Z badania wynika, że zamiast dostosowywać swoje narażenie na zagrożenia klimatyczne, wiele krajów aktywnie je zwiększa.
Naukowcy odkryli, że miasta, miasteczka i wsie wkraczają w strefy wysokiego ryzyka powodziowego znacznie szybciej niż w obszary bezpieczne.
Jak wynika z badania opublikowanego w środowym czasopiśmie Nature, od 1985 r. liczba osiedli na całym świecie na obszarach wysokiego ryzyka powodziowego wzrosła o 122 procent w porównaniu z 80 procent na obszarach najbezpieczniejszych, jak wynika z badania przeprowadzonego przez ekspertów z Banku Światowego w środowym czasopiśmie Nature.
Te regiony wysokiego ryzyka definiuje się jako miejsca, w których powódź zdarza się raz na 100 lat do głębokości co najmniej 1,5 metra.
Autorzy przyjrzeli się zasięgowi i ekspansji osadnictwa, wykorzystując satelity zamiast populacji, przy czym w latach 1985–2015 liczba regionów zabudowanych na świecie wzrosła ogółem o 85%.
„Zamiast dostosowywać swoje narażenie na zagrożenia klimatyczne, wiele krajów aktywnie je zwiększa” – piszą autorzy badania.
Które kraje budują w strefach powodziowych?
Z badania wynika, że problem ten występuje w krajach o średnich i niskich dochodach.
Bogatsze kraje, takie jak Stany Zjednoczone i części Europy, odnotowują większy wzrost na obszarach bezpieczniejszych niż obszary podatne na powodzie. Stwierdzono, że najbiedniejsze kraje nie rozwinęły się tak intensywnie na obszarach narażonych na powodzie.
Ponad połowa światowej ekspansji miast i miasteczek do stref powodziowych miała miejsce w Chinach i Wietnamie. Inne szybko urbanizujące się kraje, takie jak Indie, Bangladesz i Tajlandia, również budowały na dużych obszarach gruntów wysokiego ryzyka.
Libia, która w zeszłym miesiącu ucierpiała z powodu niszczycielskiej powodzi, odnotowała 83-procentowy wzrost zasięgu osadnictwa w strefach najgorszych powodzi. W Pakistanie, który także był ofiarą katastrofalnych powodzi zarówno w ubiegłym, jak i w tym roku, odnotowano 89-procentowy wzrost.
Z drugiej strony w Stanach Zjednoczonych liczba osad suchych wzrosła o 76%, a liczba osad powodziowych wzrosła jedynie o 46%.
Inne kraje, w których osady są bardziej suche niż bardzo mokre, to Francja, Szwecja, Austria, Finlandia, Japonia, Kanada i Indie.
Dlaczego ludzie przeprowadzają się do stref wysokiego ryzyka powodziowego?
Kiedy naród zdobywa bogactwo, ludzie przenoszą się z obszarów wiejskich do miejskich. Według głównego autora badania Juna Rentschlera, ekonomisty Banku Światowego, opuszczają kraj i udają się do miast, które często znajdują się w pobliżu dróg wodnych, które mogą zostać zalane.
„Ludzie szukają lepszego życia i lepszej pracy, a potem w pewnym sensie utknęli na złych ziemiach, bo tylko na to ich stać” – stwierdziła współautorka badania Stephane Halllegatte, starszy doradca Banku Światowego ds. klimatu i ekspert w dziedzinie ekonomii katastrof.
Powiedział, że kiedy przybędą, wiedzą, że jest to niebezpieczne.
„Za pomocą tego badania staramy się prześledzić proces rozwoju obszarów miejskich w czasie” – powiedział Rentschler.
„Można się spodziewać, że początkowo osiedlisz się w bezpiecznej przestrzeni, ale w miarę rozwoju miasta istnieje większe prawdopodobieństwo, że powiększy się ono do obszarów, których wcześniej unikało, na przykład stref zalewowych”.
Autorzy badania twierdzą, że Dar Es Salaam w Tanzanii jest miastem plakatowym przedstawiającym ten problem. Według World Population Review, ludność ta rozrosła się z wioski rybackiej liczącej około 83 000 mieszkańców w 1950 r. do populacji liczącej obecnie ponad 7 milionów ludzi.
„To ważny artykuł, który w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie robiono, zestawia dane dotyczące zarówno obszarów rozwiniętych, jak i aktywów narażonych na powodzie” – powiedział Klaus Jacob, klimatolog z Uniwersytetu Columbia, który nie brał udziału w badaniach.
„Zwłaszcza dane dotyczące różnicowania krajów według poziomów dochodów są istotne i dostarczają interesujących spostrzeżeń społeczno-ekonomicznych.”
Czy zmiany klimatyczne stanowią problem?
Autorzy badania stwierdzili, że wzrost populacji w strefach powodziowych nie oznacza, że zmiany klimatyczne nie są poważnym problemem. W rzeczywistości są one ze sobą powiązane, stwierdził Rentschler.
W obu przypadkach biedniejsze kraje mogłyby uniknąć wpadnięcia w tę samą pułapkę, w jaką wpadają obecnie kraje o średnich dochodach, stwierdził Halllegatte.
Dodał, że wraz z rozwojem miast inteligentne planowanie może uniemożliwić niektórym ludziom przemieszczanie się do najbardziej ryzykownych miejsc.
Następnie pojawia się kwestia, czy taniej jest ufortyfikować te niebezpieczne obszary, czy lepiej wysiedlić ludzi.
„Naprawienie problemu teraz jest o wiele tańsze niż późniejsze” – stwierdził Halllegatte.
„Podnosimy ten sam argument w sprawie emisji gazów cieplarnianych”.