O nas
Kontakt

– Czy ten człowiek był pijany? Ukraińska walka o zboże wywołuje wściekłość UE

Laura Kowalczyk

– Czy ten człowiek był pijany?  Ukraińska walka o zboże wywołuje wściekłość UE

Spór o żywność daje przedsmak bitew, które nadejdą w związku z staraniami Ukrainy o członkostwo w Unii Europejskiej.

Kiedy przedstawiciel handlowy Ukrainy Taras Kachka ujawnił TylkoGliwice, że Kijów zamierza pozwać rządy UE w sporze o zboże, okazało się to zbyt trudne dla jednego z dyplomatów bloku.

„Czy ten człowiek był pijany?” – zapytał zirytowany poseł, a wszelkie myśli o dyplomacji wyparowały w ogniu jego frustracji.

Ukraina dotrzymała obietnicy Kachki w poniedziałek, składając formalne pozwy przeciwko Polsce, Węgrom i Słowacji w Światowej Organizacji Handlu po tym, jak trio zdecydowało się przeciwstawić Brukseli i zakazać importu ukraińskiego zboża.

Spór złamał jedność europejską, przez co inni dyplomaci UE prywatnie byli wściekli na Polskę, zwłaszcza za to, że postąpiła nieuczciwie. A starcie stanowi bolesną próbę dla stosunków między Kijowem a Brukselą w delikatnym momencie trwającej 18 miesięcy wojny Ukrainy z rosyjskimi najeźdźcami.

Najgorszy kawałek? To wszystko to tylko przedsmak nadchodzących walk.

Ze swojej strony Kachka ledwo wzdrygnął się, słysząc drwinę o „pijanym”. Dyplomaci UE, powiedział TylkoGliwice, najwyraźniej „nie byli gotowi na tego rodzaju jasny język” ze strony Kijowa.

Napięcia wybuchły w piątkowy wieczór, po tym, jak Komisja Europejska zdecydowała się zezwolić na sprzedaż ukraińskiego zboża w całej UE. Zakończyło to ograniczenia w imporcie zboża, o które pierwotnie zabiegało pięć wschodnich krajów członkowskich UE, i które wiosną zwyciężyły, aby chronić własnych krajowych rolników przed konkurencją.

W ciągu kilku godzin Polska, Węgry i Słowacja ogłosiły własne jednostronne zakazy na ukraińskie zboże, lekceważąc tym samym Komisję Europejską, naruszając zasady jednolitego rynku UE i doprowadzając do wściekłości innych rządów UE.

Te trzy kraje są winne „solidarności na pół etatu” z Ukrainą, poskarżył się niemiecki minister rolnictwa Cem Özdemir. „Kiedy ci to odpowiada, wyrażasz solidarność, a kiedy ci to nie odpowiada, nie jesteś” – powiedział Özdemir w poniedziałek, przybywając na spotkanie ministrów rolnictwa UE.

Jeden z dyplomatów z UE powiedział, że to jednostronne posunięcie dowodzi, że zwycięskie głosy liczą się bardziej niż względy gospodarcze w Polsce, która jest w trakcie kampanii o wysoką stawkę przed przyszłomiesięcznymi wyborami. „Nie chodzi już o względy gospodarcze, ale o krajowe cele polityczne” – powiedział dyplomata. „Wiedzieliśmy już o tym, ale teraz jest to jawne i jasne dla wszystkich”.

Spór obnaża jeden z konfliktów leżących u podstaw zachodniego sojuszu wspierającego Ukrainę. Jak długo UE (i inni sojusznicy Ukrainy) będą mogli nadal wspierać Kijów w obliczu nacisków politycznych, aby pobudzić ich gospodarkę i – podobnie jak w Polsce – zdobyć głosy?

Pytanie stanie się jeszcze ostrzejsze, gdy Ukraina, potęga rolnicza, będzie chciała zostać pełnoprawnym członkiem UE.

Dopuszczenie Ukrainy do jednolitego rynku UE uczyniłoby z niej największego beneficjenta unijnych dopłat rolnych | Alexey Furman/Getty Images

We wtorek ministrowie spraw europejskich z 27 stolic bloku będą podczas lunchu omawiać potencjalne przyszłe rozszerzenie bloku w celu przyjęcia Ukrainy i narodów Bałkanów Zachodnich.

Przywódcy UE głośno mówili o konieczności otwarcia drzwi UE dla Ukrainy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na pełną skalę.

