O nas
Kontakt

Rosja próbuje zdemoralizować zachodnich zwolenników Ukrainy. Nie możemy pozwolić, żeby to się udało

Laura Kowalczyk

Rosja próbuje zdemoralizować zachodnich zwolenników Ukrainy.  Nie możemy pozwolić, żeby to się udało

Powstrzymując agresywną, rewizjonistyczną Rosję, Zachód osiągnąłby bezpieczeństwo kontynentalne, pokazując rosnącym autokracjom, że żywotność nie została wyssana ze świata demokratycznego, pisze Aleksandar Đokić.

3 października rosyjska specjalna policja aresztowała i pobiła rosyjskiego prawosławnego mnicha Ilję Sigidę w jego świątyni w południowo-rosyjskim mieście Słowiańsk nad Kubaniem w obwodzie krasnodarskim. Sigida nie jest zwykłym mnichem, ale posiada także tytuł doradcy arcybiskupa regionalnego.

Państwo rosyjskie jednak śmiało go zaatakowało, ponieważ napisał dla strony biskupiej artykuł o tym, jak chrześcijaństwo i chrześcijanie powinni postrzegać nieprzyjemny temat wojny. W artykule nie wspomniano nawet o armii rosyjskiej ani jej dowództwie.

Los Sigidy to tylko najnowszy przykład tego, dlaczego Rosja po prostu nie jest tradycjonalistyczną Mekką, jaką stara się być dla zachodniej alternatywnej prawicy – ​​a jednocześnie nie jest ani ideologicznym potomkiem komunistycznego superpotęgi, Związku Radzieckiego, z Działania Kremla wyraźnie pokazujące, że stały się całkowitym przeciwieństwem jego antyfaszystowskich przekonań z przeszłości.

Jednak dzisiaj liczba przeciwników dalszej pomocy dla Ukrainy stale rośnie, zwłaszcza wśród coraz bardziej spolaryzowanych skrajności, które postrzegają Władimira Putina jako największego mówcę prawdy.

Z kolei przekonanie o skrajnościach wywołało oddźwięk wśród bardziej umiarkowanych obywateli Europy i Stanów Zjednoczonych, a rządy w całym świecie zachodnim zmuszane są do usprawiedliwiania swojego ciągłego wsparcia dla Ukrainy.

Dlatego należy przejść od narracji czysto emocjonalnej na początku inwazji na Ukrainę na pełną skalę w lutym 2022 r. w kierunku bardziej racjonalnych argumentów geopolitycznych na temat tego, dlaczego wspieranie Kijowa w rzeczywistości oznacza zapewnienie przyszłości demokratycznego świata jako całości.

„Tak długo, jak to konieczne” zaczyna irytować?

Po prawie 20 miesiącach totalnej wojny Rosji z Ukrainą jedno jest pewne – konflikt będzie trwał co najmniej przez następny rok i nie widać jego końca.

Podczas gdy wielu na Zachodzie pokładało duże nadzieje po szybkim pogromie Ukrainy w Charkowie i mniej szybkich, ale mimo to skutecznych zwycięstwach w Chersoniu, rzeczywistość wojenna pokazała, że ​​Moskwa zgromadziła wystarczającą siłę roboczą, aby nie pozwolić na szybkie i bezbolesne przełamanie jej głównych linii obronnych.

Alex Babenko/Prawa autorskie 2023 AP.  Wszelkie prawa zastrzeżone.
Grób ukraińskiego żołnierza Andrii Kozyra, którego pochowano dzień wcześniej, we wsi Hroza koło Charkowa, październik 2023 r.

Z politycznego punktu widzenia oznacza to, że koszt pomocy Ukrainie – zarówno pod względem militarnym, jak i gospodarczym – w dalszym ciągu rośnie, a wszystko to w obliczu kryzysu demokracji, jakiego w świecie zachodnim nie widziano od lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku.

Hasło „tak długo, jak to konieczne” stosowane przez administrację prezydenta USA Joe Bidena zaczyna irytować część krajowego elektoratu, co jest odczuwalne także w całej Europie Zachodniej.

Głosy te nie są powszechne, ale nie można ich zignorować, ponieważ stanowią ogromne zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale także dla prestiżu i pozycji kolektywnego Zachodu w coraz bardziej podzielonym świecie.

Wsparcie dla Ukrainy osiągnęło dojrzałość

Jednak bezprecedensowa polaryzacja społeczeństwa amerykańskiego w połączeniu z zakończeniem „Pax Americana” – okresu względnego pokoju na półkuli zachodniej, w którym Stany Zjednoczone stały się dominującą potęgą polityczną, gospodarczą i kulturalną – jest czymś, co przywódcy Ukrainy i wszyscy inni które wspierają walkę swojego narodu o wolność od obcej okupacji, muszą się mierzyć.

