O nas
Kontakt

Demokracja jest zagrożona podczas światowego roku wyborów

Laura Kowalczyk

Demokracja jest zagrożona podczas światowego roku wyborów

Demokracja staje w tym roku przed egzystencjalnym sprawdzianem, gdy do urn udają się kraje reprezentujące prawie połowę światowej populacji.

Czy rok 2024 będzie rokiem, w którym demokracja osiągnie punkt krytyczny i zacznie zmierzać w stronę autokracji?

Pytanie to może wydawać się dziwne w czasach, gdy kraje reprezentujące prawie połowę światowej populacji, czyli około 3,8 miliarda ludzi, wysyłają swoich wyborców do urn w jakiejś formie wyborów.

Rzeczywiście, od Stanów Zjednoczonych po Wielką Brytanię i Unię Europejską, od Indii po Meksyk i od Tajwanu po Indonezję, w niektórych z najważniejszych strategicznie krajów świata odbędą się w tym roku wybory.

Jednak nawet pośród tej bonanzy głosowania i głosowania eksperci to ostrzegają demokracja — forma rządu zapoczątkowana przez arystokratów w Atenach w VI wieku p.n.e. — wkracza w strefę zagrożenia.

Oczekuje się, że dyktatorzy, tacy jak prezydent Rosji Władimir Putin i najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei, nie tylko będą próbować wykorzystać pułapki demokracji do wspierania własnych rządów i stłumienia opozycji, ale demokracja jest również zagrożona na Zachodzie – argumentują.

Prezydent USA Donald Trump grozi użyciem instytucji demokratycznych jako broni przeciwko swoim politycznym rywalom, jeśli wygra reelekcję w listopadzie przyszłego roku. Jego potencjalna reelekcja już wywołuje panikę w Europie, że odwróci się plecami do Ukrainy – a nawet od NATO – uwalniając rękę Putina, aby mógł odbudować imperium rosyjskie i sieci wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej.

W Europie wydaje się, że czerwcowe wybory do UE zasygnalizują, że partie skrajnie prawicowe – być może co najbardziej znaczące we Francji i Niemczech – nabierają prawdziwego impetu i przekształcają się w potencjalne rządy krajowe, które byłyby wrogie instytucjom UE w Brukseli i europejskim muzułmanom, podczas gdy okazując jednocześnie większą sympatię Kremlowi. Najważniejszym pytaniem wiszącym nad tymi partiami jest to, czy po wykorzystaniu urny wyborczej do dojścia do władzy rozmontowałyby filary europejskiej demokracji – takie jak niezależne sądownictwo i wolna prasa.

„Poważne zaniepokojenie stanem demokracji na świecie jest całkowicie uzasadnione” – stwierdził Daniel Kelemen, profesor polityki publicznej na Uniwersytecie Georgetown i ekspert w dziedzinie prawa UE. „Demokracja jest kwestionowana wszędzie – nie tylko w miejscach, które słabo wypadają w badaniach wartości demokratycznych, ale także w ugruntowanych demokracjach, takich jak Stany Zjednoczone i Unia Europejska”.

W miarę jak rok 2023 przechodzi w rok 2024, pierwszymi na horyzoncie wyborami o wysoką stawkę będą te, które odbędą się 13 stycznia na Tajwanie, i które okażą się sprawdzianem tego, czy chiński prezydent Xi Jinping będzie w dalszym ciągu tolerować demokrację na wyspie, czy też dokona inwazji i przyspieszy poważne naruszenie bezpieczeństwa kryzys na Morzu Południowochińskim.

W ostatnim tygodniu grudnia również w pełni uwidoczniła się niestabilność polityczna Europy. Dziesiątki osób zatrzymano w Serbii po tym, jak protestujący lamentowali w związku z, ich zdaniem, sfałszowanymi wyborami w Belgradzie, gdzie populistyczny prezydent Aleksandar Vučić jest krytykowany za nadużywanie swojego wpływu na media i pracowników sektora publicznego. Rosja wkroczyła, by odegrać swoją tradycyjną rolę wzbudzania kłopotów, oskarżając Zachód o próbę wzniecenia „Majdanu” w stylu ukraińskim przeciwko Vučićowi, który utrzymuje przyjazne stosunki z Putinem.

