24-latek i jego autokar zginęli po tym, jak ich samochód wypadł z drogi między miastami Eldoret i Kaptagat w zachodniej Kenii
Rekordzista świata w maratonie Kelvin Kiptum, który miał zostać supergwiazdą biegów długodystansowych, zginął wraz ze swoim trenerem w wypadku samochodowym w Kenii późną niedzielą.
Kiptum miał 24 lata, a zaledwie w zeszłym tygodniu rekord świata ustanowiony podczas maratonu w Chicago został ratyfikowany przez międzynarodową federację lekkoatletyczną World Athletics.
Był także jednym z faworytów do zdobycia złota w maratonie na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.
Kenijczyk Kiptum i jego rwandyjski trener Gervais Hakizimana zginęli w katastrofie około godziny 23:00. Według innego kenijskiego sportowca, Milcaha Chemosa, do wypadku doszło na drodze pomiędzy miastami Eldoret i Kaptagat w zachodniej Kenii.
Lokalne władze potwierdziły, że w wypadku brał udział tylko jeden samochód, a trzecia osoba – kobieta, która również znajdowała się w pojeździe – z poważnymi obrażeniami została przewieziona do szpitala. Dodał, że wyglądało na to, że samochód z dużą prędkością zjechał z drogi i zderzył się z drzewem, po czym dachował.
Kiptum był pierwszym człowiekiem, który przebiegł maraton w oficjalnym wyścigu w czasie krótszym niż 2 godziny i 1 minuta, ustanawiając w październiku w Chicago rekord świata z czasem 2:00,35, pobijając wynik innego Kenijczyka, mistrza maratonu Eliuda Kipchoge. Ustanowił rekord już w swoim trzecim maratonie na najwyższym poziomie.
Oczekiwano, że Kiptum i Kipchoge zapewnią kuszącą ogólnokenijską bitwę o złoto maratonu w Paryżu. Kiptum miał rozpocząć sezon od kwietniowego maratonu w Rotterdamie, który byłby jego pierwszym wydarzeniem od czasu pobicia rekordu świata.