O nas
Kontakt

Rocznice albumu: trzy płyty do świętowania w czerwcu 2024 r

Laura Kowalczyk

Album anniversaries: Three records to celebrate in June 2024

Od zalotnego popu po remiksy electro i surowe deklaracje, trzech brytyjskich artystów mierzy się z miłością we wszystkich jej odmianach – zmysłową, rozdzierającą serce i melancholijną. Oto nasz wybór trzech albumów, które w tym miesiącu obchodzą ważną rocznicę.

Co miesiąc 2024 r. TylkoGliwice Culture odbywa podróż wspomnieniami i wybiera trzy albumy upamiętniające ważne wydarzenie.

Oto trzy rekordy, które powinieneś odkryć (ponownie) kończąc w czerwcu odpowiednio 10, 20 i 30 lat.

W 2024 roku skończę 10 lat: Szklane Zwierzęta – ZABA

(Data wydania: 9 czerwca 2014 r.)

Szklane Zwierzęta - ZABA

Brytyjski zespół indierockowy Glass Animals ma przed sobą pracowity rok. Zanim wypuszczą swój czwarty album studyjny, zatytułowany „I Love You So F***king Much” (dzięki, chłopaki, nie wiedziałem, że was to obchodzi), w lipcu ich debiutancki album „ZABA” kończy w tym miesiącu 10 lat.

Prowadzony przez autora tekstów, wokalistę i gitarzystę Dave'a Bayleya, ten czteroosobowy zespół eksplodował na scenie w 2014 roku wraz z singlem „Gooey”, który cieszył się dużą popularnością na antenach i zapewnił albumowi status platynowej płyty w USA. Kontynuowali występy, grając otwierające występy Metronomy i St. Vincent, pokazując, że mają siłę, by dominować na scenie swoim kosmicznym i zmysłowym popem.

Dla wielu są najbardziej znani ze swojego przebojowego singla „Heat Waves” z trzeciego albumu „Dreamland”, który stał się wirusowy w TikTok. I choć nie można tu rzucać cienia, ich debiutancki album pozostaje najbardziej żywym i spójnym klimatem w dotychczasowej dyskografii.

W każdym utworze na „ZABA” słychać psychodeliczne zamroczenie, które nasila się, gdy słucha się albumu jako całości. Barwy dżungli; tropikalna perkusja; sprytne wykorzystanie hip-hopowych linii basu i niecodziennego funku, które uzupełniają niektóre urzekające melodie… Wszystko brzmi jak porządny bałagan, ale kończy się wyjątkowo. Nadrzędna koncepcja – jeśli można to tak nazwać – wywodzi się z ulubionej książki Bayley z dzieciństwa, „Dżungla Zabajaba” Williama Steiga, która opowiada historię małego chłopca przemierzającego przypominającą sen dżunglę, w której spotyka dziwne stworzenia.

To świetna lektura, jeśli nie miałeś przyjemności.

Z tej jednoczącej atmosfery, z dodatkowymi warstwami seksapilu, wywodzą się takie utwory jak „Black Mambo” i jego łagodna dobroć R'n'B; emanująca zmysłowością „Gooey”; tropikalne elektro-shimmy w „Pools” – a wszystko to przy oddychającym i szeptanym wokalu Bayley. To rodzaj gładkiej i mrocznej, zabawnej płyty, która sprawia, że ​​idealnie nadaje się do słuchania w ciepły letni wieczór, kiedy rozsądek stopniowo przechodzi w pożądanie.

To zmysłowe oszołomienie, które trwało 10 lat.

W czerwcu również kończę 10 lat: Debiutancki (i zatytułowany) album eksperymentalnej grupy hiphopowej Clipping.; Trzeci album First Aid Kit „Stay Gold”, wyrafinowany zestaw piosenek szwedzkiego zespołu indie folk.

Skończy 20 lat w 2024 r.: PJ Harvey – Uh Huh Her

(Data wydania: 8 czerwca 2004)

PJ Harvey – Aha, ona

PJ Harvey to jedna z największych gwiazd wszechczasów, performerka, która nie boi się odkrywać siebie na nowo z każdym nowym albumem. Poszarpane piosenki o miłości; eksperymenty z elektroniką; melodie ludowe; kameralny pop; wpisy do pamiętnika dzienniki podróżnicze badające konsekwencje konfliktu… Z Polly nigdy nie jest nudno.

Jej album z 2004 roku, który w tym miesiącu kończy 20 lat, zwykle nie plasuje się zbyt wysoko w rankingach w porównaniu z takimi albumami jak „Rid of Me”, „To Bring You My Love”, „Is This Desire?” lub „Opowieści z miasta, historie z morza”. Jednakże „Uh Huh Her” to jeden z tych ukrytych klejnotów w kameleonicznej dyskografii, który zacieśnia się wraz z wiekiem.

Po wydaniu prawdopodobnie jej najlepszego albumu („Stories…”), „Uh Huh Her” zawsze przeżywało ciężkie chwile. Mniej komercyjny dźwięk niż jego poprzednik, jej szósty album jest bardziej surowy, jak powrót do czasów, w których brzmiały „zrób to sam” z pierwszych dwóch albumów Polly. Trudno się temu dziwić, skoro przy tej płycie po raz pierwszy samodzielnie wyprodukowała projekt.

