O nas
Kontakt

Kontrola faktów: Czy UE tworzy europejską armię?

Laura Kowalczyk

The myth that the EU is creating a European army has resurged on social media ahead of the European elections

Krytycy UE od dawna twierdzą, że blok utworzył lub wkrótce stworzy wspólną armię, powołując się na wezwania głosów proeuropejskich, które chcą coraz ściślejszej unii. Kostka obnaża mit.

Pomysł, że Unia Europejska stworzyła lub tworzy paneuropejską armię, która będzie poborem obywateli z państw członkowskich, jest często używany do ataku na przywództwo i ogólne kierownictwo bloku.

Zwykle rozpowszechniają go partie prawicowe i eurosceptycy aktywni w mediach społecznościowych, oskarżając UE o atak na suwerenność jej członków.

Jednak wielu zwolenników „coraz ściślejszej unii” również odwołuje się do tego pomysłu, argumentując, że armia europejska pozwoli kontynentowi lepiej się bronić i zmniejszyć swoją zależność od USA.

Jeden z najlepszych przykładów przerażających historii o armii UE miał miejsce podczas debaty na temat Brexitu, kiedy zwolennicy „Wyjścia” wzbudzili obawy, że obywatele brytyjscy zostaną powołani do ogólnoeuropejskich sił zbrojnych bez żadnego udziału w tej sprawie.

Czy jest w tym jakaś prawda? Mówiąc prościej: nie, nie ma czegoś takiego jak armia UE i nie będzie jej w najbliższej przyszłości.

„O ile mi wiadomo i uważam się za stosunkowo poinformowanego, w biurach gdzieś w Brukseli nie ma żadnych tajnych planów zawierających tego typu plany” – powiedział profesor Daniel Fiott, szef Programu Obrony i Statki Państwowej w Centrum Bezpieczeństwa , Dyplomacja i strategia brukselskiej szkoły zarządzania.

„Więc myślę, że w pewnym sensie trafiłeś w sedno, używając słowa „mit” w tym kontekście i w tej debacie” – powiedział The Cube.

Pomysł, że UE utworzy armię, budzi szczególne emocje i stąd jest podatny na fałszywe narracje: z jednej strony europejscy federaliści pragną w pełni zintegrowanej armii europejskiej, z drugiej zaś ci, którzy uważa, że ​​jest to bezpośrednio sprzeczne z koncepcją niepodległości narodowej.

Warto zaznaczyć, że idea armii UE ma w rzeczywistości odległe podstawy, ale obecnie tak nie jest.

Fiott zauważył, że po II wojnie światowej, w latach pięćdziesiątych XX wieku, próbowano utworzyć armię europejską, ale zakończyła się ona niepowodzeniem.

Belgia, Niemcy Zachodnie, Luksemburg i Holandia ratyfikowały Traktat Europejskiej Wspólnoty Obronnej, na mocy którego powołano by ponadnarodową armię, jednak ostatecznie został on odrzucony, gdy Francja, a później Włochy przerwały ten proces.

Niemniej jednak ta nieudana próba w oczywisty sposób podsyciła niektóre podejrzenia, które widzimy dzisiaj.

UE ma oczywiście wspólną politykę bezpieczeństwa i obrony wraz z agencją obrony, ale do utrzymania prawdziwej armii daleka jest droga.

Według samego bloku wspólna polityka „umożliwia Unii przejęcie wiodącej roli w operacjach pokojowych, zapobieganiu konfliktom i wzmacnianiu bezpieczeństwa międzynarodowego. Jest integralną częścią kompleksowego podejścia UE do zarządzania kryzysowego, opierającego się na cywilnych i aktywa wojskowe.”

Od lewej żołnierze z Estonii, Wielkiej Brytanii i Francji biorą udział w ćwiczeniach NATO Spring Storm w Kilingi-Nomme w Estonii, środa, 15 maja 2024 r.

Fiott wyjaśnił, że obecne rozwiązanie faktycznie przewiduje, że poszczególne państwa członkowskie zgadzają się na mocy traktatu na bliską współpracę w dziedzinie obronności.

„To naprawdę oznacza w praktyce, a nawiasem mówiąc, mamy na to wiele przypadków, że można rozmieścić siły za granicą, niezależnie od tego, czy będą to siły wojskowe, czy nawet, w niektórych przypadkach, eksperci cywilni” – powiedział.

„Zasada pozostaje ta sama: masz szefa misji, ale misja ta zwykle składa się z poszczególnych państw członkowskich, współpracujących ze sobą”.

„A to w zasadzie oznacza przydzielenie personelu do określonych misji” – dodał Fiott. „A także decydowanie o tym, ile pieniędzy, zasobów finansowych lub zdolności wojskowych należy połączyć w ramach tego wysiłku”.

Istnieją oczywiście także inne europejskie partnerstwa i sojusze wojskowe, w szczególności NATO.

Według Svena Biscopa, profesora strategii i polityki zagranicznej na Uniwersytecie w Gandawie, większość państw członkowskich sojuszu jest także członkami UE, więc zamiast integrować swoje siły w ramach mechanizmów UE, dalsze dostosowywanie się w ramach NATO może być najlepszą drogą naprzód dla europejskiej obrony i dyrektor programu Europa w Świecie w Egmont, Królewskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych w Brukseli.

„Uderza mnie, że po 25 latach niemal zastoju w wydatkach na obronę i rozwoju zdolności wydaje się, że chodzi o kontynuację bez fundamentalnych zmian” – powiedział The Cube. – Nie sądzę, żeby to miało sens.

„Moim zdaniem powinniśmy przenieść naszą uwagę na to, co państwa członkowskie w sposób oczywisty uważają za najważniejsze, czyli na NATO” – powiedział. „Dlatego powiedziałbym: spróbujcie tak dostosować wkład europejskich sojuszników w NATO, aby wszyscy europejscy sojusznicy z NATO łącznie dysponowali kompletnym zestawem sił”.

Flagi państw członkowskich NATO powiewają na wietrze przed siedzibą NATO w Brukseli, środa, 3 kwietnia 2024 r.

Biscop wyjaśnił, że jeśli krajom europejskim w jakikolwiek sposób brakuje sił militarnych, powinny one mieć możliwość wykorzystania instrumentów UE i Europejskiego Funduszu Obronnego, aby pomóc europejskim sojusznikom z NATO w odbudowaniu tego, czego im brakuje.

Według Biscopa w obecnej sytuacji siły europejskie w ramach NATO mogą być w pełni operacyjne jedynie przy wsparciu Stanów Zjednoczonych, ale to musi się zmienić.

„Zamiast tego moim ideałem jest to, że w ostatecznym rozrachunku Europejczycy w NATO potrzebują tylko jednego Amerykanina, aby byli skuteczni, «Saceura»: tak zwanego Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie, ponieważ jest to zawsze amerykański generał” – powiedział. „Wszystkie pozostałe aktywa Europejczycy powinni być w stanie zapewnić sami, a w tym mogą pomóc instrumenty UE”.