O nas
Kontakt

Wspólne zaciąganie pożyczek dzieli Europę od środka

Laura Kowalczyk

Wspólne zaciąganie pożyczek dzieli Europę od środka

Fundusz odbudowy bloku to #NextGenDisaster owinięty flagą UE.

Unijny instrument odbudowy o wartości 800 miliardów euro (znany również jako #NextGenerationEU) miał stanowić bezprecedensową wspólną reakcję na pandemię Covid-19 – transformacyjny moment pogłębienia integracji UE i pierwszy krok w kierunku pełniejszej unii gospodarczej i politycznej.

Niestety, te marzenia – podobnie jak europejska solidarność z Ukrainą – szybko ustąpiły miejsca bardziej brudnej rzeczywistości politycznej.

To prawda, że ​​jako ćwiczenie wzniosłej retoryki #NextGenEU w dalszym ciągu odnosi niezwykłe sukcesy. Reklamowano ją jako „jedyną w życiu szansę na wyjście z pandemii wzmocnioną, przekształcenie naszych gospodarek i społeczeństw oraz zaprojektowanie Europy, która będzie działać dla wszystkich”. W oczach francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona jest to wizja Europy spotykającej swój „moment prawdy”, a według bombastycznych słów niedoszłego posła do Parlamentu Europejskiego (ale technicznie rzecz biorąc) przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela: „Udało się nam. Europa jest silna. . . Europa jest zjednoczona.”

Brak ciśnienia …

Niestety wydarzenia ostatnich trzech i pół roku pokazały, że zamiast wzmacniać solidarność europejską, fundusz odbudowy w rzeczywistości pogłębił wewnętrzne podziały polityczne i sprawił, że dalsza integracja w nadchodzących latach stała się mniej – a nie bardziej – prawdopodobna.

W rzeczywistości nowo odkryte zamiłowanie UE do siły fiskalnej zaczęło zarażać konsensus polityczny niezbędny do osiągnięcia ważniejszych priorytetów, w tym finansowania Ukrainy, uzgodnienia długoterminowego budżetu bloku i zapewnienia poszanowania praworządności w Europie Środkowo-Wschodniej.

Zasadniczo ta #NextGenDisaster dzieli Europę od wewnątrz na trzy różne sposoby: po pierwsze, fundusz odbudowy podważył wiarygodność UE w zakresie dyscypliny fiskalnej. Mimo że uzgodniono to w lipcu 2020 r., obecnie nie ma porozumienia politycznego co do sposobu zapłaty za to wspaniałe narzędzie transformacji. A zwiększone dochody UE („zasoby własne”) wymagane do spłaty części pożyczki w postaci dotacji obejmują obecnie jedynie większe wkłady krajowe na rzecz recyklingu plastikowych butelek!

Co więcej, szersze porozumienie w sprawie znacznie ważniejszych źródeł potrzebnej gotówki jest mało prawdopodobne przed 2026 r. UE w efekcie boryka się z rosnącym deficytem budżetowym, a sytuacja fiskalna jest tak zła, że ​​Komisja Europejska szuka obecnie „ratunków” od krajów członkowskich poprzez dodatkowe „uzupełniające” wkłady budżetowe.

To tyle, jeśli chodzi o praktykowanie przez UE tego, co głosi w sprawie dyscypliny fiskalnej.

Po drugie, fundusz naprawczy został wyraźnie wykorzystany jako pretekst do stworzenia rynku długu dla unijnych obligacji. Ciągłe zaciąganie pożyczek przez blok jest podręcznikowym przykładem tworzenia tak dużego zadłużenia, że ​​rozwój powiązanych rynków staje się quid pro quo. Przy takim tempie oczekuje się, że koszty obsługi zadłużenia UE w 2024 r. dwukrotnie wzrosną w stosunku do pierwotnych szacunków, a zadłużenie UE do 2026 r. osiągnie prawie 1 bilion euro.

Na nieszczęście dla obywateli europejskich to my ostatecznie zapłacimy rachunek.

