Jeśli liczenie głosów potwierdzi wynik, będzie to oznaczało radykalną zmianę kierunku po bardzo zaciętej kampanii wyborczej.
WARSZAWA — Wygląda na to, że polskie partie opozycyjne odniosły solidne zwycięstwo w wyborach powszechnych w kraju — a jeśli wynik się utrzyma, będzie to sygnał radykalnej zmiany zarówno w Polsce, jak i w UE, gdzie obecny rząd PiS przez osiem lat prowadziła wojnę z Brukselą w związku z oskarżeniami o odstępstwo od demokratycznych zasad bloku.
Według sondażu exit poll opublikowanego bezpośrednio po zakończeniu głosowania w niedzielę o godz. 21:00, PiS miał 36,8% poparcia, następnie centrowa Koalicja Obywatelska z 31,6%, centroprawicowa Trzecia Droga z 13%, Lewica z 8,6% i skrajna -prawicowa Konfederacja z 6,2 proc. W 2019 roku PiS zdobył 43,6 proc. głosów. Ankieta została przeprowadzona przez IPSOS i udostępniona trzem głównym stacjom telewizyjnym w Polsce. Sonda ma 2-procentowy margines błędu.
Choć pierwsze pod względem poparcia uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, jest to zwycięstwo pyrrusowe, gdyż trzy czołowe partie opozycji miałyby większość mandatów w 460-osobowym parlamencie.
Według sondażu exit poll frekwencja wyniosła 73 procent, co jest rekordem.
To spektakularna porażka rządzącego od 2015 roku PiS.
Partia zmobilizowała do zwycięstwa wszystkie zasoby państwa, miała też silne wsparcie mediów państwowych – zdecydowanie znajdujących się w obozie partii rządzącej. Jednak PiS utykała rosnąca liczba skandalów – w tym zarzuty, że urzędnicy sprzedawali wizy za łapówki. Osiem lat napięć i konfliktów społecznych, walk o aborcję, praworządność, import zboża z Ukrainy i fatalne stosunki z UE, która zamroziła wypłaty miliardów w związku z obawami o praworządność, również osłabiło poparcie dla PiS.
Nawet referendum przeprowadzone w ostatniej chwili z czterema tendencyjnymi pytaniami, mającymi na celu wystawienie opozycji w złym świetle, nie pobudziło wyborców PiS; referendum nie osiągnęło wymaganego do policzenia 50% wskaźnika frekwencji.
Wygląda na to, że PiS zdobędzie zbyt mało mandatów, aby uzyskać większość w parlamencie, nawet jeśli połączy się z Konfederacją, która stwierdziła, że nie utworzy koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Trzy pozostałe partie zobowiązały się do współpracy w celu obalenia PiS.
Według sondażu exit poll Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie 200 mandatów, Koalicja Obywatelska 163, Trzecia Droga 55, Lewica 30, a Konfederacja 12.
Trzy czołowe partie opozycji miałyby 248 mandatów w parlamencie, natomiast PiS i Konfederacja 212.
Lider PiS Jarosław Kazcyński nazwał ten wynik zwycięstwem swojej partii, ale przyznał: „Staje przed nami pytanie, czy ten sukces da się przełożyć na kolejną kadencję naszego rządu. Tego w tej chwili nie wiemy, ale trzeba mieć nadzieję i trzeba wiedzieć, że czy będziemy u władzy, czy w opozycji, zrealizujemy ten projekt i nie pozwolimy, aby Polska została zdradzona”.
Dodał, że jego partia będzie zabiegać o to, aby jej program nie został porzucony.
>
Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej, był entuzjastycznie nastawiony do wyniku.
„Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy z tego rzekomego drugiego miejsca, zwyciężyła Polska, zwyciężyła demokracja. Odsunęliśmy ich od władzy” – powiedział były premier i przewodniczący Rady Europejskiej, którego powrót do polskiej polityki w 2021 roku okazał się kluczowy dla nadziei opozycji.
„Wraz z naszymi partnerami stworzymy dobry, nowy demokratyczny rząd” – powiedział, potępiając ostatnie osiem lat „zła”.
Opozycja obiecywała odbudowę zerwanych relacji z UE.
„15 października Polska wraca do Europy” – powiedział Robert Biedroń, jeden z liderów lewicy.
Po zakończeniu liczenia głosów kolejny ruch należy do prezydenta Andrzeja Dudy, który stwierdził, że prezydenci tradycyjnie wybierają członka największej największej partii, który mianuje premiera i który jako pierwszy podejmie decyzję o utworzeniu rządu.
Kogokolwiek wybierze Duda, miałby 14 dni na utworzenie rządu i próbę uzyskania większości absolutnej w wyniku wotum zaufania parlamentu. Jeśli to się nie powiedzie, parlament następnie zajmie się nominacją premiera.
Wybory charakteryzowały się jedną z najbardziej zawziętych kampanii w historii demokracji w Polsce.
Kaczyński malował opozycję jako stwarzającą egzystencjalne zagrożenie dla narodu. Oskarżył Tuska o zmowę z Berlinem i Brukselą w celu unieruchomienia niepodległości Polski i wpuszczenia napływu migrantów z krajów muzułmańskich.
Opozycja ostrzegała, że trzecia kadencja PiS zdecydowanie odwróci Polskę od liberalnej demokracji poprzez umocnienie władzy partii rządzącej nad wymiarem sprawiedliwości, mediami i korporacjami państwowymi, kierując Polskę w stronę węgierskiej demokracji nieliberalnej.
W całym kraju trwa już liczenie głosów.
„Będziemy obserwować te wybory przez całą noc” – powiedział Tusk. „Jak wiecie, na komisariatach siedzi dziesiątki tysięcy ludzi. Oni patrzą, nikt nam już tych wyborów nie ukradnie. Będziemy strzec każdego głosu.”
Ten artykuł został zaktualizowany.