Głosowanie prezydenckie w Rosji rozpoczęło się w piątek z oczekiwaną pompą i nieoczekiwanymi aktami protestu.
Po ponad dwudziestu latach sprawowania władzy Władimir Putin będzie szukał miażdżącego zwycięstwa, aby potwierdzić swoje twierdzenie, że Rosjanie masowo wspierają jego i jego wojnę na Ukrainie.
Trzydniowe głosowanie, którego kulminacja przypada na niedzielę, nie jest ćwiczeniem w demokracji, ale przede wszystkim sprawdzianem lojalności wobec rosyjskiego aparatu państwowego.
W całym kraju dziesiątki tysięcy urzędników stoi przed trudnym zadaniem zwabienia w dużej mierze apatycznego elektoratu do lokali wyborczych.
Kolejnym wyzwaniem jest poradzenie sobie z niekonwencjonalnym protestem, który poparł nieżyjący już przywódca opozycji Aleksiej Nawalny. Kampania „W południe przeciwko Putinowi” jest w rzeczywistości próbą trollowania Putina poprzez proszenie Rosjan o przybycie do urn w niedzielę w południe.
Choć przywódcy opozycji na uchodźstwie wiedzą, że wysiłki te nie mogą realistycznie zmienić wyniku wyborów, mają nadzieję, że dostarczą dowodów na to, że pomimo ograniczonego pola do sprzeciwu w Rosji istnieje znacząca opozycja wobec Putina.
O ile dla przeciwników Kremla głównym tematem zainteresowania jest niedziela, o tyle piątek władze rosyjskie miały przedstawić obraz jednomyślnego poparcia i entuzjazmu dla Putina.
Urzędnicy państwowi, pracownicy państwowi i studenci w całym kraju zostali poinstruowani, aby głosować w piątek w określonych godzinach, w określonych lokalach wyborczych lub przez Internet – metoda ta została ostro skrytykowana przez krytyków jako sposób na ułatwienie manipulacji.
Prokremlowskie media pokazały samego Putina siedzącego za komputerem w jego rezydencji w Nowo Ogariowie, jak podobno w piątkowe popołudnie oddawał swoją elektroniczną kartę do głosowania.
Oto główne wnioski z pierwszego dnia święta głosowania w Rosji:
W wyniku nieoczekiwanego obrotu wydarzeń w kilku lokalach wyborczych na terenie całego kraju ludzie wlewali do urn wyborczych zielony barwnik i atrament lub wywoływali pożary.
Komitet Śledczy Rosji podał, że postawił zarzuty co najmniej trzem osobom o utrudnianie wyborów, za co grozi kara do pięciu lat więzienia.
Wysoka urzędniczka ds. wyborów w Rosji Ella Pamfilowa powiedziała dziennikarzom, że „szuflady”, które próbowały zniszczyć karty do głosowania, kierowały się pieniędzmi (czytaj: nie polityką).
Głosowanie dopiero się rozpoczęło, gdy elektroniczny system głosowania się przegrzał, rzekomo z powodu „ogromnego, naturalnego” zainteresowania wśród Moskali, którzy podobno zdecydowali się głosować z samego rana, choć problem wkrótce został rozwiązany.
Fizyczne kolejki ustawiały się także przed niektórymi lokalami wyborczymi, gdy grupy pracowników państwowych i żołnierzy przychodziły do głosowania dokładnie w tym samym czasie, rzekomo spontanicznie.
W połowie piątku portal śledczy „The Insider” podał już do spisu zająca, bobra, dzika, niedźwiedzia polarnego, dwa Ojca Mrozy i stado jaków pojawiających się w różnych lokalach wyborczych, a także rosyjskiego bogatego wojownika, który: jak na ironię, życzył wyborcom „pokoju”.
Jednak nagroda za kreatywność trafia do Buriacji we wschodniej Syberii, należącej do regionów o największej liczbie zmobilizowanych ludzi i największej liczbie ofiar śmiertelnych w wojnie rosyjskiej.
Mieszkańcy republiki pojawili się w rozpoznawalnych grupach pracowników cementowni, mnichów buddyjskich ubranych w stroje narodowe i na koniach, a także trupy około czterdziestu rybaków z musztrami lodowymi w rękach.
„Bez wątpienia taki przejaw obywatelskiego obowiązku ze strony naszych mieszkańców cieszy!” Lokalne media cytowały wypowiedź przewodniczącej obwodowej komisji wyborczej Swietłany Avzdevich.
Jednak żadne miejsce nie radziło sobie lepiej niż wioska Nutepelmen, gdzie po czterech godzinach od głosowania lokalny lokal wyborczy ogłosił, że osiągnął 100-procentową frekwencję po oddaniu głosu przez 61 mieszkańców.
Gdy rozpoczęło się głosowanie, napłynęły raporty o szczęśliwych zwycięzcach rozlosowanych nagród. Na Syberii sprzątaczka pochwaliła się, że wygrała mieszkanie; policjantka wygrała samochód.
„Nie mogę w to uwierzyć, niech ktoś mnie uszczypnie” – powiedziała widzom.
Hojność w lokalach wyborczych przybierała różne formy: w obwodzie czelabińskim jeden z lokalnych szpitali obiecał wyborcom bezpłatne badania krwi, a nawet badania ginekologiczne na miejscu, podczas gdy inne lokale wyborcze jedynie rozdawały naleśniki.
Nie wszystkie nagrody były materialne. W syberyjskim mieście Tiumeń jeden z lokali wyborczych obiecał wyborcom możliwość pozowania do zdjęcia z amerykańskim polemistą Tuckerem Carlsonem.
A dokładnie wycinanka z kartonu. W tym samym mieście wpadła także Barbie z córką.
Gdzie indziej swoje głosy oddało dwóch Putinów.
W syberyjskiej Czicie młody mężczyzna nazwiskiem Jegor Putin powiedział mediom, że będzie głosował na „mojego kandydata”, nie chciał jednak określić na kogo.
A w Niżniewartowsku w Chanty-Mansyjskim Obszarze Autonomicznym małżeństwo przyprowadziło swojego nowo narodzonego Władimira Putina, przysięgając, że „głosuje za przyszłość naszych dzieci”.
Warto zauważyć, że sfilmowano szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa, jak oddawał swój głos wraz z ministrem obrony Siergiejem Szojgu, po uporczywych spekulacjach na temat jego zdrowia i miejsca pobytu ze względu na jego rzadsze występowanie w miejscach publicznych.
Tymczasem niezależny obserwator wyborów Gołos odnotował do piątkowego popołudnia ponad 1000 nieprawidłowości w głosowaniu, takich jak umieszczanie w lokalach wyborczych materiałów kampanii proputinowskiej.