Jednak w coraz większym stopniu blok zaczyna zdawać sobie sprawę, że przyjęcie zniszczonego wojną kraju liczącego ponad 40 milionów ludzi oznacza, że ​​sama UE będzie musiała się zmienić.

Dopuszczenie niegdyś spichlerza Związku Radzieckiego do jednolitego rynku UE uczyniłoby z Ukrainy największego beneficjenta unijnych dopłat rolnych, wymuszając przebudowę Wspólnej Polityki Rolnej. Następnie pojawiają się ważniejsze pytania, m.in. dotyczące kosztów odbudowy, pomocy regionalnej i konieczności zreformowania wewnętrznych procesów UE.

We wszystkich tych debatach obecne państwa członkowskie UE mogą stracić władzę i pieniądze na rzecz Ukrainy.

„Ziarno to nasz pierwszy test” – powiedział jeden z urzędników UE, któremu podobnie jak dyplomatom cytowanym w tym artykule zapewniono anonimowość, aby móc szczerze wypowiadać się w drażliwych sprawach.

Manewry prawicowego rządu Polski, walczącego o reelekcję w przyszłym miesiącu, od tygodni krępują inne kraje członkowskie UE.

Razem z krajami bałtyckimi Warszawa przewodziła oskarżeniom o zaostrzenie europejskich sankcji gospodarczych wobec Rosji oraz o więcej broni i pieniędzy dla Ukrainy. Jednak w obliczu konsekwencji wspierania Ukrainy dla własnych rolników zdumiewające jest, jak szybko Polska „wrzuca Ukraińców pod autobus” – stwierdził cytowany powyżej urzędnik UE.

„To posunięcie Polski, Węgier i Słowacji podważa całą jedność UE wobec Ukrainy” – stwierdził inny unijny dyplomata, dodając, że „Komisja powinna prawdopodobnie pozwać te państwa członkowskie. To naruszenie zasad rynku wewnętrznego”.

Komisja Europejska znajduje się jednak w delikatnej sytuacji. W ramach swojego mandatu do utrzymywania jednolitego rynku UE władza wykonawcza może wszcząć postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, co byłoby również sygnałem poparcia dla Kijowa.

Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział w poniedziałek, że władza wykonawcza nadal analizuje zakazy nałożone na te trzy kraje.

Jednak szefowa Komisji Ursula von der Leyen musi również rozważyć wpływ takiego posunięcia na wybory powszechne w Polsce zaplanowane na 15 października, podczas których rządząca Partia Prawa i Sprawiedliwości musi utrzymać głosy na wsi, aby wygrać bezprecedensową trzecią kadencję.

Ogłaszając w weekend zakaz importu, premier Mateusz Morawiecki powiedział: „Nie postawiliśmy na swoim. Bronimy polskiego rolnika. Bronimy polskiej wsi.”

Von der Leyen znalazła się także pod presją członków swojej rodziny politycznej – centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), aby przedłużyć ograniczenia w imporcie zbóż.

EPL stanowi trzon głównej polskiej grupy opozycyjnej, Koalicji Obywatelskiej, na której czele stoi były przewodniczący Rady Europejskiej i EPP Donald Tusk, która również zabiegała o względy rolników w okresie poprzedzającym wybory.

Dla Komisji piątkowa decyzja była sytuacją, w której obie strony tracą, stwierdził inny unijny dyplomata: Ustąpić polskiemu naciskowi i przedłużyć ograniczenia albo pozwolić im wygasnąć i dać PiS wolną rękę.

„To naprawdę źle wygląda dla wszystkich, a Komisja nie pomogła, nie reagując bardziej rygorystycznie na rażące naruszenie zasad handlu” – powiedział dyplomata przed piątkową decyzją. „Teraz utknęli w ruchomych piaskach”.

Decyzja Kijowa o wszczęciu postępowania prawnego w WTO stawia Brukselę w trudnej sytuacji. Zwykle UE reprezentuje swoje kraje członkowskie w WTO, ponieważ handel należy do wyłącznych kompetencji politycznych Komisji. Ale czy Bruksela broniłaby środków handlowych swoich krajów członkowskich, którym faktycznie sprzeciwia się władza wykonawcza?

Holger Hestermeyer, profesor prawa w Wiedeńskiej Szkole Studiów Międzynarodowych, powiedział, że UE prawdopodobnie będzie starała się chronić swoje kompetencje, mówiąc: „nie chcemy tworzyć precedensu, w którym w niektórych przypadkach państwa członkowskie zajmują się tym samodzielnie, a następnie bronić własnych środków.”

„To niezły paragraf 22” – powiedział jeden z wymienionych powyżej dyplomatów.