Szybki rzut oka na badania oceniające przewagę dzisiejszej demokracji w porównaniu z innymi formami rządów ujawnia niepokojącą tendencję. Według Instytutu V-Dem na Uniwersytecie w Göteborgu w Szwecji demokracja w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci szybko traciła grunt na rzecz autokracji.

Na całym świecie „poziom demokracji, jakim cieszy się przeciętny obywatel świata w 2022 r., spadł do poziomu z 1986 r.” – napisali badacze V-Dem w swoim raporcie z 2023 r. „Po raz pierwszy od ponad dwóch dekad jest więcej zamkniętych autokracji niż demokracji liberalnych”.

Freedom House wskazał inwazję Rosji na Ukrainę na pełną skalę w lutym 2022 r. jako przykład bezpośredniego ataku demokracji ze strony reżimów autokratycznych | Zdjęcie basenu autorstwa Dmitrija Astachowa za pośrednictwem Sputnik/AFP/Getty Images

Biorąc pod uwagę zaskakujące spadki odnotowane w regionie Azji i Pacyfiku, od 2022 r. 72 procent światowej populacji, czyli 5,7 miliarda ludzi, żyło pod rządami autokratycznymi – napisali badacze V-Dem.

Najnowszy raport Freedom House, kolejnego ważnego tropiciela demokracji, nie napawa optymizmem. „Globalna wolność”, napisała ta organizacja non-profit z siedzibą w Waszyngtonie, „w 2023 r. spadła 17 rok z rzędu”, a wolność słowa stała się główną ofiarą światowego marszu w stronę autokracji.

Freedom House wskazał na zakrojoną na szeroką skalę inwazję Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., której celem było zdławienie demokratycznych aspiracji Kijowa i zerwanie jego więzi z UE, jako przykład bezpośredniego ataku demokracji ze strony reżimów autokratycznych.

Jednak nawet w obliczu tej passy porażek specjaliści mierzący stan norm demokratycznych i ich wywrócenie twierdzą, że rok 2024 niesie ze sobą ogromne ryzyko dla demokracji. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w USA, gdzie w 2024 r. odbędą się wybory prezydenckie.

Prawie trzy lata po tym, jak nawoływał tłumy zgromadzone przed Kapitolem do „walki jak diabli” w celu obalenia wyniku wyborów w 2020 r., wywołując tym samym powstanie, Trump powraca i planuje powrót do Białego Domu.

Sondaże wskazują, że prawdopodobnie zdobędzie nominację swojej Partii Republikańskiej do kandydowania na prezydenta i prawdopodobnie pokona urzędującego Joe Bidena, powrót Trumpa do władzy wydaje się bardziej prawdopodobny niż kiedykolwiek, pomimo problemów prawnych, które mogą jeszcze pokrzyżować jego ambicje.

I chociaż Trump gra w demokrację, walcząc o głosy, jego komentarze podczas masowych wieców organizowanych w całym kraju podsycają obawy, że w przypadku ponownego wyboru potentat na rynku nieruchomości może przekształcić najpotężniejszy naród świata w „dyktaturę”.

Najprawdopodobniej przejście od demokracji do dyktatury w Stanach Zjednoczonych nie zostałoby ogłoszone jako takie, ale raczej następowałoby stopniowo poprzez obalanie instytucji i norm, aż pozostałyby jedynie pułapki i pozory demokracji.

Dobrym przykładem jest niezależność sądownictwa. To kluczowy wyznacznik funkcjonującej demokracji. Jednak Trump wielokrotnie zapewniał, że w przypadku reelekcji wykorzystałby Departament Sprawiedliwości do ścigania rywali politycznych, obiecując jednocześnie zasilić szeregi kluczowych instytucji lojalistami.

„Niezwykle martwię się o Stany Zjednoczone, prawie bardziej niż o jakikolwiek inny kraj” – dodał Kelemen. „Podstawowy problem polega na tym, że aby demokracja mogła funkcjonować, potrzebne są co najmniej dwie główne partie zaangażowane w demokratyczne normy i procesy. I niestety w Stanach Zjednoczonych siły Trumpa, siły MAGA, przejęły Partię Republikańską”.

Trump wielokrotnie zapewniał, że w przypadku reelekcji wykorzystałby Departament Sprawiedliwości do ścigania rywali politycznych | Kamil Krzaczyński/AFP za pośrednictwem Getty Images

W Europie, gdzie w czerwcu w ogólnoeuropejskich wyborach głosować będą setki milionów obywateli, niebezpieczeństwo hurtowego przejścia na autokrację wydaje się mniej dotkliwe. Kelemen ostrzega jednak, że tolerancja Europy wobec autokratów w jej obrębie, a mianowicie węgierskiego przywódcy-siłownika Viktora Orbána, ustanawia niebezpieczny precedens, zachęcając innych, aby poszli jego drogą.

