Girmay w Turynie wyprzedził Fernando Gavirię i Arnauda De Lie.
Biniam Girmay zapisał się w historii jako pierwszy czarnoskóry Afrykanin, który wygrał etap Tour de France.
Erytrejski kolarz przyspieszył i sięgnął po zwycięstwo w trzecim etapie wyścigu, który odbył się w poniedziałek i przekroczył linię mety w Turynie, mieście na północy Włoch.
Powiedział, że jego zwycięstwo jest „dla wszystkich Afrykańczyków”.
„Musimy być teraz dumni. Naprawdę jesteśmy częścią wielkich wyścigów” – dodał. „Teraz nadszedł nasz moment. To nasz czas”.
Już dwa lata wcześniej zapisał się w księdze rekordów, kiedy wygrał etap Giro d'Italia i został pierwszym czarnoskórym Afrykańczykiem, który zwyciężył w Wielkim Tourze – terminie obejmującym trzy największe, trzytygodniowe wyścigi: Giro d'Italia, Tour de France i hiszpańską Vueltę.
Zwycięstwo Girmay'a zostało jednak przyćmione przez uderzenie w lewe oko korkiem od prosecco, które otworzył podczas ceremonii zdobycia podium, co zmusiło go do wycofania się z wyścigu.
Tymczasem dążenie Brytyjczyka Marka Cavendisha do osiągnięcia rekordowego, 35. zwycięstwa etapowego zostało przerwane z powodu wypadku, do którego doszło przed nim na finiszu, a mistrz olimpijski Richard Carapaz odebrał żółtą koszulkę Tadeja Pogacara, stając się pierwszym Ekwadorczykiem, który poprowadził najważniejszy wyścig kolarski.
39-letni Cavendish od trzech lat remisuje z Eddym Merckxem pod względem 34 zwycięstw i odłożył przejście na emeryturę, aby w tym roku spróbować ponownie pobić rekord.
W większości płaski, 231-kilometrowy odcinek z Piacenzy do Turynu – najdłuższy etap tegorocznego Tour de France – był pierwszą okazją do masowego sprintu.
Jednak sprinterzy będą mieli co najmniej kilka innych okazji, gdy po pierwszych czterech etapach we Włoszech wyścig powróci do Francji.