Dogłębne spojrzenie Olivera Franklina-Wallisa na to, co „wyrzucamy”, ujawnia brudną prawdę o nadmiernej konsumpcji i gospodarce odpadami na Globalnej Północy.
Jestem po zaledwie trzech stronach Nieużytek kiedy statystyki po raz pierwszy wytrącają mnie z równowagi: „Przewiduje się, że do 2050 r. będziemy produkować kolejne 1,3 miliarda ton (odpadów) rocznie”.
Już teraz wydaje się, że świat jest obciążony odpadami. Miałem też (nieco naiwną) nadzieję, że biorąc pod uwagę dzisiejszą dyskusję na temat zrównoważonego rozwoju, materiałów nadających się do recyklingu i gospodarki o obiegu zamkniętym, do 2050 r. zmierzamy w drugą stronę – w kierunku mniej marnotrawnego świata.
Jednak niezwykłe śledztwo Olivera Franklina-Wallisa w sprawie światowego kryzysu odpadowego potwierdza, że zanim osiągniemy to marzenie, potrzebujemy rewolucyjnych zmian.
Z Nieużytekwykonał całą robotę – dosłownie, od brodzenia przez wielkie wysypisko śmieci w Delhi po zwiedzenie największego w Wielkiej Brytanii składowiska odpadów nuklearnych – aby zobaczyć, dokąd zmierzają rzeczy, gdy je „wyrzucimy”, jak dotarliśmy do kryzysu i sposoby wyjścia z niego .
„Odpady są potworne, bo są lustrem” – pisze w pewnym momencie. To trafna metafora. Duża część treści tej książki jest przerażającym odzwierciedleniem naszej nadmiernej konsumpcji i niemożności poradzenia sobie z jej skutkami.
Jak dotarliśmy do globalnego kryzysu odpadowego?
Aby przedstawić obecny kryzys, Nieużytek zabiera nas także wstecz przez naszą ewoluującą relację z odpadami.
W tych sekcjach odbywają się lekcje historii na temat innowatorów i innowacji w gospodarce odpadami. Może nie brzmi to jak najbardziej porywający temat, ale w rzeczywistości są to ukryte historie kryjące się za rzeczami, które uważamy za oczywiste w życiu codziennym – i są one całkowicie wciągające.
Wybierz się w podróż po londyńskim systemie kanalizacyjnym, zaprojektowaną przez wiktoriańskiego inżyniera Josepha Bazalgette’a. Projekt, który zachował się do dziś w nienaruszonym stanie (choć obecnie nie jest wystarczający dla dziewięciomilionowej populacji miasta), był fenomenalnym osiągnięciem inżynieryjnym i w dużym stopniu wyeliminował z miasta główne choroby, takie jak cholera, czerwonka i dur brzuszny. Dodało to szacunkowo 20 lat do średniej długości życia w tamtym czasie.
To historia, której Wallis używa do podkreślenia nierówności w dzisiejszej gospodarce odpadami: „1,7 miliarda ludzi na całym świecie nadal nie ma dostępu do nowoczesnych urządzeń sanitarnych”. Widzimy to nieustannie w całej książce – dostęp do dobrych, bezpiecznych i przyjaznych dla środowiska obiektów gospodarki odpadami jest niestety przywilejem.
Nieuchronnie jest też wiele punktów zwrotnych i aktorów na gorsze. Jednym z najbardziej irytujących przykładów są korporacje zanieczyszczające tworzywa sztuczne, które jednoczą się, aby zmienić narrację na temat odpadów, która utknęła w świadomości od dziesięcioleci.
Kiedy w latach pięćdziesiątych społeczeństwo amerykańskie zaczęło kwestionować wzrost liczby produktów jednorazowego użytku i związanych z nimi odpadów, firmy takie jak PepsiCo i Coca-Cola utworzyły organizację non-profit, która prowadziła kampanię mającą na celu zrzucanie winy na „śmieciowce”. „Według Keep America Beautiful za śmieci odpowiadają nie firmy, ale… osoby.”
Greenwashing może być dziś na pierwszych stronach gazet, ale z pewnością nie jest to nic nowego.
Usunięcie tego kryzysu oznacza położenie kresu toksycznemu kolonializmowi
Jeden ze wzorców, który stale się pojawia, gdy Wallis mapuje przepływ odpadów na całym świecie, przebiega z północy na południe. Niezależnie od tego, czy są to garnki po jogurtach w Yeo Valley w Malezji, czy góry ubrań na pustyni Atakama w Chile, stale widzimy oznaki krajów Globalnego Południa zanieczyszczających konsumpcję przez Globalną Północ.