Gitary brzmią jak pazury, a utwory takie jak „Who The Fuck?”, „The Letter” i „Cat on the Wall” mają bardziej ziemski charakter, przez co album wydaje się mniej dopracowany. Ale to zgodne z projektem. To bardziej szorstka i okrojona płyta, ale nie szczędząca momentów prawdziwego piękna, takich jak wyciszone inkantacje „The Slow Drug” czy wspaniały „No Child of Mine”.

Jeśli chodzi o finał albumu – „The Desperate Kingdom of Love”, po którym następuje kilkuminutowe nagranie dźwięków mew w odpowiednio zatytułowanym „Seagulls” i oszałamiającym bliższym „The Darker Days of Me & Him” – ujawnia „Uh Huh Her ' być drugą stroną 'Historii…', jeśli chodzi o zbliżanie się do miłości. „Historie…” opowiadały o euforii nowej miłości; „Uh Huh Her” to powrót do zdrowia, odcinek, w którym nie wszystko wydaje się takie różowe, a rozstanie wydaje się możliwe. Zapowiedziała tę realizację drugim utworem „Shame”, w którym śpiewa: „Wstyd jest cieniem miłości”. Dlatego wszyscy zostali ostrzeżeni.

Podążając za jej kontaktem z mainstreamem, to niedoceniane mistrzowskie posunięcie rozkoszuje się ciepłą brzmiącą szorstkością, co stanowi kolejny znakomity występ prawdziwego innowatora. Wybierz ponowną ocenę.

W czerwcu także skończę 20 lat: debiutancki album The Killer, wspaniały (choć przesadzony) „Hot Fuss”; przeoczony debiut Hope of the States – „The Lost Riots”; Walentynki The Beastie Boys po 11 września do Nowego Jorku „To The 5 Boroughs”; oraz „Tyrannosaurus Hives” The Hives, która choć nie jest tak mocna jak jej poprzedniczki, wciąż zapewnia mnóstwo zabawy.

Skończę 30 lat w 2024 r.: Wszystko oprócz dziewczyny – wzmocnione serce

(Data wydania: 13 czerwca 1994)

Wszystko oprócz dziewczyny – wzmocnione serce

Brytyjski duet Everything But The Girl, w skład którego wchodzą wokalistka i autorka tekstów Tracey Thirn oraz gitarzysta i klawiszowiec Ben Watt, parał się różnymi stylami muzycznymi: jazzem, popem, bossa nova… W latach 80. odnieśli umiarkowany sukces, ale do czasu, gdy „The Language of Life” i „Worldwide” upadły na początku lat 90., nikt tak naprawdę nie zwracał na to większej uwagi.

Nie wiedzieli, że sukces mainstreamu był tuż za rogiem wraz z wydaniem ich siódmego studyjnego albumu „Amplified Heart” w 1994 roku.

Album łączy w sobie folk rock i brzmienie perkusyjne, co zapewniło im dużą popularność i uznanie, zwłaszcza dzięki tanecznemu remiksowi utworu „Missing” Todda Terry’ego – jednego z ich najlepszych utworów. Oryginał o niższym tempie to „łamacz serc”, zaraźliwa piosenka o miłości o kimś, kto znika bez śladu, i o tych, którzy zostają, zmagając się z emocjonalnymi konsekwencjami. Remiks dodaje dziwnie przejmującej nuty, ponieważ klubowe rytmy idealnie komponują się z żałobnym głosem Thorne’a, nadając hitowemu utworowi słodko-gorzki akcent.

Remiks zasygnalizował zmianę tempa duetu, który napisał także teksty i muzykę do dwóch utworów z drugiego albumu Massive Attack – „Protection” i „Better Things” – również z 1994 roku. Przyjęli bardziej elektroniczne brzmienie, które można było usłyszeć na kolejnych albumach „Walking Wounded” i „Temperamental”.

Poza „Missing” „Amplified Heart” eksploruje różne aspekty burzliwej miłości – z takimi wyróżniającymi się utworami, jak otwierające trio „Rollercoaster”, „Troubled Mind” i „I Don't Understand Nothing”. Drugą połowę albumu zastępuje utwór „Missing”, choć momentami staje się on nieco mdły. Mimo to melodie albumu są dyskretne i od razu wpadające w ucho, do tego stopnia, że ​​czujesz się, jakby były z tobą od zawsze.

Everything But The Girl powróciło w zeszłym roku po dłuższej 24-letniej przerwie ze znakomitym „Fuse” i mam nadzieję, że nie będą czekać zbyt długo z wydaniem kolejnych. W międzyczasie dobrze by było, gdybyś ponownie odwiedził „Amplified Heart” z okazji 30. rocznicy jego powstania.

Kliknij tutaj, aby zobaczyć poprzednie wpisy dotyczące rocznic albumu.

Życzę miłego słuchania i do zobaczenia w przyszłym miesiącu.