O nas
Kontakt

Cywile próbują wrócić do codziennego życia na Ukrainie dwa lata po pełnoskalowej inwazji Rosji

Laura Kowalczyk

Kamianka.

Półtora roku po wyzwoleniu spod okupacji rosyjskiej mieszkańcy powoli powracają do Kamionki, wsi w obwodzie charkowskim na Ukrainie.

We wsi nie ocalał ani jeden dom, a półtora roku po wyzwoleniu nadal nie ma prądu, mimo to 39 rodzin powróciło do zamieszkania w Kamionce w obwodzie charkowskim.

Przed wybuchem wojny w tej wiosce niedaleko Izium mieszkało ponad tysiąc osób, ale w 2022 r., gdy trwały walki o Kamionkę, wieś znalazła się pod okupacją, niemal wszyscy ją opuścili – mówi przewodniczący rady wioski Jewhenij Panasenko.

„Te (dachy) oznaczają, że ludzie tu byli i chcieliby kiedyś wrócić. Właściciele nie są zbyt daleko. Gdyby było światło lub jakieś media, wróciliby, żeby tu zamieszkać” – powiedział Jewhenii Panasenko, pełniący obowiązki przewodniczącego rady wiejskiej Kamianki.

Ołeksandr Hordijenko i Żuża wrócili do Kamionki w lutym 2023 r. Rok wcześniej ta wieś w Izium była na linii frontu. Ołeksandr pokazuje nam, że są tu domy nadające się do zamieszkania. Jego dom również został zniszczony.

Pies stoi obok rosyjskich czołgów uszkodzonych w niedawnych walkach, w pobliżu niedawno odbitej wsi Kamionka w obwodzie charkowskim na Ukrainie, niedziela, 30 października 2022 r.

Oleksandr i jego żona odbudowali dom w półtora roku. Wspominają, że wszystko robili sami. Fundacje i wolontariusze pomagali funduszami i materiałami, a drugie piętro zostało odnowione dzięki temu wsparciu.

„Tutaj dach jest pokryty, a tu jest pokryty. W domu jeszcze nic nie ma, zamierzamy zainstalować ogrzewanie. A okna zostały już zamontowane” – powiedział Oleksandr.

Jak twierdzi sołtys wsi Jewhenij Panasenko, tuż po wyzwoleniu w Kamionce mieszkało zaledwie kilkanaście osób, a obecnie jest ich 39, czyli 14 razy mniej niż przed pełnoskalową inwazją.

Według niego, w wiosce jest jeszcze tylko kilkadziesiąt domów, które zostały odrestaurowane, jak Hordijenko. Ale są domy, które mają potencjał do zamieszkania.

Panasenko twierdzi, że największą przeszkodą jest pole minowe, które muszą zostać oczyszczone przez saperów.

Gdy tylko miny spod linii energetycznych zostaną usunięte, inżynierowie będą mogli naprawić infrastrukturę, a wioska po raz pierwszy od dwóch lat będzie miała prąd.

Tymczasem na południowym wschodzie Ukrainy lokalna wspólnota kościelna świętuje pierwsze święto po odbudowie kościoła św. Piotra i Pawła w Zaporożu.

W sierpniu ubiegłego roku budynek został uszkodzony w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego.

Parafianie zbierają teraz fundusze na naprawę dzwonnicy, która została uszkodzona przez wybuch.