O nas
Kontakt

Rodzina Isaaca Hayesa pozywa kampanię Trumpa za nieautoryzowane wykorzystanie utworu

Laura Kowalczyk

Isaac Hayes’ family sues Trump campaign for unauthorized song use

Kolejny dzień, kolejne nieautoryzowane wykorzystanie piosenki przez kampanię Trumpa… Rodzina legendy soulu Isaaca Hayesa złożyła pozew, domagając się 3 milionów dolarów odszkodowania. Rodzina Hayesa dołączyła do zespołu Céline Dion, który niedawno również protestował przeciwko wykorzystaniu jej piosenki „Titanic” na wiecach Trumpa.

Rodzina Isaaca Hayesa dołączyła do długiej listy artystów, którym niekoniecznie podoba się fakt, że Donald Trump wykorzystuje ich piosenki na wiecach wyborczych.

Z wyjątkiem rodziny zmarłej amerykańskiej legendy soulu, słynącej z takich piosenek jak „(They Long To Be) Close To You”, „Joy” i ścieżki dźwiękowej do filmu Wałposunęli się o krok dalej i pozywają Trumpa i jego kampanię.

Robią to specjalnie w celu uniemożliwienia nieautoryzowanego korzystania z przeboju zespołu Sam & Dave z 1966 r. zatytułowanego „Hold On, I’m Coming”, którego współautorem był zmarły piosenkarz i autor tekstów.

W pozwie domagają się odszkodowania w wysokości 3 milionów dolarów za 134 wykorzystania utworu, który ostatnio wykorzystano na wiecu Trumpa w Montanie w piątek, zgodnie z informacjami zawartymi w pozwie.

W niedzielę Isaac Hayes III, syn laureata nagród Grammy i Oscara, poinformował w mediach społecznościowych, że rodzina wniosła pozew w związku z wykorzystywaniem przez kampanię Trumpa przeboju na wiecach w latach 2022–2024.

„My, rodzina @_isaachayes Isaac Hayes Enterprises, reprezentowana przez Walker & Associates, pozywamy Donalda Trumpa i jego kampanię za 134 przypadki naruszenia praw autorskich w związku z nieautoryzowanym wykorzystaniem utworu „Hold On, I’m Coming” na wiecach wyborczych w latach 2022–2024” – czytamy we wpisie podpisanym przez rodzinę Hayes.

W poście dodano: „Żądamy zaprzestania użytkowania, usunięcia wszystkich powiązanych filmów, publicznego zrzeczenia się odpowiedzialności i uiszczenia opłat licencyjnych w wysokości 3 milionów dolarów do 16 sierpnia 2024 r. Niedopełnienie tego obowiązku spowoduje dalsze działania prawne”.

Isaac Hayes III opublikował kolejną wiadomość, mówiąc: „Donald Trump uosabia brak uczciwości i klasy, nie tylko poprzez ciągłe korzystanie z muzyki mojego ojca bez pozwolenia, ale także poprzez historię molestowania seksualnego kobiet i rasistowską retorykę. Takie zachowanie nie będzie dłużej tolerowane i podejmiemy szybkie działania, aby położyć mu kres”.

Dodał: „Solidaryzujemy się ze wszystkimi muzykami, których twórczość została przejęta bez zgody przez dzielące kampanie polityczne. Sztuka wykonawcy muzycznego jest odbiciem ich duszy, a nie narzędziem do promowania nienawiści lub bigoterii. Czas, aby wszyscy artyści zjednoczyli się i domagali się szacunku dla ich twórczego dziedzictwa”.

Donald Trump

Rodzina Hayesów jest najnowszą z długiej listy muzyków, którzy narzekają na kampanię Trumpa.

Wszyscy, począwszy od Toma Petty’ego, Neila Younga, The Rolling Stones, poprzez Adele, Bruce’a Springsteena i Sinead O’Connor, wydali politykowi nakazy zaprzestania działalności.

W zeszłym tygodniu francuski muzyk Woodkid skrytykował Trumpa za wykorzystanie jednej z jego piosenek – hymnu LGBTQ+, co uznano za dość ironiczne, biorąc pod uwagę nastawienie wielu osób z grona MAGA do kwestii praw osób homoseksualnych.

Jeszcze niedawno – i co równie ironiczne – zespół Céline Dion również zaprotestował przeciwko wykorzystaniu jej utworu „My Heart Will Go On” na wiecu w Montanie.

„W żaden sposób takie wykorzystanie nie jest autoryzowane i Celine Dion nie popiera takiego ani podobnego wykorzystania” – czytamy w oświadczeniu.

„A naprawdę, TA piosenka?” – dodał – nawiązując do faktu, że utwór został nagrany na potrzeby nagrodzonego Oscarem filmu Tytanicznyo tonącym statku.

Z prawnego punktu widzenia amerykańscy politycy mają pewną swobodę w kwestii wykorzystywania utworów muzycznych według własnego uznania, co wprowadza artystów w rozpacz.

Amerykańscy politycy nie zawsze potrzebują zgody artystów, ponieważ kampanie mogą kupować pakiety licencyjne od organizacji zajmujących się prawami do utworów muzycznych, co daje im legalny dostęp do milionów utworów na potrzeby wieców politycznych.

Artyści mają jednak prawo usunąć swoją muzykę z tej listy.