Czy w obliczu rosnącej liczby zwolnień menedżerów powinno zostać utworzone okno, w którym kluby będą mogły zwalniać trenerów?
Bycie menadżerem piłkarskim to zawód pełen wyzwań. Wywiera się na nich presja, aby poprowadzić swoje zespoły do sukcesu. Najczęściej trenerzy to pierwsi domino, które przewraca się, gdy coś pójdzie nie tak.
Zachęty finansowe związane z utrzymaniem się w najwyższej lidze krajowej są tak znaczące, że kluby szybko desperacko pragną przetrwać, jeśli wpadną w walkę o utrzymanie. W rezultacie wszelka lojalność właścicieli drastycznie spada w stosunku do menedżerów. Menedżerowie spędzają średnio znacznie mniej czasu w swojej pracy niż dziesięć lat temu.
CIES Football Observatory specjalizuje się w analizie piłki nożnej. Z ich badań wynika, że w sezonie 2022/23 na całym świecie średnio co drugi trener zostaje zwolniony w połowie sezonu.
Jednak w tym samym roku w Tunezji zwolniono wszystkich 16 menedżerów pierwszego składu pierwszej ligi, podobnie jak 90% menedżerów w ligach bośniackiej i macedońskiej.
W niektórych krajach bezpieczeństwo zatrudnienia było większe. Tylko jeden z 11 menedżerów w Indiach został zwolniony ze swoich obowiązków. Indyjskiej Lidze Piłkarskiej nie grozi jednak spadek, więc kluby nie boją się spadku. Może się to zmienić w ciągu kilku krótkich lat, ponieważ zainteresowane strony uzgodniły ustrukturyzowany plan działania, zgodnie z którym zespoły będą musiały stawić czoła degradacji lub uzyskać awans do wyższej ligi.
W Europie najwyższy odsetek menedżerów pozostających na swoich stanowiskach miał Włochy. Nieco ponad 70% zachowało pracę. W Premier League zwolniono 55% menedżerów, co czyni ją najniebezpieczniejszą ligą dla menedżerów na kontynencie.
W końcu kluby piłkarskie to biznes. Jak w każdej innej branży, miejsca pracy są w sposób odpowiedzialny zagrożone, jeśli klub nie osiąga dobrych wyników. Ale czy istnieje cienka granica między działaniem z przekonaniem a działaniem zbyt pochopnym?
„Myślę, że problem polega na tym, że we współczesnym świecie futbol w dużej mierze opiera się na percepcji” – wyjaśnił Gabriel Sutton, pisarz dla The Sack Race.
„Kluby mają obsesję na punkcie budowania marki i tego, jak są postrzegane przez świat zewnętrzny. Tak więc, podczas gdy 10–20 lat temu właściciele byliby bardziej skłonni do okazania wiary menadżerowi i zaufaniu procesowi, teraz myślą: „Co myślą inni ludzie, kiedy na nas patrzą?”. To jest kwestia, którą musimy przede wszystkim stawić czoła”. – podsumował Gabriel.
Zdarzały się sytuacje, w których okazanie wiary w menedżera borykającego się z problemami opłaciło się. Mikel Arteta spotkał się z wezwaniami do zwolnienia z Arsenalu w 2021 roku za niepowodzenie w zakwalifikowaniu się swojego zespołu do Ligi Mistrzów. Zaledwie dwa lata później Kanonierzy byli bliscy zdobycia tytułu po ogromnej poprawie formy.
W 2002 roku FIFA nałożyła obowiązek transferów zawodników w określonych porach roku. To właśnie nazywamy oknem transferowym. Po 20 latach trudno sobie wyobrazić futbol bez niego. Zgodnie z przepisami konfederacje mogą ustalać daty dwóch okienek w roku kalendarzowym. Jeden musi mieć maksymalnie osiem tygodni, a drugi maksymalnie cztery.
Skoro okno transferowe zawodników stało się już integralnym i uniwersalnym aspektem biznesu piłkarskiego, czy czas wprowadzić podobną koncepcję dla menedżerów?
Pedro Mendonca, trener piłki nożnej z certyfikatem UEFA, uważa, że dałoby to menedżerom więcej czasu na narzucanie swojej filozofii w rolach trenerskich.
„To dobry pomysł, ponieważ masz czas na pozostanie w klubie i więcej czasu na pokazanie swojej pracy. Ale może zadziałać zasada taka jak w Hiszpanii, gdzie menedżerowie mogą zarządzać tylko jednym klubem na sezon. Jeśli więc zacząć jak Xavi w Barcelonie, nie może trenować większej liczby drużyn w lidze hiszpańskiej w tym sezonie. To może być dobre rozwiązanie na środku”. Pedro powiedział Football Now.
Jak mówi przysłowie, każda chmura ma dobrą podszewkę. Zwolnienie może wiązać się z dużą wypłatą dla klubu. Menedżerowie mogą także otrzymać pozostałą część wynagrodzenia określoną w umowie. Antonio Conte, Julian Nagelsmann i Laurent Blanc to menedżerowie, którzy po utracie pracy otrzymali ponad 17 milionów euro.
W miarę ewolucji futbolu może dojść do etapu, w którym pewnego dnia okno transferowe menedżerów będzie równie powszechne, jak okno transferowe zawodników. Na razie menedżerowie znajdują się pod ciągłą presją, aby wywierać natychmiastowy wpływ.