Po wyborach europejskich reżimy autorytarne będą miały więcej punktów wpływu na proces decyzyjny w UE, piszą Péter Krekó i Richárd Demény.
Kryzys w Katarze to największy przypadek korupcji, jaki dotknął Parlament Europejski od dziesięcioleci – prawdopodobnie najpoważniejszy.
W tym czasie Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego, zwróciła się do swoich kolegów podczas sesji kryzysowej, stwierdzając: „Europejska demokracja jest atakowana”.
Podobnie zarzuty o korupcję i szpiegostwo wokół europosła Maksymiliana Kraha, głównego kandydata Alternatywy dla Niemiec (AfD), pokazują, jak daleko Rosja i Chiny są skłonne się posunąć, wpływając na decyzje polityczne UE.
Niemiecki sąd wszczął dwa wstępne dochodzenia przeciwko Krahowi w związku z rzekomymi płatnościami od Rosji i Chin za jego pracę w parlamencie. Jeden z doradców Kraha został nawet aresztowany w związku z twierdzeniami, że szpiegował na rzecz Chin. Podobnie Petr Bystron, drugi na liście AfD, spotyka się z zarzutami, że przyjmował płatności od Rosji.
Zagrożenie rośnie, ponieważ partie o instynktach autorytarnych są bardziej entuzjastycznymi zwolennikami państw autorytarnych – i często coś w zamian otrzymują. Partie te zyskają wpływy w nadchodzących wyborach do PE: np. Grupa Tożsamość i Demokracja może stać się trzecią co do wielkości w PE.
Podnieście ręce, jeśli lubicie Putina
Te najnowsze przykłady nie są odosobnionymi przypadkami: wykazano, że kampania Marine Le Pen w 2014 r. do Parlamentu Europejskiego była finansowana przez Rosję.
Chociaż Parlament Europejski jest prawdopodobnie najmniej wpływowym organem UE, jego członkowie (posłowie do PE) mają władzę w kształtowaniu prawodawstwa, szczególnie na jego końcowych etapach.
Widzimy teraz, że państwa autorytarne są skłonne kupić wpływy w Parlamencie Europejskim i jego komisjach. Próbują przekupić posłów do Parlamentu Europejskiego, aby stali się końmi trojańskimi zagranicznej ingerencji. I oczywiście część przekazów pieniężnych przynosi zwrot w postaci głosów.
Z naszego badania wynika, że główne grupy polityczne w Parlamencie Europejskim są krytykami reżimów autorytarnych, podczas gdy grupy polityczne po obu stronach spektrum są znacznie bardziej pomocne.
Renew jest najbardziej krytycznym z państw autorytarnych, tuż za nim plasują się Europejska Partia Ludowa, Zieloni oraz Socjaliści i Demokraci, a europejscy konserwatyści i reformatorzy pozostają w tyle.
Zdecydowanie najmniej krytyczne są skrajnie prawicowa Tożsamość i Demokracja (ID) oraz skrajnie lewicowa Lewica. Jednocześnie istnieją między nimi niewielkie różnice.
Ulubionym reżimem skrajnie prawicowych autorytarystów jest Rosja Putina: ID jest znacznie bardziej krytyczny wobec Chin i innych krajów autorytarnych niż wobec Rosji. Tymczasem skrajna lewica lubi zarówno Rosję Putina, jak i Chiny Xi: grupa lewicy jest mniej krytyczna wobec Rosji i Chin, a bardziej krytyczna wobec innych autorytarystów.
Partie głównego nurtu z Austrii, Bułgarii, Czech, Polski i Rumunii, a także partie opozycyjne z Węgier i Słowacji są bardzo krytyczne wobec Moskwy i Pekinu w Parlamencie Europejskim.
