W maju rząd francuski przedstawił nowy plan wysiedlenia migrantów z Paryża. Pomysł spotkał się zarówno z uznaniem, jak i krytyką. Pytanie, co się dzieje w praktyce.
W 10. dzielnicy Marsylii, w wysadzanej drzewami alejce sąsiadującej z parkiem, Yonatan – Erytrejczyk ubiegający się o azyl – siedzi przy białym plastikowym stole w biurze kompleksu apartamentowego. Zadzwonił do jednego z tych budynków na trzy tygodnie, po czym został przeniesiony gdzie indziej. Dokąd – nie jest pewien – nikt jeszcze tego nie wie.
W maju rząd francuski przedstawił nowy plan przenoszenia migrantów z Paryża do innych miast w całym kraju. Yonatan dobrowolnie stał się częścią tego planu. To jeden z dziesięciu kompleksów mieszkaniowych, które wykorzystywane są w okresie przejściowym pomiędzy stolicą a bardziej długoterminowymi rozwiązaniami mieszkaniowymi.
Inicjatywa spotkała się zarówno z uznaniem, jak i krytyką. Rozproszenie wniosków pochodzących z nadmiernie skoncentrowanego kapitału powinno skrócić czas rozpatrywania wniosków, potencjalnie przyspieszając uzyskanie oficjalnego statusu przez osoby ubiegające się o azyl i uchodźców. Koszty życia są również zwykle tańsze w miastach poza Paryżem. Niektórzy jednak twierdzą, że inicjatywa MSW ma charakter polityczny i wynika z dobrej optyki przed igrzyskami.
Nie wiadomo, jak to będzie wyglądać w dłuższej perspektywie.
„Istnieje dobra polityka migracyjna i dobre podejścia do integracji” – powiedział Nasar Meer, profesor socjologii na Uniwersytecie w Edynburgu. „Ale nie są one politycznie satysfakcjonujące dla ludzi, którzy chcą pokazać, że są surowi wobec imigrantów… wymaga to pewnego dojrzałość i chęć dążenia do dobrego rządzenia… i niestety, patrząc obecnie na całą Europę, wydaje się to zupełnie nieobecne”.
„Stalingrad jest powszechny… jest sławny”
Podróż Yonatana do Francji rozpoczęła się w Sudanie, gdzie był właścicielem zakładu fryzjerskiego w Chartumie.
„Otworzenie jednego sklepu kosztowało mnie tylko 2500 euro… cztery krzesła… to było dobre” – powiedział.
Kiedy w kraju wybuchła wojna domowa, zapłacił 2000 euro za przekroczenie granicy z Libią, zostawiając biznes. Stamtąd zapłacił przemytnikowi kolejne 2000 euro za przeprawę przez Morze Śródziemne.
„Na łodzi było zbyt wielu ludzi” – powiedział, składając lekko ręce na kolanach, nie przerywając kontaktu wzrokowego. „Wiele osób zginęło… niektórzy z nich, widzisz”.
Yonatan uważa się za szczęściarza, że przeprawa trwała tylko sześć dni.
„Mieliśmy szczęście… kiedy przechodziłem, pogoda była ładna” – powiedział. „Było 80 osób, jedno dziecko”.
Yonatan udał się z Włoch do Nicei i Marsylii, a następnie udał się na północ, by w końcu dotrzeć do prowizorycznego obozu dla migrantów pod stacją metra Stalingrad w Paryżu.
„Stalingrad jest powszechny” – powiedział Yonaton, wzruszając ramionami. „Jest sławne.”
Jeden z najbardziej widocznych przykładów kryzysu mieszkaniowego, z jakim borykają się migranci w Paryżu
Stalingrad stał się jednym z najbardziej widocznych przykładów kryzysu mieszkaniowego, przed którym stoją imigranci w Paryżu. Setki ludzi mieszka w namiotach, oczekując na dokumenty pobytowe oraz prawo do życia i pracy.
W ramach nowego planu od maja kursują autobusy, które wywożą ludzi z obozu do innych części Francji.
