Wysoce upolityczniona edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie zakończyła się w ubiegły weekend, ale podziały wokół przekazu politycznego nadal trwają. Berlinale jest obecnie uwikłane w kontrowersje, które poważnie nadszarpują jego reputację. Dlatego.
Festiwal Filmowy w Berlinie szczyci się tym, że jest festiwalem filmowym aktywnym politycznie, ale nie o to im chodziło… Zakończenie tegorocznej, 74. edycji przekroczyło wszelkie oczekiwania.
Wczoraj (poniedziałek 26 lutego) dziennik „Berlinale” poinformował, że postawił zarzuty karne w związku z włamaniem na Instagram w sekcji „Panorama” w serwisie społecznościowym, na którym publikowano „antysemickie” wiadomości.
„Berlinale” w oświadczeniu podaje, że w weekend na krótko zhakowano kanał Instagram, w którym znajdowała się sekcja Panorama, po wręczeniu nagród, a na kanale opublikowano „antysemickie posty obrazowo-tekstowe na temat wojny na Bliskim Wschodzie z logo Berlinale”.
Infografiki przesłane przez hakerów zawierały stwierdzenia typu „Ludobójstwo to ludobójstwo. Wszyscy jesteśmy współwinni” i że zwolennicy muszą „porzucić pogląd, że niemiecka wina rozgrzesza nas z historii naszego kraju lub naszych obecnych zbrodni”. Wezwali także do „natychmiastowego i trwałego zawieszenia broni” w Gazie.
W jednym z postów można przeczytać: „Od naszej nierozwiązanej przeszłości nazistowskiej po ludobójczą teraźniejszość – zawsze byliśmy po złej stronie historii. Ale nie jest za późno, aby zmienić naszą przyszłość.”
Organizatorzy stwierdzili, że oświadczenia nie pochodzą z Berlinale ani nie odzwierciedlają stanowiska festiwalu w sprawie wojny w Izraelu w Gazie.
„Kanał Instagram sekcji Berlinale Panorama został na krótko zhakowany i na kanale pojawiły się antysemickie posty obrazowo-tekstowe na temat wojny na Bliskim Wschodzie z logo Berlinale. Stwierdzenia te nie pochodzą od festiwalu i nie reprezentują jego stanowiska.”
Festiwal dodał: „Berlinale w najostrzejszy sposób potępia ten przestępczy czyn, usunął posty i wszczął śledztwo. Ponadto Berlinale postawiło zarzuty karne nieznanym osobom. Państwowy Urząd Kryminalny (LKA) wszczął śledztwo.”
Po naładowanej politycznie edycji organizatorzy festiwalu podjęli także próbę zdystansowania władz Berlinale od stanowisk części laureatów.
Kontrowersyjna ceremonia wręczenia nagród
Niektórzy filmowcy wykorzystali ceremonię zamknięcia do złożenia oświadczeń.
Laureatka Złotego Niedźwiedzia Mati Diop, która zdobyła nagrodę za swój film dokumentalny Dahomejzłożyła bezpośrednie oświadczenie polityczne, odbierając nagrodę: „Stoję po stronie Palestyny”.
Przed jej przemówieniem powitalnym amerykański filmowiec Ben Russell przyjął nagrodę za film z sekcji Spotkania Akcja bezpośredniawidziano go ubranego w kefiję – znak palestyńskiej solidarności.
W innym miejscu amerykańska reżyserka Eliza Hittman wykorzystała swój czas na scenie, aby nawoływać do zawieszenia broni w Gazie.
„Jako żydowski filmowiec, który zdobył Srebrnego Niedźwiedzia w 2020 roku, ważne jest dla mnie, aby tu być” – powiedział Hittman. „Nie ma sprawiedliwej wojny, a im bardziej ludzie próbują wmówić sobie, że jest sprawiedliwa wojna, tym bardziej popełniają groteskowy akt samooszukiwania się”.
Jedno z najbardziej poruszających przemówień wieczoru wygłosili Basel Adra i Yuval Abraham, palestyńsko-izraelski duet filmowców odpowiedzialny za zdobywcę nagrody dokumentalnej na Berlinale Żadnej innej krainy.
Adra w swoim przemówieniu z podziękowaniami powiedział, że trudno jest świętować, gdy jego palestyńscy rodacy w Gazie są „rzeźni i masakrowani”. Wezwał Niemcy, aby „uszanowały wezwania ONZ i zaprzestały wysyłania broni do Izraela”.
Następnie Abraham wszedł na scenę; „Stoimy przed wami. Teraz jesteśmy w tym samym wieku. Jestem Izraelczykiem, Bazylea jest Palestyńczykiem. A za dwa dni wracamy do kraju, w którym nie jesteśmy sobie równi.”
Kontynuował: „Podlegam prawu cywilnemu; Bazylea podlega prawu wojskowemu. Mieszkamy 30 minut od siebie, ale mam prawo głosu. Bazylea nie ma prawa głosu. Mogę swobodnie poruszać się po tej ziemi, gdzie chcę. Bazylea, podobnie jak miliony Palestyńczyków, jest zamknięta na okupowanym Zachodnim Brzegu. Ta sytuacja apartheidu między nami, ta nierówność musi się skończyć”.