Jednak na arenie europejskiej krytyka autorytarystów jest społecznie pożądana (i odzwierciedla przekonania poszczególnych europosłów), a mieszkańcy Europy Wschodniej zazwyczaj mają poczucie, że muszą się zachować. Jednak te same partie znacznie bardziej wspierają rewizjonistyczne supermocarstwa w swoich krajowych parlamentach lub w rządzie.
„Szukając wolności”
W Austrii, Bułgarii i Rumunii przedstawiciele krajowi są bardziej „pragmatyczni” w stosunku do tych autorytarystów. Na przykład eurodeputowani z Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) wraz z resztą głównych partii w Parlamencie Europejskim potępiają autorytaryzm. Jednak w kraju rząd pod przewodnictwem ÖVP blokuje krytyczne inicjatywy Kremla.
Inne partie są bardziej konsekwentnymi przyjaciółmi autorytaryzmu. Niektóre z tych partii są już w rządzie – lub wkrótce będą w rządzie.
Większość z nich jest na marginesie – jak czeska Partia Wolności i Bezpośredniości oraz Ruch Republiki Słowackiej. Godnym uwagi wyjątkiem jest Austriacka Partia Wolności (FPÖ), która prowadzi w sondażach w Austrii i może stać się partią rządową w nadchodzących wyborach europejskich.
FPÖ utrzymuje notorycznie przyjazne stosunki z Kremlem, a w 2016 roku podpisała nawet umowę o „przyjaźni” z partią Putina, Jedną Rosją.
Eurodeputowani FPÖ nie potępili inwazji Rosji na Ukrainę w kluczowych głosowaniach i przemówieniach. Agitowała przeciwko sankcjom UE nałożonym na Rosję, wzywając do zorganizowania referendum w tej sprawie w Austrii.
Na billboardach wyborczych FPÖ Wołodymyr Zełenski całuje Ursulę von der Leyen, pokazując, jak daleko posuwa się Bruksela w „podżeganiu do wojny”.
Niektóre partie wydają się być „miękkimi obrońcami” Kremla i innych autorytarystów. Węgierski Fidesz, słowacka SMER-SD i bułgarska BSP używają języka podobnego do skrajnej prawicy, ale celowo wycofują się z głosowania w Parlamencie Europejskim, prawdopodobnie w trosce o koszty reputacji otwartego wspierania autorytarystów.
Zmiana w Fideszu Viktora Orbána jest spektakularna. Od wyrzucenia Fideszu z EPP w 2021 r. europosłowie Fideszu coraz częściej głosują na Rosję i Chiny.
Wydaje się, że eurodeputowani Fideszu celowo wstrzymują się od głosowania, aby uniknąć potępienia krajów przyjaznych węgierskiemu rządowi. Przegapili więcej głosów w sprawach istotnych dla Rosji niż liczba oddanych przez nich głosów krytycznych wobec Kremla.
Po inwazji Rosji na Rosję na pełną skalę coraz częściej wstrzymywali się od głosu, a nawet zaczęli głosować przeciwko uchwałom potępiającym Kreml. Niepokojące jest to, że w rocznicę inwazji na Ukrainę nie głosowali nad uchwałą potępiającą Rosję za prowadzoną przez nią wojnę agresywną i sojusz Białorusi z Rosją.
Silni sojusznicy czekają
Po wyborach europejskich reżimy autorytarne będą miały więcej punktów wpływu na proces decyzyjny w UE.
Partie ekstremistyczne, takie jak FPÖ, mogą zyskać więcej mandatów, a do Parlamentu Europejskiego prawdopodobnie dołączą nowe, skrajnie prawicowe i prokremlowskie, takie jak węgierska Nasza Ojczyzna (Mi Hazánk) i Bułgarskie Odrodzenie (Vazrazhdane).
Tak więc, gdy państwa autorytarne będą w dalszym ciągu łagodzić jastrzębie podejście Parlamentu Europejskiego do polityki zagranicznej, znajdą silnego sojusznika w coraz silniejszej skrajnej prawicy.