równolegle z parlamentem, który składa się z dwóch izb: izby niższej składającej się ze 110 prawodawców oraz izby wyższej parlamentu. 64 senatorów.
Zgromadzenie utworzone przez Łukaszenkę ma szerokie uprawnienia i może decydować o polityce, projektować przepisy, proponować zmiany w konstytucji, powoływać członków komisji wyborczej i sędziów. Zgodnie z prawem prezydent Białorusi po ustąpieniu ze stanowiska automatycznie staje się członkiem Zgromadzenia.