O nas
Kontakt

Zmierzmy się z kryzysem mieszkaniowym – tego domagają się młodzi

Laura Kowalczyk

Zmierzmy się z kryzysem mieszkaniowym – tego domagają się młodzi

W całej Europie i Stanach Zjednoczonych do władzy dochodzą nowe prawicowe partie, zagrażając postępowi w wielu kwestiach społecznych i środowiskowych, w tym w kluczowych działaniach klimatycznych. Niedawne wybory do parlamentu UE wyraźnie ilustrują, jak szybko partie populistyczne zyskują poparcie polityczne, a także służą jako zwiastun potencjalnego wahadła przed wyborami w USA pod koniec tego roku.

Po obu stronach Atlantyku partie te zyskują na popularności, ponieważ obecni decydenci w dużej mierze nie uporali się skutecznie z kluczowymi problemami społeczno-ekonomicznymi, takimi jak rosnące koszty mieszkań. Ponieważ protesty mieszkaniowe pojawiają się w europejskich miastach, od Londynu i Lizbony oraz w całych Stanach Zjednoczonych, od zachodniego wybrzeża po wschód, nic dziwnego, że Balakrishnan Rajagopal, specjalny sprawozdawca Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. prawa do odpowiednich warunków mieszkaniowych, nazwał kryzys mieszkaniowy „ problem społeczny XXI wieku”.

Szczególnie wściekłe jest młodsze pokolenie, ponieważ dla tak wielu osób mieszkanie jest obecnie nieosiągalne. A ich zaskakujące poparcie dla prawicowych partii populistycznych ma wpływ na wybory na całym świecie.

W Holandii, gdzie kryzys mieszkaniowy w dalszym ciągu budzi największe obawy wyborców, w ubiegłorocznych wyborach zwyciężyła Partia Wolności Geerta Wildersa. W Portugalii, którą również nęka kryzys mieszkaniowy, zaobserwowaliśmy znaczny wzrost poparcia dla Czegi. W Niemczech rosnący czynsz pomógł zwiększyć poparcie dla partii Alternatywa dla Niemiec. Natomiast w Szwecji rynek mieszkaniowy z niewielką liczbą opcji wynajmu doprowadził do segregacji mieszkań dla migrantów i rozwoju skrajnie prawicowej partii o neonazistowskim pochodzeniu, która obecnie dysponuje ponad 20 procentami głosów.

Tymczasem Stany Zjednoczone borykają się z poważnym kryzysem dostępności mieszkań. Ceny mieszkań w USA potroiły się od 2000 r., przyćmiewając inne wskaźniki gospodarcze, takie jak średnie wynagrodzenia, które poprawiły się za prezydentury Joe Bidena. Jak zauważyli inni, gdyby nie koszty mieszkań, inflacja utrzymywałaby się na „zdrowym i stabilnym poziomie 1,8 procent”, a nie prawie dwukrotnie wyższym. A jeśli wyborcy obwinią obecną administrację za swoje problemy gospodarcze, były prezydent Donald Trump może w listopadzie wygrać drugą kadencję.

A kto może winić tych wszystkich wyborców? Jeśli nie stać cię na mieszkanie, chcesz kogoś wytykać palcami, a urzędujący politycy stanowią łatwy cel – podobnie jak migranci. Zatem te skargi ułatwiają partiom chcącym wzbudzić wściekłość. I tu właśnie dobrze radzą sobie kandydaci polityczni, tacy jak Wilders i Trump. To prosty zabieg retoryczny, ale mocny politycznie i przystępny dla społeczeństwa, co zrozumiałe, zdenerwowanego faktem, że nie może znaleźć domu w przystępnej cenie.

Szczególnie wściekłe jest młodsze pokolenie, ponieważ dla tak wielu osób mieszkanie jest obecnie nieosiągalne. | Patricia De Melo/AFP za pośrednictwem Getty Images

Naprawienie tego problemu będzie wymagało odwagi. W Europie i USA rynek dyktuje warunki, co prowadzi do baniek na rynku nieruchomości, krachów i większej nieprzystępności cenowej. Tymczasem rządy konsekwentnie błędnie diagnozowały problem, co doprowadziło do rozwiązań politycznych, które nie tylko nie powodują obniżenia cen, ale generują więcej emisji i konfliktów.