Wallis wyjaśnia, jak winny jest „toksyczny kolonializm”. Oznacza to proces transportu odpadów do krajów nieposiadających infrastruktury umożliwiającej ich bezpieczną utylizację. „To akt wyzysku, a nawet dominacji” – wyjaśnia Wallis.
Wywiady z osobami znajdującymi się na pierwszej linii frontu systemów gospodarowania odpadami i kampanii pokazują, jak duże obciążenie dla społeczności lokalnych stanowi sprzątanie bałaganu po toksycznym kolonializmie. Nigdy nie jest to jaśniejsze niż wtedy, gdy Wallis spotyka ludzi próbujących stawić czoła „fali odzieży coraz niższej jakości”, która zalewa największy rynek odzieży używanej w Ghanie, Kantamanto w Akrze.
„Wykorzystuje się nas jako wysypisko tekstylnych odpadów białego człowieka” – wścieka się zirytowany szef miejskiego wydziału gospodarki odpadami podczas jednego ze szczególnie wzruszających spotkań. „Niewielkie pieniądze, które mamy na gospodarowanie odpadami, wykorzystujemy… na zajęcie się Twoimi odpadami. Który jest nie poprawnie.”
Czy fundusze rozszerzonej odpowiedzialności producenta są rozwiązaniem?
Z pewnością nie jest to właściwe i nie do końca NieużytekWallis argumentuje, że korporacje i rządy na Globalnej Północy muszą uporządkować swoje postępowanie i wziąć na siebie większą odpowiedzialność za swoje odpady. Ale jak to zrobić?
Jednym z badanych rozwiązań są fundusze rozszerzonej odpowiedzialności producenta (EPR), w ramach których producenci pokrywają pełne koszty netto gospodarowania odpadami powstałymi w całym cyklu życia produktu.
W Akrze Wallis spotyka się także z Fundacją Or, która prowadzi kampanię na rzecz reformy światowego handlu odzieżą używaną. W 2022 r. organizacja pozarządowa podpisała kontrowersyjną pięcioletnią umowę EPR o wartości 50 mln dolarów (47,5 mln euro) z gigantem szybkiej mody Sheinem.
To porozumienie budzi w Wallis konflikt. „To wspaniale, że Kantamanto i Akra wreszcie zobaczą pieniądze z branży szybkiej mody. Ale wydaje mi się też, że jest to plaster przylepny i niezwykle wygodny element PR dla marek modowych.”
„Czy o czymś tak fundamentalnym, jak gospodarka odpadami, nie należy decydować za pomocą zgodnych z prawem środków – podatków, umów międzynarodowych – a nie jednorazowych akrobacji?”
Jedno jest dla niego jednoznaczne: firmy muszą „płacić za sprzątanie odpadów tam, gdzie faktycznie trafiają”. Oznacza to na przykład wyjście poza inwestowanie w programy recyklingu i oczyszczania na Globalnej Północy.
Stawiamy czoła naszemu problemowi odpadów
Wallis przedstawia także przekonujący argument za utworzeniem większej liczby publicznych systemów gospodarowania odpadami, które pomogą nam uporać się z kryzysem.
„Ludzie są biologicznie zaprogramowani, aby unikać wstrętu, odwracać wzrok od brudu i rozkładu. I tak przemysł odpadowy jest ukryty.” Prowadzi to do postawy poza zasięgiem wzroku i umysłu, więc wyciągnijmy to na światło dzienne, argumentuje. Cytując autora Dona DeLillo, sugeruje on na przykład stworzenie „architektury z odpadów” i „projektowanie wspaniałych budynków (do których udają się ludzie) w celu recyklingu”.
To potężny pomysł. Czytanie Nieużytek pokazuje, jak mało wiemy o cyklu życia rzeczy, które kupujemy i wyrzucamy. Kiedy jednak zdasz sobie sprawę z problemu, trudno go zignorować.
To uczucie podsumował w swojej książce pewien naukowiec badający opakowania nadające się do kompostowania: „Widzisz i rozumiesz te rzeczy, z którymi wcześniej nie musiałeś sobie radzić, a teraz nie możesz przestać o nich myśleć”.
Nieużytek pokazuje, z czym mamy do czynienia i nie zawsze jest to przyjemna lektura. Jest to jednak sygnał alarmowy, w którym musimy działać lepiej.