O nas
Kontakt

„Bałem się tego”: Ukraińcy uchylający się od poboru do wojska i uciekający z kraju

Laura Kowalczyk

„Bałem się tego”: Ukraińcy uchylający się od poboru do wojska i uciekający z kraju

Na Ukrainie inwazja Rosji wywołała impuls patriotyczny, lecz niektórzy Ukraińcy odmawiają walki pomimo nacisków społecznych i ostrzeżeń władz, które w ramach trudnej kontrofensywy rozprawiają się z osobami uchylającymi się od poboru do wojska.

Iwan Iszczenko zgłosił się na ochotnika do walki z najeżdżającymi wojskami rosyjskimi, ale po miesiącu walki był skłonny zapłacić tysiące euro i zaryzykować więzienie, aby uciec z frontu.

„Zanim poszedłem na wojnę, myślałem, że jestem superbohaterem. Ale wszelki bohaterstwo kończy się, gdy ludzie zobaczą (wojnę) na własne oczy i zdadzą sobie sprawę, że nie należą do tego miejsca” – powiedział Iszczenko.

„Widziałem, jak ktoś został postrzelony w pobliżu śledziony. Ból był okropny. Potem zobaczyłem odciętą głowę. Wszystko narosło… Nie chciałem widzieć niczego więcej”.

Tak więc pewnego dnia Iszczenko porzucił swoje stanowisko bez ostrzeżenia nikogo poza matką i uciekł z Ukrainy.

Udało mu się opuścić kraj pomimo zakazu wyjazdu wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat.

30-latek zapłacił 4600 euro (5000 dolarów) za samochód z tablicami rządowymi, który miał go eskortować do lasu na granicy z Węgrami.

Następnie uciekł przez dziurę w płocie i uciekł.

„Najstraszniejszy moment był wtedy, gdy opuściłem Ukrainę i uciekłem pieszo” – powiedział.

Iszczenko nie jest jedyny, od początku wojny władze zatrzymały 13 600 osób próbujących przekroczyć granicę poza punktami kontrolnymi, powiedział rzecznik Państwowej Straży Granicznej Andrij Demczenko.

Demczenko powiedział, że kolejnych 6100 osób, w większości mężczyźni w wieku bojowym, złapano podczas próby opuszczenia kraju ze sfałszowanymi dokumentami.

’Wszyscy wiedzą’

Osobom uchylającym się i dezerterom grozi wiele lat więzienia, jeśli zostaną złapani po przyjęciu w styczniu nowego prawa zaostrzającego kary.

W obliczu zaciętej kontrofensywy Kijów rozprawia się z programami korupcyjnymi, które pozwalają mężczyznom unikać wojska.

W ostatnich tygodniach zwolniono wszystkich najważniejszych urzędników odpowiedzialnych za pobór do wojska, a śledczy stwierdzili, że „odkryli programy korupcyjne na dużą skalę w prawie wszystkich regionach kraju”.

Ivan, 24-latek, który ze względów prawnych odmówił podania swojego nazwiska, powiedział, że „wszyscy wiedzą, że istnieją możliwości” uniknięcia służby.

„Każdy ma przyjaciół i znajomych, którzy mogą zaoferować pewne opcje” – powiedział.

W maju Iwan wydał 4600 euro na zaświadczenie lekarskie zwalniające go ze służby i zezwalające na wyjazd z Ukrainy.

Nie jest dumny ze swoich czynów, mówiąc: „To wszystko wydawało się złe i niepokojące”.

Aby uniknąć łamania prawa, niektórzy mężczyźni wyjechali przed ukończeniem 18 lat i nigdy nie wrócili po rozpoczęciu wojny.

Rodzina Bogdana Marynienki namawiała go do wyjazdu do Polski w sierpniu 2022 roku, na dwa dni przed jego 18. urodzinami.

Jego ojciec walczy, a Marynenko pracuje na budowach, aby utrzymać rodzinę.

„Gdyby coś stało się mojemu ojcu, pozostanę jedynym systemem wsparcia dla mojej matki i sióstr” – powiedziała 19-latka, która nosiła za duże ubrania miejskie i okulary przeciwsłoneczne.

’Nie na próżno’

Jewgen Kuruch jechał autobusem z Belgii na Ukrainę bez kredytu na telefon, gdy kierowca oznajmił, że rozpoczęła się wojna.

38-letni oficer rezerwy wiedział, że jeśli wróci, będzie jednym z pierwszych zmobilizowanych.

Wysiadł więc z autobusu w Warszawie, ostatnim zaplanowanym przystanku przed Ukrainą, udał się do najbliższego McDonalda, połączył się z Wi-Fi i zadzwonił do żony i rodziców.

Nalegali, aby pozostał w Polsce, gdyż w jego rodzinnym mieście Odessie zawyły syreny.

„Rozumiem, że mam obowiązek bronić mojego kraju” – powiedział Kuruch.

„Jednocześnie rozumiem, że moja rodzina również mnie potrzebuje.

„Przede wszystkim muszę się nimi zająć” – podsumował.

Pracę jako taksówkarz rozpoczął w Warszawie, gdzie dołączyła do niego żona, 8-letnia córka Anastazja i 5-letni syn Cyryl.

Kuruch wspomina pełne napięcia spotkania z kilkoma Ukrainkami, które przejeżdżał przez stolicę Polski.

„Powiedziano mi: «nasi mężowie są na froncie, walczą, a wy, tchórze, zostajecie tutaj? Chowacie się za plecami naszych mężów»”.

Od początku wojny wiele rodzin zostało rozdzielonych, gdy kobiety i dzieci uciekły w bezpieczne miejsce za granicą.

Polskie statystyki pokazują, że na prawie milion Ukraińców zarejestrowanych w Polsce co drugi to dziecko, a kobiety stanowią 77 proc. dorosłej populacji objętej ochroną.

„Rozumiem, że to dla nich bolesny temat… Jeśli widzę, że powoduje to konflikt, po prostu przestaję mówić i próbuję po prostu zabrać pasażera tam, gdzie potrzebuje” – powiedział Kuruch.

Zwykle zwraca się do rodziny o wsparcie.

„Patrząc na nich, czerpię siły i zdaję sobie sprawę, że to, co teraz robię, nie jest daremne”.