PARYŻ — Jowisz nie zostanie zaćmiony. I na pewno nie przez jego nemezis: twarz francuskiej skrajnej prawicy, Marine Le Pen.
Prezydent Francji Emmanuel Macron idzie na całość, wzywając do przedterminowych wyborów, które prawdopodobnie przyniosą duże zwycięstwa skrajnej prawicy. Może to jednak również wytrącić Le Pen z równowagi, gdy zacznie patrzeć na większą nagrodę: prezydenturę w 2027 roku.
Takie właśnie ryzyko podejmuje francuski prezydent po spektakularnym zwycięstwie Rajdu Narodowego w niedzielny wieczór. Przewiduje się, że skrajnie prawicowa partia antymigracyjna wygra wybory europejskie we Francji, zdobywając 32 procent głosów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż centrowa partia liberalna prezydenta.
Zjednoczenie Narodowe od tygodni głośno podkreśla, że jest „gotowe do rządzenia” i domaga się rozwiązania Zgromadzenia Narodowego w przypadku przegranej wyborów przez listę prezydencką. Główny kandydat Zjednoczenia Narodowego, 28-letni Jordan Bardella, zaproponował nawet, że zostanie premierem Macrona, jeśli zdobędzie on większość w parlamencie.
Teraz Macron skrócił swoją zwycięską passę w wyborach do Parlamentu Europejskiego, oferując możliwość urzeczywistnienia swoich pragnień, dokonując rachunku wysokiego ryzyka, że wybory do parlamentu za trzy tygodnie mogą osłabić falę skrajnej prawicy we Francji.
W żadnym momencie historii Zjednoczenie Narodowe nie wydawało się bliższe władzy, z większą liczbą posłów do Parlamentu Europejskiego i parlamentarzystów niż kiedykolwiek, a sondaże opinii publicznej wskazywały, że poparcie dla francuskiej skrajnej prawicy rośnie w nowych kategoriach wyborców. Oczy wszystkich zwrócone są na to, czy Le Pen uda się odwrócić swoją rolę wieloletniej wicemistrzyni wyborów prezydenckich we Francji i wygrać w 2027 r.
Pomysł Le Pen w Pałacu Elizejskim jest postrzegany z przerażeniem w Brukseli, gdzie skręcająca na skrajną prawicę Francja jest postrzegana jako stwarzająca egzystencjalne wyzwania dla UE. Chociaż Le Pen złagodziła swój wizerunek i złagodziła podżegającą i eurosceptyczną retorykę, jej partia w wielu kwestiach nadal znajduje się na marginesie polityki. Zgromadzenie Narodowe wielokrotnie wstrzymywało się od głosu w sprawie pomocy dla Ukrainy, chce ostatecznie opuścić zintegrowane dowództwo NATO i sprzeciwia się wielu przełomowym środkom legislacyjnym UE podjętym w ostatnich latach.
W niedzielę przyjęła populistyczny, patriotyczny ton – i wygłosiła przesłanie przeciwko internacjonalizmowi Brukseli – mówiąc, że chce „położyć kres tej bolesnej epoce globalizmu”.
Ryzyko Macrona jest proste i ma na celu sprowadzenie Le Pen na Ziemię z impetem. Podczas gdy wybory europejskie zapewniły Zjednoczeniu Narodowemu zdecydowane zwycięstwo, jest mało prawdopodobne, aby wybory do organów legislacyjnych przyniosły tak wyraźne zwycięstwo. Zjednoczenie Narodowe zapewni więcej miejsc w parlamencie, ale prawdopodobnie nie wygra na tyle, aby móc rządzić.
„To prawie na pewno położy kres Le Pen. Ponieważ podstawowym przypadkiem nie jest to, że zdobędzie większość w wyborach do organów legislacyjnych” – powiedział Mujtaba Rahman, szef europejskiej firmy konsultingowej Eurasia Group ds. ryzyka. „Nie sądzę, że Le Pen poradzi sobie tak dobrze w wyborach do organów legislacyjnych, to wybory składające się z dwóch rund i inna grupa wyborców zostanie zmobilizowana”.
W wyborach parlamentarnych we Francji nie stosuje się tego samego systemu wyborczego, co w wyborach europejskich. Aby zdobyć mandat posła, trzeba w pierwszej turze zdobyć 50 proc. głosów, a jeśli nie, to do drugiej tury. Zasadniczo kandydatowi skrajnej prawicy znacznie trudniej jest zdobyć miejsce w parlamencie krajowym.
Ponieważ Bruksela jest postrzegana jako temat bardzo odległy, wybory europejskie są zwykle miejscem, w którym głos protestu wyraża się najmocniej. Dla kontrastu, wybory do organów legislacyjnych to głosowanie składające się z dwóch rund – 30 czerwca i 7 lipca – które historycznie faworyzuje bardziej tradycyjne partie, ponieważ wyborcy lewicy i prawicy zwykle skupiają się wokół kandydata bardziej głównego nurtu, aby pokonać skrajną prawicę.
To zgromadzenie przeciwko skrajnej prawicy to ten sam nurt polityczny, który Macron wykorzystał, aby pokonać Le Pen – stosunkiem 59 do 41 procent – w wyborach prezydenckich w 2022 roku.
