O nas
Kontakt

Niezdolność G20 do rozwiązania niszczących porządek sporów terytorialnych doprowadzi do jej upadku

Laura Kowalczyk

Niezdolność G20 do rozwiązania niszczących porządek sporów terytorialnych doprowadzi do jej upadku

G20 nie ma wyboru. Jeśli chce zachować aktualność i odgrywać istotną rolę w zapewnianiu rozwiązań, których ludzkość potrzebuje, aby przetrwać, musi ponownie rozważyć swoją geopolityczną wrażliwość, pisze Saman Rizwan.

Na pierwszy rzut oka tegoroczne szczyt G20 wydawał się sukcesem. Jednak pod awanturniczym PR i przyjacielskimi uściskami dłoni G20 jest bardziej awanturniczy niż kiedykolwiek.

A jego niezdolność do rozwiązywania sporów rujnujących porządek obrad ostatecznie doprowadzi do nieistotności bloku i jego upadku.

W końcu świat stoi w obliczu szeregu konkurujących ze sobą sytuacji kryzysowych: eskalacji kryzysu klimatycznego, różnych katastrof humanitarnych, pozornie niekończącej się wojny ukraińsko-rosyjskiej oraz ciągłych skutków gospodarczych Covid-19 – a wszystko to wymaga siły dyplomatycznej G20, aby łagodzić.

Ale niestety tegoroczne szczyty G20 w stolicy Indii wyglądały bardziej nędznie niż kiedykolwiek wcześniej, drastycznie brakowało im przewagi transformacyjnej, a nawet pozostawiły blok na krawędzi dyplomatycznej zimnej wojny.

I to nie tylko dlatego, że inwazja Rosji na Ukrainę stworzyła wyraźną linię podziału w całym bloku lub dlatego, że uznano, że zobowiązania w zakresie transformacyjnych działań klimatycznych są niewystarczające, bez wzmianki o krytycznym celu zerowej netto, jakim jest stopniowe wycofywanie ropy i gazu.

Dzieje się tak dlatego, że G20 nie zajmuje się kataklizmicznymi podziałami geopolitycznymi, w szczególności narastającymi sporami terytorialnymi, które rozrywają tkankę współpracy międzynarodowej.

Jeśli G20 nie może rozwiązać problemów geopolitycznych, kto może?

Już w okresie poprzedzającym tegoroczny szczyt Chiny zagroziły wykolejeniem wielkiego międzynarodowego momentu prezydenta Narendry Modiego, publikując swoją standardową mapę na rok 2023, która przedstawiała części Rosji i Indii, a także całość Morza Południowochińskiego jako terytorium Chin.

Tendencje ekspansjonistyczne Chin nie są niczym nowym, ale wycelowanie w uzbrojone w broń nuklearną Indie w przededniu wielkiego momentu na szczycie G20, który spowodował rażącą nieobecność chińskiego premiera Xi Jinpinga, powinno być czerwoną flagą dla społeczności międzynarodowej.

Jeśli ta grupa krajów, która spotyka się co roku, nie jest w stanie rozwiązać problemów geopolitycznych i sporów terytorialnych, to kto może to zrobić?

AP Photo/Ashwini Bhatia
Tybetańczyk z wklęsłą głową przypominającą prezydenta Chin Xi Jinpinga udającego, że uczy tybetańskie dzieci podczas protestu ulicznego w Dharamsali, wrzesień 2023 r.

Widzicie, Modi mógł twierdzić, że „G20 nie jest miejscem do rozwiązywania problemów geopolitycznych”. Jednak członkowie G20 wytwarzają ponad 70% światowego PKB, stanowią połowę światowej populacji i należą do pięciu największych emitentów CO2.

Jeśli ta grupa krajów, która spotyka się co roku, nie jest w stanie rozwiązać problemów geopolitycznych i sporów terytorialnych, to kto może to zrobić?

Nie jest to bardziej widoczne niż na Morzu Południowochińskim, gdzie wroga agresja Chin zagraża stabilności regionalnej i bezpieczeństwu gospodarczemu.

Rola Chin w rosnących napięciach

Region ten jest jednym z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych na świecie, będącym źródłem ropy i gazu ziemnego o wartości miliardów euro.

Jednak od dziesięcioleci Chiny dokładają coraz większych starań, aby chronić swoje farsowe „roszczenie składające się z dziewięciu kresek” do całości Morza Południowochińskiego – co nadal zachwala, mimo że zostało odrzucone przez sąd arbitrażowy w 2016 r.

Z biegiem lat obecność wojskowa i wojowniczość Chin w regionie gwałtownie wzrosły.

Bez wsparcia krajów ASEAN niemożliwe będzie ograniczenie zdecydowanej władzy Chin w regionie.

