Co najmniej 56 osób zostało rannych, a 10 jest w stanie krytycznym. Władze twierdzą, że w wyniku wybuchów zniszczonych zostało osiem budynków mieszkalnych, a kolejnych 11 zostało uszkodzonych.
Władze rumuńskie ogłosiły, że w sobotni wieczór w dwóch eksplozjach na stacji skroplonego gazu (LPG) położonej 30 kilometrów od Bukaresztu w Rumunii zginęły co najmniej dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Trzydziestu dziewięciu strażaków, którzy reagowali na pierwszą eksplozję w ośrodku w Crevedia na północ od stolicy, zostało rannych w wyniku drugiej eksplozji.
We wstępnych raportach Raed Arafat, sekretarz stanu Rumunii w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, powiedział, że 41 osób doznało poparzeń i zostało przewiezionych do szpitala, a cztery inne osoby musiały zostać przewiezione do Włoch i Belgii: „Przenieśliśmy za granicę dwóch strażaków i dwóch cywilów ( na leczenie), a inni pójdą”.
Od czasu jego oświadczenia pięciu kolejnych pacjentów zostało przeniesionych do szpitali poza Rumunią.
Władze nie ogłosiły jeszcze przyczyny eksplozji, ale z niejasnych powodów nałożono nakaz zamknięcia obiektu.
Jak podają lokalne media, stacja działała pomimo nakazu. Dwa z 10 000-litrowych zbiorników paliwa na miejscu były pełne.
Jak podał w oświadczeniu Inspektorat ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, na miejsce wysłano ponad 20 wozów strażackich, a 3000 mieszkańców w promieniu 800 metrów zostało ewakuowanych.
Służby ratunkowe ostrzegły, że nadal istnieje ryzyko kolejnych eksplozji, ponieważ co najmniej jeden tankowiec nadal znajduje się w okolicy.
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis ubolewał nad „tragedią” na Facebooku i wezwał do wszczęcia śledztwa.