O nas
Kontakt

Aby utrzymać posadę, Von der Leyen potrzebuje 361 głosów. Powodzenia z tym.

Laura Kowalczyk

Aby utrzymać posadę, Von der Leyen potrzebuje 361 głosów.  Powodzenia z tym.

BRUKSELA – W 2019 r. Ursula von der Leyen zapewniła sobie stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej jedynie niewielką większością głosów w Parlamencie Europejskim: dziewięć głosów.

W tym roku gra liczbowa niezbędna do zapewnienia sobie drugiej kadencji przez potencjalnie znacznie bardziej wrogiego Parlamentu Europejskiego po wyborach do Parlamentu Europejskiego w dniach 6–9 czerwca wydaje się jeszcze trudniejsza. Istnieje bardzo realna szansa, że ​​niemiecki konserwatysta po prostu nie zdobędzie głosów.

Aby ponownie kierować UE z 13. piętra siedziby komisji w Berlaymont w Brukseli, von der Leyen musi pokonać dwie główne przeszkody polityczne.

Po pierwsze, musi zdobyć poparcie kwalifikowanej większości 27 przywódców UE zgromadzonych przy stole Rady Europejskiej podczas posiedzenia powyborczego pod koniec czerwca. Po drugie, musi zapewnić sobie co najmniej 361 głosów od 720 posłów do Parlamentu Europejskiego, aby potwierdzić wybór przywódców podczas kolejnego, tajnego głosowania w Parlamencie.

Na froncie Rady wszystko jest łatwiejsze. Centroprawicowa Europejska Partia Ludowa (EPP) pod przewodnictwem Von der Leyen ma na swoim koncie 12 szefów państw i rządów UE i można się spodziewać, że wszyscy staną po jej stronie. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że coś pójdzie nie tak: Francuz Emmanuel Macron mógłby wybrać innego kandydata, a kanclerz Niemiec Olaf Scholz wywodzi się z obozu socjalistycznego. Na razie jednak przywódcy krajowi nie przyprawiają jej o rozdzierającą migrenę polityczną: taki jest Parlament.

Sondaże wskazują, że EPP von der Leyen będzie po wyborach największym ugrupowaniem w parlamencie, ze 170 mandatami. Aby zbudować większość, będzie musiała zaoferować gadżety innym dużym grupom centrowym – socjalistom i liberałom – w powyborczym handlu końmi. Porozumienia będą zależeć od tego, które kraje otrzymają najwyższe stanowiska w Brukseli – na przykład role w Komisji związane z handlem i gospodarką – oraz które partie polityczne otrzymają wiodące role w komisjach parlamentu.

Jednak nawet wtedy musimy wyciągnąć kalkulatory i sprawdzić, jak układają się liczby. Można się założyć, że von der Leyen właśnie to zrobi.

Jeśli uda jej się pozyskać poparcie EPP, liberalnej grupy Odnów Europę oraz Socjalistów i Demokratów, będzie to wynosić około 390 mandatów, jak wynika z sondażu TylkoGliwice.

To postawiłoby ją powyżej progu 361, ale nie jest to takie proste. Eksperci i znawcy polityki ostrzegają, że nawet jeśli przywódcy partii nakażą im poparcie von der Leyen, prawdopodobnie ponad 10 procent prawodawców w każdej z tych grup albo będzie się jej sprzeciwiać, albo wstrzyma się od głosu w tym ważnym dniu.

10-procentowy wskaźnik ubytku obniżyłby całkowitą liczbę von der Leyen do 351, czyli o 10 mniej od liczby krytycznej. I to jest hojny szacunek: według znawców polityki, z którymi TylkoGliwice rozmawiało na potrzeby tego artykułu, wskaźnik buntu prawie na pewno przekroczy 10 procent, nawet w EPP von der Leyen. W poprzednich głosowaniach rebelianci przeciwstawiający się linii partyjnej mieli od 13 do 28 procent.

Jeszcze w 2019 r. von der Leyen zdobyła większość dziewięciu głosów dzięki wsparciu EPP, Renew i S&D. Zdobyła także pewną liczbę głosów od partii Fidesz premiera Węgier Viktora Orbána i polskiej partii konserwatywnej Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Nie ma mowy, żeby tym razem zdobyła te dwa obozy. Ostro naciskała na PiS i Fidesz w związku z ich błędami w zakresie praworządności, a jej administracja określiła ich jako przywódców bloku betes noires.

Starszy pracownik EPP powiedział, pod warunkiem zachowania anonimowości, że szef musiał udać się w podróż lobbującą wobec Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska w Polsce | Wojtek Radwański/AFP za pośrednictwem Getty Images

Jeśli chodzi o socjalistów i liberałów, rosnąca liczba ich posłów do Parlamentu Europejskiego może w tym roku zestrzelić von der Leyen, ponieważ obawiają się, że jest ona skłonna rozważyć sojusz ze skrajnie prawicową premier Włoch Giorgią Meloni. Zarzucają jej także rozwadnianie zielonej agendy UE.

Ponadto istnieją jaskrawoczerwone sygnały ostrzegawcze wskazujące, że liczba rebeliantów w jej szeregach EPP może być dziwnie wysoka. Francuska Les Républicains – która ma mieć sześciu posłów do Parlamentu Europejskiego – nie popiera jej, a znawcy EPP obawiają się chwiejnego poparcia wśród delegacji włoskiej, hiszpańskiej i słoweńskiej. Co złowieszcze, na kongresie EPP mającym na celu nominację jej w marcu w Bukareszcie 18 procent z 499 delegatów, którzy oddali głos, powiedziało „nie” von der Leyen.

