Odkrywanie Włoch z moją ciekawską pięciolatką dało mi nowe spojrzenie na podróżowanie.
Pięciolatki to grupa nieprzewidywalna. Pędziliśmy taksówką wodną przez Lagunę Wenecką, gdy nagle z głośnym hukiem zgasł silnik. Kiedy skanowałem wszystkie kierunki, próbując zdecydować, który z nich daje największą szansę na utonięcie, mój pięciolatek chichotał i kochał każdą sekundę. Silnik uruchomił się ponownie, ponownie wystartowaliśmy, a ja opadłem z powrotem zadowolony, że następne osiem dni podróży przez północne Włochy będzie absolutnie w porządku.
Wiem, że Wenecja, Florencja, Piza i Bolonia nie są pierwszymi miejscami, które przychodzą na myśl, gdy myślisz o poszukiwaniu przygód lub zejściu z utartych szlaków. Ale gdy zabierasz ze sobą pięciolatka, nawet supermarket może szybko zamienić się w wyprawę.
Przez pierwsze kilka lat życia mojej córki nasze rodzinne wakacje skupiały się wokół basenu lub plaży, co jest świetne, ale zawsze towarzyszy mi dokuczliwe uczucie utraty okazji do zwiedzania i zanurzenia się w innym kraju i kulturze. Chciałem, żebyśmy rozwinęli skrzydła.
Jednocześnie martwiłam się, jak to będzie wyglądało w rzeczywistości i jak zrównoważyć naszą miłość do podróży i eksploracji, aby nie przeciążać i nie nudzić naszej córki. W końcu wakacje mają relaksować, a zmęczony i znudzony pięciolatek relaksuje się tak samo, jak wielokrotne uderzenie patelnią w twarz.
Dlaczego na naszą rodzinną przygodę wybraliśmy Włochy
Gdzie więc najlepiej spróbować pokazać naszej córce, że podróżowanie może oznaczać znacznie więcej niż tylko plażę? Mieliśmy tylko tydzień, więc podróż na krótkich dystansach była najbardziej sensowna, a jednocześnie była opcją bardziej ekologiczną.
Wiedząc, że moja żona kocha Włochy, a moja córka uwielbia pizzę, Włochy były dla mnie oczywistym wyborem.
Wciąż było mnóstwo miejsc do odkrycia dla mnie i mojej żony i mnóstwo przyjaznych dzieciom rzeczy do zrobienia, gdybyśmy musieli odejść od mojego planu dotyczącego kultury, jedzenia, architektury, historii, jedzenia i trochę piłki nożnej, jeśli ujdzie mi to na sucho (nie mogłem).
Jak poruszać się po Włoszech z dziećmi
Kiedy już ustaliliśmy, dokąd we Włoszech chcemy się udać – najpierw Wenecja, Florencja, Piza, a potem z powrotem do Bolonii i do domu – musieliśmy ustalić, jak będziemy się poruszać i gdzie się zatrzymamy.
Zakwaterowanie zapewniono w formie Airbnb. Wiem, że jest to obecnie kontrowersyjny temat, zwłaszcza w Wenecji, ale potrzebowaliśmy bazy, do której moglibyśmy wpadać i z której moglibyśmy wpadać i z niej wychodzić w razie potrzeby, a co ważniejsze, możliwości rozłożenia pór snu.
Następny w kolejce był wynajem samochodu – a może jednak? Ze względu na moje codzienne dojazdy do pracy, nie pomyślałem o powierzeniu znacznej części naszych wakacji pociągom – środek transportu, który kojarzy mi się z spóźnieniami i przepełnieniem.
Ale potem pomyślałem o alternatywie i stresie związanym z jazdą po nieznanych miastach w nieznanym samochodzie, na którym obowiązują inne przepisy drogowe, cały czas z nawigatorem, który prawdopodobnie jest tak daleko od Marco Polo, jak tylko można sobie wyobrazić. Byłbym głupcem, gdybym nie zarezerwował pociągu – co, nawiasem mówiąc, było również naprawdę łatwe.
