O nas
Kontakt

Culture Re-View: Trzy albumy niezbędne do zrozumienia Milesa Davisa

Laura Kowalczyk

Culture Re-View: Trzy albumy niezbędne do zrozumienia Milesa Davisa

28 września 1991: Miles Davis umiera w wieku 65 lat

Tego dnia zmarło być może największe nazwisko w historii muzyki jazzowej. Miles Davis był nie tylko świetnym muzykiem jazzowym. Był muzykiem jazzowym. Urodzony w Illinois niedaleko St. Louis w 1926 roku, dorastał wokół muzyki jazzowej. Jego matka była nauczycielką muzyki, a grę na trąbce pobierał u Elwooda Buchanana, pacjenta gabinetu stomatologicznego jego ojca. W wieku 12 lat pobierał lekcje u głównego trębacza Orkiestry Symfonicznej w St. Louis.

Mając zaledwie 18 lat, David zaczął grać na trąbce w zespole Billy’ego Eckstine’a, w skład którego wchodzili także inne tworzące się legendy: Art Blakey, Dizzy Gillespie i Charlie Parker. Podstawa grupy muzyków jazzowych, którzy wraz z wprowadzeniem bebopu mieli zrewolucjonizować gatunek.

Po przeprowadzce do Nowego Jorku i studiowaniu w Julliard, David kontynuował współpracę z imponującą kolekcją muzyków, którzy zdefiniowali jazz w latach 40. i 50. Davis podążał za Parkerem do klubów w Harlemie, gdzie grał z Theloniousem Monkiem i Fatsem Navarro. Davis dołączył do kwintetu Parkera, co było początkiem jego kariery w wielu zespołach, coraz częściej z nim w centrum uwagi.

Potem nastąpił sukces i uznanie. Davis przeszedł od bebopu do hardbopu, po czym zaczął eksperymentować z jazzem modalnym ze swoim nowo powstałym kwartetem, w skład którego wchodził także legenda saksofonisty Johna Coltrane’a.

To właśnie z tym kwintetem Davis nagrał ogromną liczbę albumów podczas gigantycznych sesji. Dla wielu muzyków te lata pod koniec lat 50. wystarczyły, aby podtrzymać twórcze ambicje przez całe życie. Davis jedynie ewoluował, wchodząc w coraz bardziej złożone style komponowania, łącznie z całkowitym odejściem od muzyki nagrywanej wyłącznie na żywo.

Pomimo długiej kariery pełnej krytycznych sukcesów życie Davisa było naznaczone osobistymi konfliktami. Jego związki były burzliwe i często cierpiały z powodu różnych uzależnień od alkoholu, kokainy i heroiny. Podczas ataku zapalenia płuc Davis zapadł w śpiączkę i został podłączony do aparatury podtrzymującej życie. Zmarł tego dnia w 1991 r.

Historia życia Milesa Davisa to historia jazzu połowy XX wieku. Szedł z duchem czasu, torując drogę innym muzykom. W rocznicę jego śmierci przedstawiamy najważniejsze punkty wyjścia TylkoGliwice Culture do zrozumienia jego muzyki.

Gdzie zacząć

Trochę błękitu (1959)

Najlepiej sprzedający się album jazzowy wszechczasów, większość rozpozna okładkę. Zapada w pamięć kolekcjonerom płyt obok takich klasyków, jak „Dark Side of the Moon” Pink Floyd i „Sgt. Zespół Klubu Samotnych Serc Peppera”.

Nagrano u szczytu lat kwintetu Davisa, obowiązki fortepianu przejął Bill Evans i tak powstał najsłynniejszy skład kwintetu. „Kind of Blue” to doskonały przykład twórczości Davisa w jazzie modalnym – stylu jazzu zdefiniowanym przez „modulowanie” i improwizację w oparciu o podstawową sekwencję akordów.

Blask „Kind of Blue” tkwi w połączeniu awangardy i prostoty. Jak na tamte czasy eksperymenty z frazą muzyczną były rewolucyjne, ale patrząc wstecz, to właśnie miodopłynne zakotwiczenie, które fortepian Evansa, saksofon Coltrane’a i trąbka Davisa zapewniają, tworzą coś, co płynie organicznie, a jednocześnie pozostaje zaskakujące.

Bądź świadkiem ewolucji

W cichy sposób (1969)

Dziesięć lat po arcydziele Davisa zrobił wszystko, co w jego mocy, aby podzielić krytyków wraz z początkiem swojego elektrycznego okresu. 41. album Davisa został zdefiniowany przez formalistyczne eksperymenty. Davis nagrał album w ciągu jednej trzygodzinnej sesji, której lista utworów została zredagowana do dwóch albumów.

Album jest w dużej mierze definiowany przez sposób, w jaki producent Teo Macero zmontował sesję w spójną całość, określaną jako jazz fusion ze względu na połączenie elektrycznych i tradycyjnych instrumentów jazzowych.

Pod względem brzmieniowym album ten stoi na rozdrożu pomiędzy dotychczasową twórczością Davisa a jego coraz bardziej eksperymentalną twórczością, która nastąpi po nim. W „Kind of Blue” wciąż jest melancholijne, jazzowe brzmienie, ale ożywia je nowe brzmienie, rosnący wpływ muzyki rockowej na stworzenie nowego rodzaju muzyki jazzowej.

Arcydzieło

Suki napar (1970)

Zaraz po zeszłorocznym albumie „In a Silent Way” Davis zaczerpnął wpływy z muzyki rockowej i przekształcił stylistykę tego gatunku w kręgosłup, tworząc zupełnie nowe brzmienie, niepodobne do niczego, co ją poprzedzało.

Rytm jest na czele z dwoma zestawami perkusyjnymi, kongami, shakerami, basistami elektrycznymi i akustycznymi oraz wieloma pianistami występującymi we wszystkich utworach. Następnie Davis wplata w to gitary elektryczne, klarnety, saksofony i oczywiście swoją trąbkę, tworząc brzmienie, które czasem przypomina latynoski jazz, czasem przypomina rock, a czasem jest po prostu czystą kakofonią.

„Bitches Brew” to jeden z mniej przystępnych albumów w dyskografii Davisa. Nie ma tam żadnych słodkich melodii z czasów, gdy Bill Evans był częścią kwintetu. Jeśli jednak usiądziesz z albumem i spotkasz się z nim na jego zasadach, będzie to pociąg w jedną stronę do jazzowej zadumy.