O nas
Kontakt

Czy wyżsi urzędnicy służby cywilnej Francji są gotowi służyć Zgromadzeniu Narodowemu?

Laura Kowalczyk

Czy wyżsi urzędnicy służby cywilnej Francji są gotowi służyć Zgromadzeniu Narodowemu?

PARYŻ – Ilu urzędników wyższego szczebla podziela dylemat Pierre'a Moscovici? Od kilku miesięcy pierwszy prezes Trybunału Obrachunkowego powtarza swoim gościom, że może opuścić stanowisko wcześniej, aby móc wyłonić jego następcę przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku. Cel? Uniemożliwić Marine Le Pen, w przypadku gdyby została prezydentem Francji, powołania na tę nominację.

Ta sprawa sumienia, która do tej pory niepokoiła hierarchów aparatu państwowego, gnębi wszystkich od niedzielnego wieczoru. W obliczu perspektywy rządu oddanego ideom Zjednoczenia Narodowego (RN), w zależności od wyniku nadchodzących wyborów do organów legislacyjnych, wśród urzędników wyższego szczebla wyłaniają się trzy postawy: poddanie się, służenie bez wzdrygnięcia lub nadzieja na stawienie oporu od wewnątrz .

Główną niewiadomą w tym równaniu są prawdziwe intencje RN i program, jaki miałaby zastosować.

„Jeśli będziemy mieli projekt Trumpa lub Milei, niewiele osób udzieli swojego wsparcia” – teoretyzuje urzędnik z zarządu generalnego Departamentu Skarbu, któremu zapewniono anonimowość, aby mógł wypowiadać się szczerze, tak jak inni, z którymi przeprowadzono wywiady na potrzeby tego artykułu. Ale „jeśli to scenariusz Meloni, niektórzy wyjdą z lasu i pomogą”.

Były prefekt Christophe Bay, kandydat RN w wyborach do organów legislacyjnych w Eure-et-Loir, odrzuca ideę „systemu łupów”, w którym nadejście nowej władzy powoduje zmianę szefów administracji.

„Absolutnie nie będziemy przeprowadzać polowania na czarownice na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej” – powiedziała Acteurs Publics była dyrektorka kampanii prezydenckiej Marine Le Pen w 2022 roku.

Gdyby wyżsi urzędnicy mieli pokusę do rezygnacji, nie wszyscy jechaliby na tej samej łódce. Członkowie Rady Stanu i Trybunału Obrachunkowego, objęci szczególną ochroną, mogli bez trudności powrócić do swoich pierwotnych organów.

„Nastąpi rozdział między tymi, którzy mają ciało, w którym mogą szybko repatriować, a pozostałymi” – prognozuje doradca stanowy. „O wiele łatwiej jest przyjąć zasadniczą pozycję, gdy masz ciało gospodarza jako linę do zjazdu”.

Dymisje „podsyciłyby jeszcze nienawiść elektoratu RN do elit” – uważa inny radny stanowy, który wyobraża sobie, że wszelkie odejścia będą miały charakter marginalny.

Dla tych urzędników wyższego szczebla podległość bezpośrednio ministrowi będzie jednym z głównych parametrów, a ryzyko utraty wynagrodzenia będzie się liczyć przy dokonywaniu wyboru.

W Bercy kilku dyrektorów administracji centralnej mogłoby pokusić się o zatrudnienie w sektorze prywatnym. Czy agenci skarbu będą chcieli znaleźć „rozwiązania, które sprawią, że wadliwy program zacznie działać?” – pyta jeden z dyrektorów.

Ci w resorcie budżetowym „nie będą się tak śmiać” – mówi były dyrektor administracji Ministerstwa Gospodarki, mimo że program gospodarczy lepenistów pozostaje niejasny.

W przypadku osób zajmujących stanowiska mniej narażone na kontakt z polityką, np. wicedyrektorów czy szefów biur, może pojawić się odwrotny dylemat.

Czy w przypadku odejścia „nie porzucamy ludzi, którym mamy służyć?” – pyta młody pracownik stacjonujący w Bercy. Nie wiedząc zresztą, przez kogo zostaną zastąpione.

Szczególnie prefekci znajdą się pod presją, ponieważ to do nich należy wdrażanie decyzji politycznych w terenie.

„Mogą być niezwykle stanowczy, wychodząc ze strony RN, która będzie musiała pokazać, że jest przed i po, i będzie bardzo twarda” – obawia się były pracownik w Beauvau.

Chociaż Christophe Bay przysięga, że ​​RN „nie popełni tej samej głupoty, jaką popełnili socjaliści i komuniści w 1981 r., kiedy dogmatycznie ścięli głowy wyższym urzędnikom służby cywilnej”, czy Marine Le Pen oprzesz się pokusie umieszczenia swojego ludu na miejscu? Na przykład na czele bardzo wrażliwej dyrekcji generalnej ds. cudzoziemców we Francji czy policji krajowej.

W przypadku poważnych przewrotów na szczycie państwa może dojść do impasu między Pałacem Elizejskim a Matignon w sprawie najważniejszych nominacji.

Dyrektorzy generalni, dyrektorzy administracji centralnej, prefekci, ambasadorowie – około 500 kluczowych stanowisk to stanowiska pozostawione w gestii rządu. W przypadku tych „EDG”, jak mówimy w żargonie, Emmanuel Macron miałby władzę blokującą poprzez podpisywanie dekretów o nominacjach.

Jest to siła, która nieuchronnie będzie ograniczona. „W przypadku wspólnego pożycia prowadzone są negocjacje, ponieważ praktycznie istnieją konkurencyjne kompetencje w zakresie nominacji”, które są zatwierdzane w Radzie Ministrów, wyjaśnia badacz Luc Rouban, profesor Sciences Po.

Jeśli chodzi o teorię oporu od wewnątrz, niewielu urzędników wyższego szczebla, z którymi rozmawiało TylkoGliwice, w nią wierzy.

Administracja może oczywiście ociągać się, dopuszczać mikrosabotaż, źle przygotowywać teksty i spowalniać dynamikę polityczną, ale nie może w nieskończoność stawiać przeszkód.

„Dyrektor administracji, którego projekt ustawy lub dekret został unieważniony przez Radę Konstytucyjną, nie pożyje długo” – mówi były szef sztabu.

Wyżsi urzędnicy wolą się uspokoić, odwołując się do prawa, które z konieczności ograniczy pole manewru przyszłego rządu.

Zdaniem sędziego „nie znikną jutro przepisy dotyczące pomocy publicznej czy Kodeks Ochrony Środowiska, a urzędnicy stosują hierarchię standardów”.