O nas
Kontakt

Dlaczego unikamy pytania „co by było, gdyby” wojny nuklearnej?

Laura Kowalczyk

Dlaczego unikamy pytania „co by było, gdyby” wojny nuklearnej?

Wyraźne i obecne niebezpieczeństwo eskalacji nuklearnej, które kiedyś czaiło się nad głową cywilizowanego świata, rozpłynęło się w eterze, a nonszalancki sposób, w jaki świat przyjął wobec niego, rodzi wiele pytań, pisze Stewart Mackinnon.

Dokładnie 37 lat temu, z ponurej perspektywy na Atlantyk, dwóch pozostałych Wojowników Zimnych spotkało się w Reykjaviku i zaproponowało coś niemal nie do pomyślenia — uwolnienie świata od wszelkiej broni nuklearnej.

Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow rozpoczęli dialog, który zapoczątkował serię szczytów, które ostatecznie nie doprowadziły do ​​osiągnięcia tego śmiałego celu, ale zaowocowały tym, co wielu historyków określa jako początek końca zimnej wojny.

Pozostaje jednak pytanie: w jakim celu?

Broń nuklearna jest bardziej zabójcza niż kiedykolwiek

Choć zimna wojna dobiegła końca, zagrożenie wojną nuklearną nie zniknęło. Według Federacji Amerykańskich Naukowców światowy arsenał nuklearny osiągnął swój szczyt w 1986 r., kiedy w obiegu znajdowało się ponad 63 000 sztuk broni w porównaniu z 12 500 obecnie.

Jednak liczba rakiet jest nieistotna, ponieważ dzisiejsza broń jest pięć razy bardziej śmiercionośna niż Big Boy i Fat Man — dwie bomby zrzucone na Japonię pod koniec II wojny światowej.

Ponadto zasięg i mobilność obecnego arsenału znacznie się rozszerzyły, umożliwiając dotarcie do dowolnego miejsca – od Londynu, przez Moskwę, po Waszyngton – w ciągu kilku minut, natychmiast unicestwiając miliony ludzi.

Rosyjski międzykontynentalny pocisk Sarmat z głowicą nuklearną pokazany w nieujawnionym miejscu, marzec 2018 r.
Rosyjski międzykontynentalny pocisk Sarmat z głowicą nuklearną pokazany w nieujawnionym miejscu, marzec 2018 r.

Zabójczość tej broni znacznie wzrosła od czasu jej powstania w 1942 roku. Ten historyczny moment, tak trafnie uchwycony w z pewnością nagrodzonym filmie Oppenheimer, pokazał, jak opracowywano technologię „bomby”.

Jednakże, z wyjątkiem kilku symbolicznych scen w filmie, prawdziwy horror i dewastacja broni zostały w dużej mierze przemilczane. Stracona szansa.

Od Megadeath do wzajemnego gwarantowanego zniszczenia

W 1945 r. historia nieodwracalnie się zmieniła wraz ze zrzuceniem bomby atomowej na Hiroszimę, w wyniku czego zginęło 80 000 obywateli, a kolejne 30 000 zginęło później w wyniku narażenia na promieniowanie.

Termin „megadata” – jednostka używana do szacowania liczby ofiar w wyniku uderzenia bomby nuklearnej – stał się rzeczywistością, a straszliwe zniszczenia, jakich doznały jego ofiary, były niewyobrażalne.

Kopuła Bomby Atomowej widoczna nad kolorowymi papierowymi latarniami unoszącymi się w dół rzeki Motoyasu w Hiroszimie, sierpień 1988
Kopuła Bomby Atomowej widoczna nad kolorowymi papierowymi latarniami unoszącymi się w dół rzeki Motoyasu w Hiroszimie, sierpień 1988

Wielu ocalałych zostało spalonych nie do poznania i narażonych na działanie wysokiego poziomu promieniowania, które obciążało ich fizycznie i psychicznie przez resztę życia.

