W miarę kontynuowania ataków zwierzęta wkraczają na program wyborczy.
Po tym, jak latem ponownie nasiliły się niebezpieczne spotkania między niedźwiedziami a ludźmi, rumuńska koalicja rządząca spotyka się z ostrą krytyką ze strony byłego sojusznika za sposób radzenia sobie ze śmiercionośnymi stworzeniami.
Problem może nawet stać się gorącym tematem wyborczym, gdy Rumuni przygotowują się do pójścia do urn w przyszłym roku.
Tánczos Barna, senator i jeden z przywódców małej partii Demokratyczna Unia Węgrów w Rumunii, nalega, aby zezwolić na częstsze polowania na niedźwiedzie poprzez zwiększenie limitów zabijania w celu uregulowania populacji i zmniejszenia zagrożeń dla ludzi. Chce jesienią wprowadzić w tym zakresie nowe przepisy.
Krytycy twierdzą jednak, że robi to, aby zdobyć punkty polityczne w wiejskich okręgach przed przyszłorocznymi wyborami lokalnymi i krajowymi, a jednocześnie otworzyć drzwi do ponownego wprowadzenia polowań na niedźwiedzie.
„Nie ma innej realnej alternatywy poza ustaleniem kwot zapobiegawczych i interwencyjnych dla niedźwiedzi brunatnych, aby zapewnić ochronę populacji, a jednocześnie ochronę gatunku” – stwierdziła Barna w oświadczeniu przesłanym pocztą elektroniczną do TylkoGliwice.
Jednak liberalny rumuński eurodeputowany Vlad Gheorghe, członek opozycyjnej partii Save Rumunia Union (USR), twierdzi, że Barna szuka łatwego zwycięstwa z wyborcami z obszarów wiejskich.
Partia Barny „jest bardzo silna w dwóch, trzech okręgach Rumunii, które znajdują się na obszarze górskim (Karpat), gdzie występują duże populacje niedźwiedzi, i jest to dla nich problem” – powiedział Gheorghe, dodając, że „jest to również jest dla nich kwestią polityczną, ponieważ tam działają największe stowarzyszenia łowieckie i (i) myślą, że je reprezentują”.
Mniejszościowa partia Barny – obecnie wynosząca 5% w sondażach – która w 2021 r. wchodziła w skład koalicji rządzącej z Partią Socjaldemokratyczną i centroprawicową Partią Narodowo-Liberalną, podała się do dymisji na początku tego roku w wyniku sporu co do stanowisk w rządzie.
Według sondażu TylkoGliwice, Partia Socjaldemokratyczna prowadzi obecnie z 31% głosów, za nią plasuje się prawicowy Sojusz na rzecz Jedności Rumunów i centroprawicowa Partia Narodowo-Liberalna z 19%.
Partia Barny zwyciężyła w trzech górzystych hrabstwach w sercu kraju w ostatnich wyborach lokalnych w 2020 r. i obecnie stara się zdobyć więcej głosów w przyszłorocznych wyborach.
Zażądanie silniejszych środków przeciwko atakom niedźwiedzi może pomóc partii Barny zwiększyć jej atrakcyjność wyborczą poprzez obranie za cel wyborców z sąsiednich okręgów wiejskich, obecnie kontrolowanych przez liberałów.
Rumuńskie Ministerstwo Środowiska szacuje, że w Rumunii żyje od 7 000 do 8 000 niedźwiedzi brunatnych, co stanowi największą liczbę spośród wszystkich krajów europejskich poza Rosją. To „znacznie powyżej optymalnej gęstości” – stwierdził Barna.
Według danych rumuńskiego ministerstwa środowiska w latach 2016–2021 miały miejsce 154 ataki niedźwiedzi na ludzi, w wyniku których 158 osób zostało rannych, a 14 zginęło.
„Sytuacja jest dość dramatyczna dla społeczności lokalnych… ponieważ chociaż w ubiegłych latach dysponowaliśmy kilkoma instrumentami umożliwiającymi interwencję… i eliminowanie problematycznych (niedźwiedzi), tak się nie stało” – powiedział Cristian-Remus Papp, krajowy specjalista ds. dzikiej przyrody i krajobrazu menadżer w WWF Rumunia.
Dodał, że w miesiącach letnich liczba spotkań z turystami wzrasta, ponieważ niedźwiedzie zbliżają się do osiedli ludzkich w poszukiwaniu pożywienia.
Polowanie na trofea jest w Rumunii nielegalne od 2016 r., a niedźwiedzie są gatunkiem chronionym na mocy prawa UE, co oznacza, że ich zabijanie jest zabronione, choć obowiązują pewne wyjątki w celu ochrony życia ludzkiego lub zwierząt gospodarskich. Rumunia jednak nadal dopuszcza z góry ustalone kwoty polowań, aby utrzymać populację pod kontrolą.