Rzeczywiście, wiele krajów europejskich jest podatnych na model władzy Orbána sprawowany za pośrednictwem sieci kolesiów i kontroli mediów. Bułgaria to słaba demokracja, w której partie działają jak duże sieci patronackie, szczególnie wokół wyborów, podczas gdy przestępczość zorganizowana i Rosja odgrywają ogromną rolę. Grecja znajduje się także w coraz większym centrum uwagi ze względu na presję rządu na instytucje publiczne, a rząd Kyriakosa Mitsotakisa oskarża się o osłabianie organów regulacyjnych prowadzących śledztwo w sprawie podsłuchiwania polityków i dziennikarzy przez państwo.

Wszystko to ma znaczenie dla funkcjonowania samej UE, która odnosi bardzo ograniczone sukcesy w nadzorowaniu swoich krajów członkowskich w związku z uchybieniami w zakresie praworządności i odstępstwami od demokracji, podczas gdy te same kraje mają wolną rękę w udaremnianiu UE. Orbán doskonale ilustruje tę poważną słabość UE, ponieważ jeden przywódca zrzeszony w Kremlu może zablokować postęp w zakresie najważniejszych decyzji. Na przykład w grudniu uniemożliwił Ukrainie udzielenie żywotnego ratunku finansowego.

Kelemen twierdzi, że dalszym schlebianie węgierskiemu przywódcy było poważnym błędem, zgadzając się w grudniu na przekazanie Budapesztowi 10 miliardów euro z funduszy UE zamrożonych ze względu na obawy dotyczące praworządności.

„Za rezygnację ze swojej dźwigni trzeba zapłacić ogromną cenę” – powiedział, odnosząc się do zdolności Brukseli do zmuszenia Orbána do przeprowadzenia prodemokratycznych reform. „Cały mechanizm zawieszania funduszy nie będzie teraz miał tak samo odstraszającego efektu. Inne reżimy to zauważą.”

Mówiąc szerzej, jak wynika z badania IPSOS opublikowanego pod koniec ubiegłego roku, zaufanie do funkcjonowania europejskiej demokracji słabnie w kilku dużych krajach UE, w tym we Francji i Włoszech.

Podobnie jak Putin i jego wielbiciele z europejskiej skrajnej prawicy, których wspólny interes polega na podważaniu demokracji w UE, dodaje Kelemen.

Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których wezmą udział setki milionów, we Francji, Holandii, Niemczech i innych dużych krajach UE rośnie liczba partii skrajnie prawicowych. Chociaż partie te nie zapewnią sobie władzy, mogą wywierać coraz większy wpływ na politykę UE, jeśli uzyskają wysoki wynik w głosowaniu w dniach 6–9 czerwca, co zmusi Brukselę do przeoczenia problemów związanych z praworządnością w krajach UE i wycofania się z obrony wartości leżące u podstaw społeczeństwa demokratycznego.

„To może być rok, w którym zobaczymy załamanie porządku opartego na zasadach” – powiedział Alberto Alemanno, profesor prawa UE w szkole biznesu HEC we Francji. „To ziemia nieznana”.

Niezależnie od wyniku światowego „Superbowl” w wyborach w 2024 r. jest mało prawdopodobne, aby ci, którzy wyrządzą najwięcej szkód demokracji, przedstawili się jako niedoszli dyktatorzy lub autokraci.

Wręcz przeciwnie, im bliżej całkowitego zaćmienia słońca, tym bardziej triumfalne rozmowy o „demokracji w działaniu” usłyszymy od tak zwanych „wybranych autokratów”, takich jak Orbán, którzy będą spieszyć się, by przejąć kontrolę nad mediami i rozprawić się z ich przeciwnicy. To jeszcze bardziej utrudnia zadanie ochrony demokracji – dodaje Kelemen.

„Obecny rodzaj wybieranych autokratów próbuje przebrać się w płaszcz demokracji” – powiedział. „Dla wielu ludzi staje się to mylące i wyzwaniem staje się nazywanie tych reżimów tym, czym naprawdę są: autokracjami wyborczymi lub systemami zdominowanymi przez jedną partię”.