Późniejszy wyścig zbrojeń, który miał miejsce między Ameryką a Związkiem Radzieckim, doprowadził do powstania doktryny wzajemnego gwarantowanego zniszczenia, w skrócie MAD, która posłużyła do skucia obu stron w kajdanki w oparciu o założenie, że „jeśli strzelicie do mnie, ja strzelę do was”.

Z pewnością błędna koncepcja. Jednak strategia MAD (która w rzeczywistości jest) pozostaje dziś głównym środkiem odstraszającym w przypadku konfliktów nuklearnych.

Zaangażowanie nuklearne nie jest wykluczone

Do tego szaleństwa dochodzi nonszalancki sposób, w jaki duża część świata przyjęła wobec zagrożenia konfliktem nuklearnym.

Możliwość przesunęła się na tył naszej zbiorowej psychiki, pozwalając nam skupić się na ważniejszych kwestiach tłoczących się w naszym programie.

Dobrym przykładem jest ostatnia debata prezydencka w Partii Republikańskiej. Chociaż pojawiło się kilka pytań dotyczących Tajwanu i Ukrainy, nie było konkretnego odniesienia do „co by było, gdyby” w przypadku zaangażowania nuklearnego.

Żołnierze Korei Północnej odwracają się i patrzą na przywódcę Kim Dzong Una niosącego paczki oznaczone symbolem nuklearnym w Pjongjangu, lipiec 2013 r.
Żołnierze Korei Północnej odwracają się i patrzą na przywódcę Kim Dzong Una niosącego paczki oznaczone symbolem nuklearnym w Pjongjangu, lipiec 2013 r.

Niestety, takie wydarzenie nie jest wykluczone. Władimir Putin otwarcie groził użyciem taktycznej broni nuklearnej na Ukrainie.

Niedawno ujawnione dokumenty ujawniły plany przeprowadzenia w Rosji ogólnokrajowych ćwiczeń z zakresu wojny nuklearnej wraz z testowaniem broni nuklearnej w Arktyce w ramach pokazu siły wobec Zachodu.

Jego towarzysz broni Kim Dzong Un regularnie pobrzękuje nuklearną szablą, grożąc swoim sąsiadom z bliska i daleka oraz zachwalając postęp Korei Północnej w zakresie rakiet dalekiego zasięgu, zdolnych dosięgnąć zachodnich wybrzeży w niezbyt odległej przyszłości.

Miło było zobaczyć rozbrojenie nuklearne w porządku obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ kilka tygodni temu, mimo że nie jest to jeden z 17 celów zrównoważonego rozwoju.

Jednak kwestia ta została w dużej mierze przyćmiona przez inne problemy globalne, od zmian klimatycznych po sztuczną inteligencję. Rzeczywiście są to ważne tematy, którymi należy się zająć, ale stają się nieistotne w obliczu rozpoczęcia wojny nuklearnej, w której nie ma zwycięzców, są tylko przegrani.

Nadal nie mamy planu B?

Jako dziecko zimnej wojny wciąż pamiętam ćwiczenia przeciwlotnicze w mojej społeczności i chowanie się pod szkolną ławką.

To wyraźne i aktualne niebezpieczeństwo czaiło się nad głową cywilizowanego świata, ale od tego czasu rozpłynęło się w eterze.

Radziecki przywódca Michaił Gorbaczow patrząc na zegarek i prezydent USA Ronald Reagan w Reykjaviku, październik 1986 r.
Radziecki przywódca Michaił Gorbaczow patrząc na zegarek i prezydent USA Ronald Reagan w Reykjaviku, październik 1986 r.

Można mieć nadzieję, że bystre umysły w stolicach politycznych na całym świecie bawią się, jak uniknąć konfliktu nuklearnego.

Ale ta koncepcja przywołuje na myśl moment, kiedy prezydent Reagan, po zapoznaniu się z koncepcją wzajemnego gwarantowanego zniszczenia, postawił najprostsze pytanie: „Co to jest plan B?” na które jego doradcy nie mieli odpowiedzi.

A dzisiaj, gdy świętujemy ich słynne spotkanie na Islandii prawie cztery dekady później, nadszedł czas, aby ponownie zapytać naszych przywódców: „Jaki jest plan B?”