Podróżowanie z ciekawskim pięciolatkiem niesie ze sobą nową perspektywę
Po dramacie na lagunie, a jeszcze zanim dotarliśmy do miejsca zakwaterowania, wycieczka już mnie zaskoczyła. Nie doceniłam tego, jak bardzo moja córka będzie zaangażowana w otoczenie.
Może wydawać się zupełnie oczywiste, że Wenecja ma wiele kanałów, ale dla mojej córki była to nowość i była oszołomiona. To dało mi zupełnie nową perspektywę, bo nie patrzyłem na Wenecję tylko moimi oczami, ale także oczami pięciolatka: „Tatusiu, dlaczego oni mają kanały zamiast dróg?” Nie miałem prostej odpowiedzi.
Po natknięciu się na kilka niejasnych odpowiedzi, w tym „bagna”, „ucieczka z lądu”, „po prostu to robią!” i inne równie błędne domysły, postanowiliśmy pojechać i uczyć się sami.
Od jednego pozornie podstawowego pytania spędziliśmy prawie cały dzień w różnych muzeach, w miarę jak otrzymywaliśmy odpowiedzi, na ich miejsce pojawiały się nowe pytania i bardzo szybko staliśmy się, przynajmniej w naszym mniemaniu, odkrywcami, historykami i poszukiwaczami przygód. Oznaczało to także, że niemal ukradkiem odwiedziłem muzea, które chciałem, a byliśmy tam dopiero pierwszego dnia.
To nowe spojrzenie było widoczne wszędzie, gdzie poszliśmy: stojąc przed Dawidem Michała Anioła we Florencji, „Tatusiu, dlaczego on nie ma spodni?”; „Mam nadzieję, że nie utknie w tej skorupie”, gdy podziwialiśmy Narodziny Wenus Botticellego; „Dlaczego po prostu nie zbudowali tego prosto?” w Pizie, a następnie rozczarowanie Dwómi Wieżami w Bolonii – „Nie pochylają się tak bardzo jak ta w Pizie”.
Przeplataliśmy kulturę z zajęciami przyjaznymi dzieciom
Przeplataliśmy muzea i kulturę zajęciami bardziej przyjaznymi dzieciom, na które wcześniej narzekałbym, że są banalne i przesadzone. Wkrótce zdałem sobie sprawę, że powodem ich popularności jest to, że dają mnóstwo frajdy.
Dopiero pięciolatek mnie otrząsnął z tego powodu – malowaliśmy własne maski weneckie, braliśmy udział w karnawałowych zabawach, jeździliśmy gondolą, jeździliśmy na karuzeli i zrobiliśmy mnóstwo zdjęć podpierając krzywą wieżę .
Pomimo moich wcześniejszych obaw, pociąg był idealnym środkiem transportu. Pozwoliło nam to spędzić trochę czasu razem, dając nam szansę na rozmowę o tym, co widzieliśmy i gdzie byliśmy.
Patrzyliśmy, jak mijamy włoską wieś i obsesję na punkcie wyświetlania prędkości (znacznie ponad 200 km/h) mieliśmy. Już zastanawiam się, gdzie jeszcze będziemy mogli w przyszłości podróżować pociągami.
Wróciłem do domu zastanawiając się, dlaczego nie wybraliśmy się na tę wycieczkę wcześniej
Dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? Było to całkowicie spowodowane moimi obawami i niedocenianiem ciekawości pięciolatków, ale nie jestem jedynym rodzicem, który to zrobił.
Chciałbym powiedzieć, że wyszedłem z otwartym umysłem, ale szczerze mówiąc, chyba tak nie było. Spodziewałem się najgorszego, mając nadzieję na najlepsze.
Zamiast tego przekroczyło to moje „najlepsze” nadzieje. Rozbudziło to w mojej córce prawdziwe zainteresowanie szerszym światem i dało mi nową perspektywę, przez którą patrzę na świat. To był także po prostu wspaniały tydzień.
Jeśli rozpoznajesz któreś z tych uczuć, spróbuj, zarezerwuj tę wycieczkę, nie przesadzaj i, co najważniejsze, zawsze noś przy sobie przekąski.