Wraz z międzynarodowym oburzeniem z powodu przedwczesnej śmierci dysydenta niektórzy współczujący Rosjanie przeciwstawiali się wysiłkom mającym na celu stłumienie publicznej żałoby.
Rząd Wielkiej Brytanii nałożył w środę sankcje na sześciu najwyższych urzędników w arktycznej kolonii karnej, gdzie w zeszłym tygodniu zmarł przywódca rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny, twierdząc, że to oni są odpowiedzialni za brutalne traktowanie, jakiego doznał w ostatnich miesiącach jego życia.
Wśród sześciu urzędników objętych brytyjskimi przepisami dotyczącymi praw człowieka jest pułkownik Wadim Konstantinowicz Kalinin, który nadzoruje obóz jeniecki, w którym Nawalny był przetrzymywany w izolatce przez okres do dwóch tygodni.
Nawalnemu, 47-letniemu działaczowi antykorupcyjnemu i byłemu kandydatowi na prezydenta, również odmówiono pomocy medycznej i zmuszono do spacerów na świeżym powietrzu w temperaturze spadającej do minus 32 stopni Celsjusza, podało brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
„Jest oczywiste, że władze rosyjskie postrzegały Nawalnego jako zagrożenie i wielokrotnie próbowały go uciszyć” – oświadczył w oświadczeniu minister spraw zagranicznych David Cameron.
Sześciu funkcjonariuszom więzienia nie będzie wolno podróżować do Wielkiej Brytanii, a wszelki majątek, jaki mogą posiadać w kraju, zostanie zamrożony.
Wielka Brytania wezwała także władze rosyjskie do wydania ciała Nawalnego rodzinie i wezwała do wszczęcia w piątek „pełnego i przejrzystego” śledztwa w sprawie jego śmierci.
Choć śmierć Nawalnego nadal pozostaje oficjalnie niewyjaśniona, wielu zachodnich przywódców stwierdziło, że obarcza odpowiedzialnością prezydenta Rosji Władimira Putina.
Nawalny wrócił do Moskwy w styczniu 2021 r., po rekonwalescencji w Niemczech po zatruciu środkiem paraliżującym, za które obwinił Kreml. Został natychmiast aresztowany i otrzymał trzy kary więzienia, które określił jako wyraźnie motywowane politycznie.