A teraz jesteśmy na etapie, w którym globalny ruch na rzecz pomocy Ukrainie osiąga dojrzałość.

Po wielu błędach i wątpliwych interwencjach w miejscach takich jak Bliski Wschód, świat zachodni ma doskonałą okazję do zademonstrowania własnych wartości, determinacji i siły.

Peter Klaunzer/KEYSTONE przez AP
Premier Węgier Wiktor Orban i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podają sobie dłonie na Grenadzie, październik 2023 r.

Obecnie wykracza to daleko poza umieszczanie flag obok kont osobistych w różnych sieciach społecznościowych; nie jest to jedynie kwestia dobrego samopoczucia, za którą można beztrosko stać, ani nie jest to społeczna moda.

Pomoc dla Ukrainy to strategiczna decyzja polityczna, gospodarcza, wojskowa i społeczna, która obok samej Ukrainy ukształtuje przyszłość świata zachodniego.

Sprawa ukraińska jest sprawiedliwa, moralna i istotna jako czynnik legitymizujący zachodnią markę demokracji, wraz z Unią Europejską i NATO.

Po wielu błędach i wątpliwych interwencjach w miejscach takich jak Bliski Wschód, świat zachodni ma doskonałą okazję do zademonstrowania własnych wartości, determinacji i siły.

Obstawiamy nasze zakłady na walkę Dawida z Goliatem

Gdyby Zachód pozwolił Ukrainie zostać samą wobec znacznie potężniejszego agresora, najprawdopodobniej otrzymałaby nowe szanse na wsparcie słusznej sprawy, tyle że tym razem byłyby to najprawdopodobniej państwa bałtyckie lub Polska.

Innymi słowy, opuszczenie Ukrainy byłoby jak zaproszenie odradzającej się i rewizjonistycznej Rosji, aby maszerowała dalej w głąb Europy Wschodniej.

Nie zapominajmy, że dla reżimu Putina kości zostały już rzucone i nie ma odwrotu.

Jeśli Kreml nie zatrzyma się na ukraińskich stepach, będzie posuwał się w kierunku Europy Środkowej, niszcząc na każdym kroku reputację NATO.

Służba prasowa AP/Ministerstwa Obrony Rosji
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu (w środku) sprawdza wykonanie rozkazu obronnego państwa w Krasnojarsku, październik 2023 r.

Jeśli Kreml nie zatrzyma się na ukraińskich stepach, będzie posuwał się w kierunku Europy Środkowej, niszcząc na każdym kroku reputację NATO. Zachód jest zaangażowany w tę wojnę – wojnę, której z pewnością nie chciał, ale wojnę, która przynosi również korzyści.

Dlatego też korzystny racjonalny aspekt wojny rosyjsko-ukraińskiej powinien zostać wypchnięty na pierwszy plan debaty w zachodnich politykach.

Zbyt duży nacisk położono na moralność, odwołując się do altruistycznych motywów społeczeństw kierujących się najczęściej własnym interesem.

Ta narracja moralna, choć prawdziwa, ukształtowała wojnę oczami przypadkowego, nominalnie bezsilnego zachodniego obserwatora, jako beznadziejną, choć odważną walkę Dawida z Goliatem. Ale w prawdziwym świecie trudno stawiać na Davida.

Obrona granic demokratycznego świata

Ponieważ wojna Rosji na Ukrainie jest obecnie konfliktem o strategicznym znaczeniu dla samego Zachodu, główna narracja legitymizująca wspieranie wysiłku wojennego Kijowa i zrujnowanej gospodarki nie może opierać się głównie na argumentach moralnych.

Odwoływanie się do racjonalnych argumentów geopolitycznych faktycznie zapewniłoby zrozumiały zestaw celów strategicznych, które demokratyczny świat zachodni zamierza osiągnąć poprzez pomoc Ukrainie.

Głównym i racjonalnie osiągalnym celem musi być powstrzymanie Rosji. Należy odciąć jej projekcję władzy, a agresję ograniczyć w taki sposób, aby nie była w stanie nikogo przekonać, że reprezentuje cokolwiek innego niż potęgę regionalną mającą złudzenia co do wielkości.

Cały autokratyczny świat patrzy i… inwestowanie na Ukrainie to właśnie inicjatywa potrzebna, aby powstrzymać geopolityczne rekiny, które wyczuły zapach krwi w wodzie.