Żeby było jasne, niedostępność mieszkań rzadko wynika z braku podaży – pomimo tego, co twierdzi brytyjska Partia Pracy w swoim manifeście politycznym lub co mówią amerykańskie media. Tego rodzaju błędna diagnoza często prowadzi do wniosku, że jedynym lekarstwem jest więcej budownictwa, budynków i zawartego węgla. Ustawia działaczy klimatycznych jako obstrukcjonistów, obwiniając ich za niepozwolenie rządom na budowę potrzebnych domów. Podsyca także narrację „migranci kradną nasze domy”, rozpowszechnioną w Wielkiej Brytanii, a obecnie w Holandii.

Aby zaradzić temu problemowi, Sekretarz Generalna Housing Europe, Sorcha Edwards, sugeruje „finansowanie w interesie publicznym” z „warunkami społecznymi i określonymi warunkami”. To dobry początek. Następnie dodaj do tego „warunki środowiskowe i związane z tym wymogi”, tak aby materiały budowlane do renowacji nie były szkodliwe dla klimatu. Jednak ważniejsze pytanie brzmi, czy niedrogie, odpowiednie i bezpieczne mieszkania zostaną uznane za podstawowe prawo.

To z pewnością poprawka polityczna, ale teraz jest czas na kampanię w tej sprawie – kiedy wszyscy skupiają się na mieszkalnictwie. Nie będzie to wymagało wielu nowych konstrukcji. Zasoby budowlane na to już istnieją. Zamiast pozwalać deweloperom na prowadzenie serialu nowymi budynkami, które nie spełniają wymaganych standardów społecznych i środowiskowych lub nie spełniają ich wcale, a które pogłębiają istniejące kryzysy mieszkaniowe i klimatyczne, nadszedł czas, aby wstrzymać prace.

Nadszedł czas na inny sposób prowadzenia działalności gospodarczej i wprowadzenie polityki zachęcającej do modernizacji i renowacji. Na przykład ulgi podatkowe w Nowym Jorku dla deweloperów chcących przekształcić puste budynki biurowe w nieruchomości mieszkalne mają pozytywny wpływ na konwersje, co Waszyngton również uwzględnia w swoim najnowszym budżecie. W Baltimore organizacje współpracują z Afroamerykankami nad renowacją pustych i niszczejących domów w dzielnicach, które w przeszłości były pozbawione praw wyborczych, promując tworzenie bogactwa poprzez posiadanie domów. W Minneapolis prowadzone są programy szkoleniowe dla pracowników w zakresie bezpieczeństwa i obsługi magazynów przy rozbiórce i ponownym wykorzystaniu, a w Seattle buduje się zdrowe domy dla bezdomnych.

Zamiast pozwalać deweloperom na prowadzenie serialu nowymi budynkami, które nie spełniają wymaganych standardów społecznych i środowiskowych lub nie spełniają ich wcale, a które pogłębiają istniejące kryzysy mieszkaniowe i klimatyczne, nadszedł czas, aby nacisnąć pauzę. | Brandon Bell/Getty Images

Tworzenie takich zachęt dla przedsiębiorstw w społecznościach priorytetowych, rozwój niedrogich mieszkań w oparciu o istniejące zasoby budowlane oraz zajęcie się kwestią przemieszczeń i negatywnych skutków modernizacji to główne cele, do których zmierzają rządy. W ten sposób mogą ucieleśniać sprawiedliwość w środowisku zabudowanym.

Bez wątpienia skargi dotyczące niedostępności mieszkań są bardzo realne i rządy w Europie i USA muszą je potraktować poważnie. To jest problem społeczny stulecia. Ale tak naprawdę możemy stawić czoła wielu kryzysom na raz – od niesprawiedliwości mieszkaniowej po niesprawiedliwość klimatyczną – jeśli będziemy działać celowo i intersekcjonalnie.

Niedrogie mieszkania są w istocie prawem podstawowym, które prawicowi populiści faktycznie rozumieją. Teraz reszta z nas też powinna to dostać.