Limit ten był w ostatnich latach ostro kwestionowany, ponieważ firmy mogą prowadzić dochodowy interes w postaci organizowania polowań o wartości przekraczającej 10 000 euro. Politycy i eksperci nie są zgodni co do tego, czy należy je zwiększyć, czy ograniczyć.
Barna, myśliwy i były minister środowiska, chce wykluczyć Akademię Rumuńską – forum naukowe, którego Komitet Ochrony Pomników Przyrody miał doradzać przy ustalaniu kwot – z procesu decyzyjnego. Twierdził, że organ znajduje się pod „presją, aby sprostać żądaniom organizacji ekologicznych” i „zadowolić część opinii publicznej”, co Akademia Rumuńska odrzuca.
Obecny minister środowiska Rumunii Mircea Fechet uważa, że odsuwanie Akademii na bok to zły pomysł. „Musimy słuchać głosu specjalistów” – powiedział TylkoGliwice. „Chcę podejścia naukowego”.
Zamiast zwiększać roczny limit zabijania niedźwiedzi do 500 zwierząt, zgodnie z zarządzeniem Barny, gdy jeszcze stał na czele ministerstwa środowiska, Fechet zaproponował obniżenie go do 220, co jest liczbą zatwierdzoną przez Akademię Rumuńską.
„Nie chcę marnować czasu” – powiedział, argumentując, że dłuższa dyskusja na temat kwot opóźniłaby pilne działania mające na celu zapobieganie bezpośrednim konfliktom między niedźwiedziami a ludźmi, których jego zdaniem tego lata było więcej niż zwykle.
„Polityka próbuje wpłynąć na zarządzanie, co jest właściwie złym pomysłem, biorąc pod uwagę, że opieramy się na ograniczonym wkładzie naukowym” – powiedział Papp z WWF, wskazując, że „nie mamy prawdziwego spisu populacji niedźwiedzi w Rumunia” – jedynie przybliżone szacunki. Oznacza to, że zabijanie zwierząt musi być ściśle regulowane, aby zapewnić długoterminową żywotność populacji.
Krytycy Barny twierdzą, że jego podwyższona propozycja jest próbą podstępnego przywrócenia polowań na trofea, ponieważ Rumuni mają już możliwość eliminowania problematycznych niedźwiedzi, które szperają w poszukiwaniu pożywienia w pobliżu wiosek.
Zachęcanie do polowań na trofea na niedźwiedzie „nie przyczynia się do kontroli populacji” – stwierdził Gheorghe, eurodeputowany USR.
Zdaniem Gheorghe’a rząd nie zrobił wystarczająco dużo, aby podnieść świadomość i edukować ludzi, jak zachowywać się w pobliżu niedźwiedzi. „Władze nic w tej sprawie nie robią” – stwierdził, dodając, że „nie ma płotów, nie ma nic, co mogłoby je przestraszyć”.
Ovidiu Ionescu, profesor zarządzania dziką fauną i florą na Uniwersytecie Transylwanii w Braszowie, również powiedział, że obecna strategia rządu zawodzi. Powtarzając Barnę, powiedział, że naciski ze strony organizacji pozarządowych i „emocje” doprowadziły do obecnego rzekomego przeludnienia, które nasila konflikty z ludźmi i zagraża innym dzikim zwierzętom, takim jak jelenie.
Według Ionescu jedna z najniebezpieczniejszych konsekwencji przeludnienia niedźwiedzi ma miejsce, gdy ludzie próbują wziąć sprawy w swoje ręce.
Mieszkańcy obszarów wiejskich zaczęli zarzucać truciznę i zastawiać pułapki, aby chronić swoje uprawy, ziemię i zwierzęta przed atakami niedźwiedzi. Może to jednak być niezwykle niebezpieczne dla ludzi i dzikiej przyrody – w tym niedźwiedzi – i może zanieczyścić środowisko.
„Nie ma znaczenia, czy to komary, niedźwiedzie, czy króliki. Cokolwiek jest za dużo, jest za dużo” – powiedział Ionescu. „Musimy działać w taki sposób, aby zachować równowagę”.
Fechet, minister środowiska, zgadza się, że jest jeszcze wiele do zrobienia, zwłaszcza jeśli chodzi o edukację i świadomość społeczną. Jednak jedyną rzeczą, która właściwie rozwiąże ten problem, jest opracowanie długoterminowego planu opartego na badaniach naukowych – dodał.
Fechet ma nadzieję, że do końca roku pozna wyniki badań genetycznych, które pozwolą określić, ile niedźwiedzi żyje w kraju i ile siedlisko może pomieścić.
„Kiedy już dokładnie poznamy nasze liczby, będziemy mogli porozmawiać o długoterminowej strategii” – powiedział Fechet. „Będziemy musieli w ten czy inny sposób usunąć nadmierną liczbę niedźwiedzi”.