Po Żadnej innej krainy przemówieniu akceptacyjnym, jego Abraham zaczął otrzymywać groźby śmierci.
Burmistrz Berlina się odezwał
Wystąpienia Abrahama i Adry skrytykował burmistrz Berlina Kai Wegner – z partii Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna.
W X napisał: „W Berlinie nie ma miejsca na antysemityzm i dotyczy to także sceny artystycznej. Oczekuję, że nowy zarząd Berlinale dopilnuje, aby takie incydenty się nie powtórzyły”.
Wegner nie wspomniał konkretnie, z którym aspektem ceremonii się nie zgadza, dodając: „Berlin ma jasne stanowisko, jeśli chodzi o wolność. Berlin jest zdecydowanie po stronie Izraela. Nie ma co do tego wątpliwości. Pełna odpowiedzialność za głębokie cierpienia w Izraelu i Strefie Gazy spoczywa na Hamasie. Tylko on (Hamas) jest w stanie zakończyć to cierpienie poprzez uwolnienie wszystkich zakładników i złożenie broni. Nie ma tu miejsca na relatywizację.”
Berlińscy organizatorzy podkreślali, że „czasami jednostronne i aktywistyczne wypowiedzi laureatów nagród były wyrazem indywidualnych, osobistych opinii”.
„W żaden sposób nie odzwierciedlają stanowiska festiwalu” – dodali, po raz kolejny dystansując się od kontrowersyjnych wypowiedzi na rzecz Palestyny.
„Rozumiemy oburzenie, że wypowiedzi niektórych laureatów zostały odebrane jako zbyt jednostronne, a w niektórych przypadkach niewłaściwe” – dodała we własnym oświadczeniu ustępująca dyrektor wykonawcza Berlinale Mariëtte Rissenbeek.
„W okresie poprzedzającym nasz festiwal i w jego trakcie bardzo jasno daliśmy do zrozumienia, jaki jest pogląd Berlinale na wojnę na Bliskim Wschodzie i że nie podzielamy jednostronnego stanowiska” – dodała. „Jednak Berlinale postrzega siebie – dziś i w przeszłości – jako platformę otwartego dialogu między kulturami i krajami. Musimy zatem tolerować także opinie i stwierdzenia, które są sprzeczne z naszymi własnymi opiniami, o ile te wypowiedzi nie dyskryminują osób lub grup osób w sposób rasistowski lub podobnie dyskryminujący ani nie przekraczają granic prawnych”.
Tegoroczne Berlinale było ostatnią edycją poprowadzoną przez Carlo Chatriana i Rissenbeeka.
Następną edycję poprowadzi była szefowa Londyńskiego Festiwalu Filmowego, Tricia Tuttle, która była na widowni podczas ceremonii zamknięcia.
Zły występ na Berlinale
Kontrowersje rodzą ważne pytania o wolność słowa i o to, jak festiwal, który w założeniu ma celebrować otwarty dialog, może w ogóle dystansować się od opinii zaproszonych przez siebie artystów.
Artyści ci wyrażali się pokojowo, a to, jak burmistrz Berlina określał wyrazy solidarności i żądania zawieszenia broni przez laureatów jako „antysemickie”, jest co najmniej przygnębiające.
„Dochodzenie w sprawie czego teraz? Boże, jesteśmy tutaj całkowicie przez lustro / szalone lustro”.
„Wielu artystów, którzy nie są pracownikami festiwalu i nie mają z nim zobowiązań, spokojnie wyraziło swoje zdanie na temat Palestyny. Co jest tu do zbadania? To jest przerażające”.
„To żenujące, jak na niegdyś tętniący życiem festiwal”
„Tchórzliwe i żałosne. Jeśli Berlinale nie może głośno przeciwstawić się sprzeciwowi swoich filmowców wobec postępującego ludobójstwa, to jaki jest sens Berlinale?”
„80 lat później, jak widzę, nadal jesteście nazistowskim festiwalem”.
„Wstydź się. W przyszłym roku pomyślę o aktywnym bojkocie tego festiwalu”.
Te incydenty związane z zakończeniem festiwalu nie tylko rozzłościły profesjonalistów, krytyków i fanów Berlinale, ale także zwróciły uwagę na rolę i obowiązki instytucji kulturalnych w zakresie rozwiązywania kwestii o charakterze politycznym.
Globalne wydarzenia kulturalne, zwłaszcza te stanowiące przestrzeń debaty politycznej, a jednocześnie przestrzeń ekspresji artystycznej, muszą radzić sobie lepiej. I choć dochodzenie w sprawie nieautoryzowanej poczty trwa, Berlinale będzie musiało uporać się z szerszymi konsekwencjami dla swojej reputacji, która jest obecnie zszargana.
Niezbyt dobry wygląd jak na festiwal, który stara się utrzymać swoją rolę nie tylko w międzynarodowym środowisku filmowym, ale także bastionie wolności słowa.