Uznając tę ​​obawę związaną z uzyskaniem w tajnym głosowaniu pełnego poparcia szeregowych członków EPP, starszy specjalista z EPP powiedział, pod warunkiem zachowania anonimowości, że szef powinien udać się w podróż lobbującą do Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska w Polsce i hiszpańskiej Partido Popular.

„Ona (von der Leyen) musi zakasać rękawy i zadzwonić do wszystkich. Musi to robić aż do zakończenia kampanii. Musi mocno naciskać, aby Hiszpania się spełniła. Musi mocno naciskać, aby Polska się wydarzyła. Wymaga to planowania” – powiedział informator EPP.

We francuskim obozie dyspozycyjnym EPP poseł Les Républicains François Xavier Bellamy powiedział, że jeśli przewodnicząca Komisji Europejskiej nie zostanie wybrana ponownie, „będzie to dzięki walce, którą prowadziliśmy, która umieściła ją w mniejszości w jej własną imprezę.

Bellamy reprezentuje jedynie niewielką liczbę prawodawców, ale jego sugestia, że ​​inne delegacje krajowe mogą również sprzeciwić się von der Leyen – w połączeniu z niezbyt przytłaczającym poparciem dla niej podczas konferencji nominacyjnej w Bukareszcie w marcu – wskazuje na ryzyko znacznych niedoborów .

Von der Leyen wytrwale zabiega o względy premier Włoch Meloniego, którego wsparcia będzie potrzebować zarówno na posiedzeniu Rady, jak i w Parlamencie, wygląda jednak na to, że jest to strategia, która może przynieść odwrotny skutek. Im bardziej zbliży się do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) Meloni, tym więcej głosów straci socjalistów i liberałów.

Poparcie Meloni będzie miało kluczowe znaczenie dla jej nominacji w Radzie, ale jej wartość jest mniej oczywista w Parlamencie, gdzie jej partia Bracia Włoscy jest na dobrej drodze do zdobycia około 23 mandatów.

Te 23 głosy niemal na pewno przeważyłyby nad utratą głosów socjalistów, z których wielu, szczególnie w Partii Socjaldemokratycznej Scholza w Niemczech, zwróciłoby się przeciwko von der Leyen za jej igraszki z Meloni.

Socjaliści i Demokraci (S&D), grupa Renew i Zieloni oświadczyli, że nie poprą reelekcji von der Leyen, jeśli zawrze ona jakikolwiek układ ze skrajnie prawicowymi sojusznikami Meloni w parlamencie. Być może jest to czcza groźba, ale nie musi – warunki takiej umowy mogą nie zostać upublicznione, a głosowanie jest tajne – ale nadal budzi obawy co do poziomu poparcia w parlamencie.

Von der Leyen wytrwale zabiega o względy premiera Włoch Meloniego | Andreas Solaro/AFP za pośrednictwem Getty Images

Jeżeli von der Leyen porzuci nadzieję na wsparcie ze strony ECR, będzie potrzebować wsparcia nie tylko ze strony Renew i S&D, ale także Zielonych, aby nadrobić braki. Biorąc pod uwagę Zielonych, przewidywana baza poparcia von der Leyen wyniosłaby 432 głosy – więcej niż wystarczająco, aby przekroczyć próg, nawet biorąc pod uwagę znaczny wskaźnik ubytku głosów.

Nic jednak nie jest mniej przewidywalne niż jakiego wsparcia może oczekiwać od Zielonych, którzy w 2019 r. nie wspierali von der Leyen w żaden systemowy sposób. W rozmowie z TylkoGliwice niemiecki poseł z Partii Zielonych Daniel Freund podkreślił, że Zieloni blisko współpracowali z von der Leyen der Leyen przez całą swoją kadencję i mogłaby jeszcze udzielić wsparcia jej reelekcji, choć wsparcie takie byłoby możliwe w zamian za „listę żądań”.

„Pytanie brzmi: co otrzymamy, jeśli zawrzemy z nią umowę o współpracy?” on zapytał. „Jako Zieloni mamy długą listę żądań rzeczy, które chcielibyśmy zmienić”.

„Jeśli będziemy kontynuować Zielony Ład, praworządność, jeśli taki jest jej program, przewiduję, że Zieloni mogą znieść to bardzo” – dodał.

Jednak te same zobowiązania dla Zielonych mogą okazać się toksyczne dla poparcia von der Leyen wśród konserwatystów, którzy w ostatnim roku jej mandatu zbuntowali się szczególnie przeciwko kluczowym aspektom Zielonego Ładu, a mianowicie wycofaniu silników spalinowych i ustawie o przywracaniu przyrody.

Niepewność pogłębia fakt, że von der Leyen najprawdopodobniej będzie zmuszona zawierać takie porozumienia w szalonych negocjacjach po posiedzeniach Rady Europejskiej pod koniec czerwca. Kilka grup politycznych nalega, aby wstrzymać się z zatwierdzeniem kolejnej przewodniczącej Komisji w lipcu podczas ostatniej sesji plenarnej przed przerwą wakacyjną – co pozostawia jej niezwykle wąskie okno na opracowanie możliwie wysoce złożonego porozumienia koalicyjnego pomiędzy Renew, S&D, EPP i Zieloni.

Podczas gdy inne frakcje nalegały, aby zawarcie porozumienia odbyło się w lipcu, Freund wyraził otwartość na przedłużenie terminu do września – do czego nalegał także przewodniczący partii EPL Manfred Weber. Więcej czasu mogłoby dać von der Leyen trochę wytchnienia i uniknąć upokorzenia w parlamencie.

„Von der Leyen nie jest osobą ryzykowną” – dodał Freund. „Nie będzie chciała wyjść ze wstydu z parlamentu”.