Nowo odkryte zamiłowanie UE do siły fiskalnej zaczęło wpływać na konsensus polityczny wymagany dla ważniejszych priorytetów | Ralph Orłowski/Getty Images

Bądźmy szczerzy – fundusz naprawczy nigdy nie dotyczył Covida. To po prostu głębsza i droższa Europa przebrana za solidarność.

Po trzecie i wreszcie, rzeczywistość jest taka, że ​​obiekt ten zawsze był o wiele za powolny, aby mógł być prawdziwym narzędziem stymulującym po pandemii. Według stanu na listopad 2023 r. wypłacono jedynie 35 proc. dotacji i 15 proc. pożyczek, czyli niecałe 25 proc. planowanego pakietu inwestycyjnego. Co gorsza, fundusz naprawczy zapoczątkował zupełnie nowy poziom biurokratycznego nadzoru w Brukseli, pełen kart wyników, kluczowych osiągnięć i interaktywnych map. Jednak pod tym olśniewającym olśnieniem poważni ekonomiści przyznają, że zarządzanie nią nie spełnia standardów finansowania opartych na wynikach.

Tymczasem fundusz naprawczy spotkał się również z uzasadnioną krytyką dotyczącą rodzaju projektów zgłaszanych przez niektóre kraje członkowskie. Nie jest to też równy wysiłek ogólnoeuropejski – Włochy, Hiszpania i Grecja odpowiadają za prawie 70 procent istniejących wypłat dotacji.

Tym samym #NetGenEU pozostaje tym, czym zawsze miał być – narzędziem umożliwiającym przeniesienie zadłużenia krajów członkowskich na poziom UE. Kraje oszczędne powinny już mieć poważne wyrzuty sumienia wśród kupujących lub przynajmniej utopić smutki z powodu przegranej tej bitwy w 2020 roku.

Z politycznego punktu widzenia przewidywalne skutki są już w toku. Obiekt jest obecnie kolejnym punktem nacisku finansowego w toczącej się bitwie dotyczącej obaw związanych z „rządami prawa” zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech. Kiedy długoterminowe realia finansowe funduszu staną się rzeczywistością, nastawienie w kluczowych krajach będących płatnikami UE – między innymi w Finlandii, Holandii i Niemczech – przerodzi się w przeszkodę polityczną.

Wynik niedawnych wyborów w Holandii i ponowne zaangażowanie Niemiec w przestrzeganie wewnętrznych reguł fiskalnych – pomimo wewnętrznej niepewności politycznej – sygnalizują początek oszczędnej walki. Ale tym razem muszą stoczyć właściwą bitwę we właściwym czasie.

Ten fetysz „pozabudżetowego” finansowania dłużnego będzie prześladował UE przez nadchodzące dziesięciolecia. Wystarczy spojrzeć na rozwijający się bałagan finansowy w Berlinie z jego przerażającymi konsekwencjami politycznymi.

Wspólne zaciąganie pożyczek nie jest warunkiem powodzenia europejskiej gospodarki. W rzeczywistości jest to odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów gospodarczych, przed którymi stoi dziś blok. Ponowne skupienie się na jednolitym rynku, faktyczne dokończenie unii bankowej i być może przekształcenie unii rynków kapitałowych w coś więcej niż tylko powtarzany komunikat prasowy przyniosłoby więcej dla konkurencyjności Europy niż fundusz naprawczy kiedykolwiek.

Ostatnie słowo pozostawiam Europejskiemu Trybunałowi Obrachunkowemu – niezależnemu zewnętrznemu audytorowi UE – który w swoim rocznym sprawozdaniu za 2022 r., analizującym sprawozdania finansowe bloku, przyznał, że „podtrzymuje negatywną opinię (do budżetu) czwarty rok z rzędu . . Oczywiście nie możemy po prostu pożyczać pieniędzy bez planu, w jaki sposób zostaną one spłacone”.

Fundusz odbudowy bloku to #NextGenDisaster owinięty flagą UE. A ten dług może równie dobrze oznaczać śmierć procesu integracji.