O nas
Kontakt

Kryzys na Morzu Czerwonym zagrożeniem dla gospodarki UE, dostaw energii i cen – szef handlu

Laura Kowalczyk

EU trade commissioner Valdis Dombrovskis

Zakłócenia w handlu spowodowane niestabilnością na Morzu Czerwonym stanowią ryzyko dla perspektyw gospodarczych UE, a także dostaw i cen energii, ostrzegł we wtorek unijny komisarz ds. handlu Valdis Dombrovskis.

„Widzimy już, że występują zakłócenia na szlakach żeglugowych na Morzu Czerwonym i, co za tym idzie, w korzystaniu z Kanału Sueskiego” – powiedział Dombrovskis.

„Obecnie widzimy, że skutki tych zakłóceń są ograniczone. Ograniczony jest także ich wpływ na np. ceny ropy i gazu” – dodał. „Ale z pewnością jest to ryzyko dla gospodarki europejskiej, za którym musimy podążać bardzo blisko.”

Ostrzeżenie Dombrovskisa nadeszło, gdy należący do Grecji statek pod maltańską banderą stał się najnowszym celem rakiety wystrzelonej przez rebeliantów Jemenu Houthi.

Niedawna seria ataków wspieranych przez Iran rebeliantów Houthi na międzynarodowe statki handlowe na Morzu Czerwonym zmusiła wiele dużych przedsiębiorstw żeglugowych, niektóre europejskie, do opuszczenia tego obszaru.

Morze Czerwone i Kanał Sueski to jedne z najbardziej strategicznych morskich szlaków handlowych na świecie, przez które przechodzi około 15% światowego ruchu żeglugowego. Alternatywny objazd wokół Przylądka Dobrej Nadziei może wydłużyć podróż nawet o miesiąc, grożąc wywróceniem światowego handlu do góry nogami, powodując opóźnienia i dodatkowe koszty.

Cztery z pięciu największych na świecie firm zajmujących się transportem kontenerowym wstrzymały lub przekierowały swoje operacje na Morzu Czerwonym, w tym należący do Danii Maersk, którego statek został zaatakowany przez rebeliantów Houthi na początku tego miesiąca.

Huti twierdzą, że w odpowiedzi na konflikt w Strefie Gazy biorą na cel statki należące do Izraela, ale sabotażowi uległy także statki amerykańskie i europejskie.

Odwet pod przewodnictwem USA i Wielkiej Brytanii w formie nalotów na cele Houthi w Jemenie jak dotąd nie zmusił Houthi do wycofania się, a jedynie podsycił obawy przed dalszą eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Kraje zachodnie, a także Iran, wysłały okręty wojenne, aby patrolowały ten obszar i chroniły statki przed sabotażem. Misja morska pod dowództwem USA pierwotnie pozyskała wsparcie 20 krajów, ale wiele z nich wycofało się ze strachu przed eskalacją.

UE rozważa również zorganizowanie własnej operacji mającej na celu ochronę europejskich statków na tym obszarze.

Konsekwencje dla Europy

Huti przysięgli, że naloty Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii „nie pozostaną bezkarne”, wywołując obawę, że więcej europejskich i międzynarodowych firm zdecyduje się skorzystać z alternatywnej trasy przez Przylądek Dobrej Nadziei w obawie przed odwetem.

Ekonomiści ostrzegają przed efektem domina, który może ostatecznie uderzyć w europejskich konsumentów.

„Europa i jej obywatele mogą spodziewać się wyższych kosztów energii, opóźnień w dostawach i powrotu inflacji, co spowoduje wyższe i trwalsze stopy procentowe” – napisał ekonomista Osama Rizvi dla TylkoGliwice.

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę na początku 2022 r. UE zwiększyła import ropy z Bliskiego Wschodu w ramach prób odzwyczajenia się od rosyjskich produktów energetycznych, co skutkuje większym uzależnieniem UE od ropy przepływającej przez Morze Czerwone i Kanał Sueski.

Komisarz UE ds. gospodarki Paolo Gentiloni ostrzegł w poniedziałek, że napięcia mogą ostatecznie doprowadzić do wzrostu cen energii w Europie.

„To, co dzieje się na Morzu Czerwonym (…), na razie nie ma najwyraźniej wpływu na ceny energii i inflację” – wyjaśnił Gentiloni.

„Uważamy jednak, że należy to bardzo uważnie monitorować, ponieważ konsekwencje mogą urzeczywistnić się w nadchodzących tygodniach” – dodał.

Uderzyły łańcuchy dostaw

Na znak, że przemysł odczuwa skutki kryzysu, Tesla, Volvo i Suzuki ogłosiły, że zawieszą produkcję w europejskich fabrykach ze względu na problemy w łańcuchu dostaw wynikające z ataków na Morzu Czerwonym.

Amerykańska międzynarodowa firma Tesla ogłosiła w zeszłym tygodniu, że wstrzyma produkcję większości samochodów w swojej berlińskiej Gigafactory z powodu niedoborów komponentów. Szwedzka międzynarodowa firma Volvo, w większości należąca do Chin, również zawiesiła produkcję w swoim zakładzie w Gandawie w Belgii z powodu opóźnień w dostawach.

We wtorek Suzuki Motor jako ostatnia ogłosiła zawieszenie działalności. Wstrzyma produkcję w swojej węgierskiej fabryce na siedem dni.

Według „Wall Street Journal” brytyjski gigant naftowy Shell również wstrzymał we wtorek wszystkie dostawy do Morza Czerwonego ze względu na eskalację napięcia w regionie.

Premier Kataru również podniósł we wtorek alarm, ostrzegając, że będzie to miało wpływ również na dostawy skroplonego gazu ziemnego (LNG).

„LNG jest… jak każdy inny transport handlowy. Będzie to miało na niego wpływ” – powiedział szejk Mohammed bin Abdulrahman Al Thani ze Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Reuters podał, że QatarEnergy, drugi co do wielkości eksporter LNG na świecie, w poniedziałek tymczasowo wstrzymał podróże szlakiem przez Morze Czerwone. Jednak dane pochodzące z monitoringu przesyłek pokazały, że niektóre katarskie statki LNG wróciły we wtorek na kurs.