Przewodniczący partii Hlas, Peter Pellegrini, twierdzi, że chciał uniknąć „chaosu i upadku”.
Następna koalicja rządząca na Słowacji kształtuje się po wyborach 30 września i jest to czerwono-brązowy sojusz, który raczej nie zadowoli Ukrainy ani osób zainteresowanych solidarnością UE.
Peter Pellegrini, przewodniczący socjaldemokratycznej partii Hlas (Głos), która w wyborach zajęła trzecie miejsce z 14,7 proc., ogłosił we wtorek, że Hlas będzie odtąd negocjował wyłącznie ze zwycięzcą wyborów lewicowo-populistyczną partią Smer trzykrotnego byłego premiera Róberta Fico. z 23 proc., a także nacjonalistami ze Slovenská národná strana (Słowacka Partia Narodowa, SNS), którzy zdobyli 5,6 proc.
Wszystkie trzy partie kontrolują łącznie 79 mandatów w 150-osobowym parlamencie kraju.
Pellegrini, były kolega Fico w Smerze do czasu jego odejścia w 2020 r., aby utworzyć Hlas, powiedział, że zarząd partii zdecydował się zakończyć nawet nieformalne rozmowy z innymi partiami, które weszły do wyborów, w tym z liberalną Progresívne Slovensko (Postępowa Słowacja, PS), która zajął drugie miejsce z 18 proc.
„Wynikiem negocjacji musi być porozumienie koalicyjne, które określi sposób podziału ministerstw i określi priorytety następnego rządu koalicyjnego” – powiedział Pellegrini.
Przewodniczący Hłasu wyjaśnił, że powstrzymywał go od przyłączenia się do liberalno-konserwatywnej koalicji z PS i chadekami (KDH, 6,8 proc.), bo „współpraca z liberałami i konserwatystami byłaby pełna konfliktów”.
„Jesteśmy przekonani, że dokonaliśmy właściwego wyboru w tym chaosie i upadku” – dodał Pellegrini.
Fico obiecał zakończyć wsparcie militarne Słowacji dla Ukrainy i sprzeciwić się sankcjom nałożonym na Rosję.