AP Photo/Channi Anand
Tybetańscy aktywiści młodzieżowi wykrzykują hasła przeciwko wizycie chińskiej delegacji na szczycie G20 w New Delhi, wrzesień 2023 r.

W ostatnich miesiącach kraj był oskarżany o budowanie baz wojskowych na spornych wyspach, a nawet o nękanie statków rybackich i straży przybrzeżnej sąsiednich krajów. A rosnące napięcie może z łatwością stać się śmiertelne.

Na przykład w latach 1974 i 1988 Chiny i Wietnam włączyły się w śmiertelne starcia o sporne terytorium na Morzu Południowochińskim.

Być może to nie przypadek, że prezydent USA Joe Biden udał się do Wietnamu po szczycie G20, aby ogłosić podpisanie „Kompleksowego partnerstwa strategicznego” – historycznego porozumienia, które zacieśnia stosunki między dwoma byłymi zaciekłymi wrogami.

Przecież bez wsparcia krajów ASEAN niemożliwe będzie ograniczenie zdecydowanej władzy Chin w regionie.

Coraz dziwniejszy przypadek Sułtanatu Sulu

Jednak posunięcie Bidena to tylko wierzchołek góry lodowej, a pozostali członkowie G20 muszą nawiązać nowe partnerstwa, aby pomóc ASEAN nie tylko wyjść z gospodarczego cienia Chin, ale także zjednoczyć się w solidarności przeciwko chińskim strategiom powodującym podziały.

Oznacza to, że światowi przywódcy muszą odgrywać bardziej znaczącą rolę w mediacji w długotrwałych sporach, które utrudniają jedność na Morzu Południowochińskim.

AP Photo/Aaron Favila
Działacze na rzecz ochrony środowiska w kostiumach Pikachu organizują wiec przed ambasadą Japonii w Manili, czerwiec 2019 r.

Na przykład stosunki między Malezją a Filipinami stały się napięte w wyniku kontrowersyjnej sprawy arbitrażowej z udziałem nieistniejącego już sułtanatu Sulu.

Spadkobiercy Sulu otrzymali 15 miliardów dolarów (14 miliardów euro) po tym, jak Malezja rzekomo przestała płacić Sulu opłatę za dzierżawę ziemi z czasów kolonialnych po starciu bojowników powiązanych z sułtanatem z malezyjskimi siłami bezpieczeństwa w Sabah w 2013 roku.

Wyrok został ostatecznie unieważniony – i nawet hiszpańskiemu prawnikowi, którego to dotyczyło, w kraju postawiono zarzuty karne – ale sprawa pokazuje, jak spory terytorialne, pozostawione nierozwiązane przez dziesięciolecia, podważają istotne partnerstwa w czasach wzmożonych napięć regionalnych.

G20 musi przestać się wahać, jeśli chce przetrwać

G20 nie ma wyboru. Jeśli chce pozostać istotnym i odgrywać kluczową rolę w zapewnianiu rozwiązań, których ludzkość potrzebuje dla własnego przetrwania, musi ponownie rozważyć swoją geopolityczną wrażliwość i zaoferować przeciwwagę dla imperialistycznego programu Chin.

Oznacza to, że partnerstwa dyplomatyczne nie powinny mieć miejsca na zapleczu po szczycie G20, ale na scenie przed całym światem.

Członkowie G20 dysponują bogatym doświadczeniem, z którego można skorzystać i które stanowi solidną platformę dla konstruktywnej dyplomacji.

Evelyn Hockstein/AP
Premier Włoch Giorgia Meloni i prezydent USA Joe Biden biorą udział w inauguracji Globalnego Sojuszu Biopaliw na szczycie G20 w New Delhi, wrzesień 2023 r.

Oznacza to również, że kraje G20 powinny przełożyć swoje słowa na czyny, umacniając długo oczekiwane umowy o handlu gospodarczym i sojusze wojskowe, które od lat pozostają niepewne.

W końcu między członkami G20 istnieje bogactwo doświadczeń, z których można skorzystać i które stanowiłyby silną platformę dla konstruktywnej dyplomacji.

Wystarczy pomyśleć o nowym trójstronnym porozumieniu Bidena z Japonią i Koreą Południową lub o tym, jak Stany Zjednoczone pośredniczyły w rozmowach między zawziętymi sąsiadami Izraelem i Libanem, aby zawrzeć lukratywne porozumienie morskie, które rozwiązało złożone roszczenia do podmorskich złóż gazu.

Ostatecznie, jeśli członkowie G20 nie będą w stanie znaleźć sposobów na złagodzenie narastających sporów terytorialnych, nie tylko nie uda im się stawić czoła największym wyzwaniom stojącym przed światem, ale ich wahanie ostatecznie doprowadzi również do jego upadku, a być może i całego świata.