Amerykański Instytut Studiów nad Wojną twierdzi, że wykorzystanie poborowych w Kursku jest wewnętrzną słabością prezydenta Rosji.
Naczelny dowódca Ukrainy, Ołeksandr Syrski, poinformował, że jego siły wzięły do niewoli około 600 żołnierzy rosyjskich od czasu rozpoczęcia transgranicznej inwazji na obwód kurski trzy tygodnie temu.
Uważa się, że większość jeńców wojennych to poborowi — młodzi i stosunkowo niedoświadczeni żołnierze, którzy prawdopodobnie sądzili, że podczas obowiązkowej, rocznej służby wojskowej nie zobaczą żadnej prawdziwej walki.
Z pewnością nie spodziewali się walki na terytorium Rosji. Analitycy uważają jednak, że obecnie stanowią większość sił obronnych w regionie kurskim.
„To oni są łapani, to oni są okrążani. I to jest słabość Putina w kontekście jego krajowej percepcji” – powiedziała Karolina Hird, zastępca kierownika zespołu ds. Rosji w Institute for the Study of War (ISW), amerykańskim think tanku.
Czy Putin będzie miał kłopoty?
Na początku wojny Moskwy na Ukrainie prezydent Rosji Władimir Putin obiecał, że w walkach nie zostaną wykorzystani żołnierze powołani do wojska.
Jednak doniesienia o młodych poborowych, którzy zginęli lub zostali wysłani na front, wywołują rosnący gniew wśród rodzin.
„Dopóki będzie udowadniał, że nie jest specjalnie zainteresowany ochroną poborowych w Kursku i wykorzystywaniem ich jako głównej linii obrony, przewiduję, że będzie to miało skutki społeczne w przyszłości” – powiedział Hird.
Ministerstwo obrony Rosji poinformowało, że 115 żołnierzy, uwolnionych w zeszłym tygodniu w ramach pierwszej wymiany więźniów od czasu przekroczenia granicy przez Ukrainę 6 sierpnia, zostało schwytanych w Kursku.
Rosyjska organizacja pozarządowa „Get Lost” wspiera osoby próbujące uniknąć poboru i uciec przed wojną.
Jak podano, od początku operacji Kursk setki mieszkańców regionu przygranicznego zwróciło się do nich z prośbą o pomoc.
„Dlatego ogłoszono reżim operacji antyterrorystycznej, lub jak nazywa to Putin, „sytuację antyterrorystyczną”. Ponieważ to właśnie ten reżim pozwala na wykorzystanie poborowych w regionach, w których został ogłoszony” – powiedział Iwan Czuwiłajew z organizacji pozarządowej.
Wyjaśnił jednak, że sytuacja uległa zmianie, gdy trzeba było wysłać więcej poborowych z regionów oddalonych od granicy. Logistycznie rzecz biorąc, ich transport zajmuje więcej czasu.
„Dlatego dziś najczęściej stosowaną metodą nie jest jednodniowa dostawa, ale zmuszenie poborowych do podpisania kontraktu” – powiedział.
„Oznacza to, że poborowy nie tylko trafia na Kursk, ale że po Kursku już nigdzie nie wraca. Będzie nadal brał udział w walkach, albo do końca życia Putina, albo do końca wojny, albo do końca swojego życia”.
Kolejny okres poboru rozpoczyna się 1 października. Prawo stanowi, że nowi poborowi muszą służyć przez cztery miesiące i zdobyć specjalizację wojskową, aby móc uczestniczyć w tzw. „operacji antyterrorystycznej”.
Oznacza to, że ci, których powołano do wojska za miesiąc, nie powinni zostać nigdzie wysłani przed lutym 2025 r. Jednak podobnie jak w przypadku poborowych z Kurska, mogą oni wziąć udział w pierwszej walce wcześniej.