Jednak wraz z powstaniem skrajnej prawicy w całej Europie wczorajsze prawdy nie są już gwarantowane w dzisiejszej nowej rzeczywistości politycznej.
Macron prawdopodobnie wykorzysta następne trzy tygodnie na mobilizację zwolenników przeciwko skrajnie prawicowemu zagrożeniu. Takie wołanie okazywało się skuteczne w przeszłości, ale obecnie skrajna prawica jest we Francji bardziej mainstreamowa niż kiedykolwiek. Istnieje zewnętrzna szansa, że Zjednoczenie Narodowe mogłoby zdobyć większość mandatów w parlamencie i zmusić francuskiego prezydenta do utworzenia rządu koalicyjnego, co dałoby skrajnej prawicy nieprzewidzianą władzę.
Decyzja Macrona o rozpisaniu wyborów legislacyjnych na kilka tygodni przed Igrzyskami Olimpijskimi w 2024 r. zaskoczyła wielu nawet członków jego własnej partii i wywołała głęboką niepewność polityczną.
W niedzielny wieczór, zaledwie godzinę po ogłoszeniu tymczasowych wyników, francuski prezydent ogłosił, że po zadymieniu swojej partii nie będzie dalej „jak gdyby nic się nie stało”.
„Francja potrzebuje zdecydowanej większości w spokoju i harmonii. Być Francuzem oznacza w istocie wybrać pisanie historii, a nie kierować się nią” – powiedział Macron.
Decyzja francuskiego prezydenta nawiązuje do nieudanej próby byłego brytyjskiego premiera Davida Camerona, aby uciszyć swoich eurosceptycznych kolegów, wzywając do zorganizowania referendum w sprawie Brexitu w celu rozstrzygnięcia kwestii członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. „Wierzę w skonfrontowanie się z tą kwestią – ukształtowanie jej, przewodnictwo w debacie” – powiedział Cameron, ogłaszając swój plan referendum w sprawie UE w 2013 roku.
Szokujące posunięcie Macrona przyćmiło spektakularne zwycięstwo Bardelli w niedzielny wieczór. Parlamentarzyści mają zaledwie tydzień na ogłoszenie swojego startu w nadchodzących wyborach, a rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego wstrzymało prace parlamentu i senatu.
„Na szok (porażkę) zareagował jeszcze większym szokiem. Mówimy bardziej o wyborach do organów legislacyjnych niż o wyborach europejskich” – powiedział ekspert ds. komunikacji Arnaud Stephan we francuskiej stacji telewizyjnej BFMTV.
Według Rahmana Macron zmierza w tym roku w stronę kryzysu politycznego, niezależnie od wyniku wyborów. „Widział napis na ścianie. Wiedział, że nadchodzą (wcześniejsze wybory). Chciał wyjść naprzeciw i przejąć inicjatywę” – powiedział.
Zgromadzenie Narodowe Francji jest coraz bardziej paraliżowane od czasu utraty przez koalicję Macrona bezwzględnej większości w wyborach parlamentarnych w 2022 roku. doraźnie współpracuje z konserwatystą Les Républicains w celu przyjęcia ustawy, ale rząd nie mógł jej dłużej sfałszować. Jesienią prawodawcy zostaną wezwani do głosowania w sprawie podstawowej konserwatywnej kwestii: budżetu w obliczu rosnących deficytów.
I jest prawdopodobne, że opozycja, od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy, głosowałaby za obaleniem rządu.
Ale choć śmiałe posunięcie Macrona zmieni narrację w nadchodzących tygodniach, wynik przedterminowych wyborów do organów legislacyjnych jest daleki od pewności.
„Po wyborach prezydenckich wybory parlamentarne zwykle zapewniają prezydentowi zdecydowaną większość, ponieważ jego wyborcy są podbudowani na duchu, a opozycja oszołomiona” – powiedział Benjamin Morel, politolog z paryskiego uniwersytetu Panthéon-Assas.
„Ale kto wie, kto zmobilizuje się do przedterminowych wyborów?” on dodał. Nie jest jasne, czy obóz Macrona czy wyborcy Le Pen bardziej odczują wstrzymanie się od głosu po wyborach europejskich.
Prawdopodobne jest jednak, że Zjednoczenie Narodowe zwiększy liczbę mandatów w parlamencie z 88 w 577-osobowym zgromadzeniu. Ale teraz pytanie brzmi, jak dobrze sobie poradzą.
Sonda przeprowadzona przez „Les Républicains”, która wyciekła z grudnia ubiegłego roku, wykazała, że Zjednoczenie Narodowe mogłoby odnieść znaczne zyski w przedterminowych wyborach i pozyskać od 243 do 305 deputowanych, czyli potencjalnie więcej niż próg wymagany do uzyskania większości.
W tym mało prawdopodobnym scenariuszu Macron byłby tradycyjnie zobowiązany do mianowania premiera Zgromadzenia Narodowego, który miałby odpowiadać za ustalanie polityki rządu.
To przybliżyłoby Le Pen o krok do władzy.