AP Foto/Czarek Sokołowski
Polscy żołnierze w rynsztunku bojowym podczas krótkich ćwiczeń z innymi siłami NATO w Wesoli pod Warszawą, marzec 2019 r.

Cały autokratyczny świat patrzy i chociaż Stany Zjednoczone straciły żołądek na nierozsądne i zuchwałe zagraniczne interwencje wojskowe po wielkich błędach na Bliskim Wschodzie, inwestowanie na Ukrainie jest właśnie inicjatywą potrzebną, aby pomóc odeprzeć geopolityczne rekiny, które wyczuły zapach krwi w wodzie.

Na Ukrainie nie zginął ani jeden żołnierz amerykański, sprawa jest całkowicie słuszna, za którą każdy może stanąć bez późniejszych wyrzutów sumienia i oznacza to, że stoisz po właściwej stronie historii.

Ale to coś więcej: jest to prawdziwa szansa zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i zjednoczonej Europy, aby udowodnić, że potrafią bronić granic swojego demokratycznego świata.

Ukraińcy chcą pełnić tę rolę nie dlatego, że są wojowniczymi fanatykami, ale dlatego, że ich własne przetrwanie oraz ich podstawowa tożsamość kulturowa i narodowa są poważnie zagrożone.

Ukraińcy walczą, aby nie zostać zmiecionym z powierzchni Ziemi, a następnie fragmentarycznie odbudowanym na wzór Kremla.

Tymczasem Ukraińcy wiedzą, o co toczy się gra

To nie jest niczyja wojna zastępcza. Zamiast tego jest to przypadek skrzyżowania interesów.

Dla Rosji jest to walka o ochronę reżimu na Kremlu, przedłużenie jego życia i wielki skok odwetowy, który raz na zawsze udowodni Zachodowi, że Rosja jest potężniejsza nawet niż Związek Radziecki i Imperium Rosyjskie razem wzięte .

Poza tym Putin chce panować aż do swojej naturalnej śmierci i być postrzegany jako budzący grozę cesarz.

Ukraińcy nie potrzebują Bidena ani Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga, którzy kazali im walczyć. Wiedzą, jaka jest stawka.

AP Photo/Efrem Lukatsky
Młodzi kadeci i uczennice tańczą podczas ceremonii zaprzysiężenia pod pomnikiem legendarnego księcia Wołodymyra w stolicy Ukrainy w Kijowie, wrzesień 2023 r.

Dla Ukrainy jest to kwestia przetrwania – zarówno fizycznego, jak i duchowego. Rosja nie tylko mordowałaby i represjonowała Ukraińców, ale rekonstruowałaby tożsamość historyczną, kulturową, narodową, a nawet religijną szczątków narodu ukraińskiego.

Ukraińcy nie potrzebują Bidena ani Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga, którzy kazali im walczyć. Wiedzą, jaka jest stawka.

Dla Chin ta wojna jest okazją do związania osłabionej Rosji bliżej siebie i dalszego jej wykorzystania. Pekin chciałby także, aby osłabiona Rosja została na zawsze uwięziona w tym konflikcie, gdyż wyczerpałoby to zasoby zarówno Kremla, jak i Zachodu.

Zachód ma interes w powstrzymaniu agresywnej, rewizjonistycznej potęgi, paraliżując ją na dziesięciolecia i stawiając Rosję w takiej pozycji, że nie będzie miało znaczenia, kto jest u władzy. Może stanie się demokratyczna, może nie, ale nie będzie stanowić zagrożenia dla swoich sąsiadów.

Osiągając ten cel, Zachód osiągnąłby bezpieczeństwo kontynentalne, pokazując rosnącym autokracjom, że żywotność nie została wyssana ze świata demokratycznego.

Nadszedł czas, aby wyjaśnić to elektoratom

Obowiązkiem czołowych polityków i partii świata zachodniego jest wyjaśnienie swoim elektoratom, że inwestowanie na Ukrainie jest równoznaczne z inwestowaniem we własną przyszłość.

Nie ma znaczenia, czy w dzisiejszym wielkim podziale opartym na wartościach ktoś stoi po stronie postępowców czy tradycjonalistów. Pomoc dla Ukrainy działa na korzyść całego Zachodu.

Debata naprawdę pomogłaby, gdyby zachodni elektorat tradycjonalistyczny był bardziej zaznajomiony z ideologicznym eklektyzmem putinowskiej Rosji, który może propagować Józefa Stalina równie dobrze jak każdy car, i który nie powstrzymuje się od nadużywania Tory, Biblii czy Koranu do celów zysk swojej propagandy.