Po przybyciu do miasta docelowego, trzytygodniowy okres zakwaterowania i oceny określa, dokąd zostaną wysłani dalej, najlepiej do długoterminowego zakwaterowania gdzieś w tym samym regionie. Celem jest rozłożenie części prac administracyjnych na regiony, które mają większe możliwości ich przetworzenia.
„Ludzie przyjeżdżają autobusem co trzy tygodnie… czasami 40, 25… to zależy od (ilości) osób, które są gotowe przyjechać, ponieważ jednym z założeń i warunków, które ustaliliśmy dla tego projektu, jest to, że ludzie przyjeżdżają tu dobrowolnie, ” Nicolas Hue, jeden z dyrektorów regionalnych programu, powiedział TylkoGliwice. „Nie wkłada się ich do autobusów i nie wywozi”.
Yonatan postanowił wsiąść w autobus do Marsylii.
„Są powody, dla których ludzie jadą do Paryża, a nie do Marsylii”
„Cieszę się, że tu jestem… Marsylia jest dobra, pogoda i w ogóle” – powiedział Yonatan. Powoli kiwa głową, z lekkim uśmiechem. Jak dotąd przebywał w tym kompleksie przez dwa z trzech tygodni. „Dom też w porządku.”
Rano jedzie autobusem do Castellane, żeby zrobić zakupy spożywcze. Yonatan twierdzi, że w ramach programu otrzymał bilety na posiłki o wartości pięciu euro dziennie.
Popołudniami spaceruje.
„Chodzę po mieście… czasami zaczynam stąd pieszo do Gare Saint-Charles” – powiedział. „Dlatego lubię Marsylię, bo widzę wszystko… Widzę ludzi pływających, cieszących się życiem… To dobrze… Robię tylko to”.
Mówi, że wolałby pracować, ale bez dokumentów nie może.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pod koniec trzech tygodni Yonatan zostanie przeniesiony do ośrodka regionalnego. Zapytany jednak, dokąd jedzie, odpowiedział, że wróci do obozu w Stalingradzie, bo pojawił się problem z jego odciskami palców.
Hue i Souiouf Abdou, zastępca dyrektora tymczasowych regionalnych schronisk (SAS), szybko wkroczyli do akcji, gdy usłyszeli tę informację, twierdząc, że będzie wyjątek, ponieważ jest to kwestia administracyjna, i zapewnili Yonatana, że nie ma się czym martwić .
Yonatan powiedział „OK”. Ale kilka minut później powiedział, że może w końcu wróci do Paryża po pozostawioną walizkę. Uczestnicy programu nie mają obowiązku przestrzegania go przez cały czas – Yonatan może przyjechać, kiedy chce.
„Istnieją powody, dla których ludzie jadą do Paryża, a nie do Marsylii… mogą tam mieć rodzinę, mogą mieć tam przyjaciół, mogą mieć wcześniejsze powiązania z tym miejscem” – powiedział TylkoGliwice Nasar Meer, profesor socjologii na Uniwersytecie w Edynburgu. „Odsuwanie ludzi od wcześniejszych kontaktów, którzy mogą pomóc… Nie rozumiem, jak może to oznaczać tylko ponowną traumę”.
Teraz minęły te trzy tygodnie. Poproszony o komentarz Hue nie ujawnił, gdzie obecnie przebywa Yonatan, powołując się na kwestie poufności.
„Ludzie wolni, którzy przybywają po azyl w poszukiwaniu lepszego życia, w rzeczywistości trafiają do więzienia”
Relokacja osób ubiegających się o azyl i uchodźców nie jest rzadkością na całym kontynencie.
„Wielka Brytania przez długi czas stosowała „strategię rozproszenia” – powiedział Meer. „Przez „rozproszenie” rozumieją przemieszczanie ludzi przybywających z południowego wschodu – Londynu i okolic – oraz przewożenie ich po całym kraju”.
„Nic z tego nie jest dobre dla osób ubiegających się o azyl… dzieje się tak, że zostają zamknięci w tej okropnej biurokracji… utkną w centrach przetwarzania danych, które są powolne i nieefektywne, ale miejsca te często przypominają więzienia… więc ludzie wolni, którzy przybywają szukać azylu w poszukiwaniu lepszego życia, w rzeczywistości trafiają do więzienia”.
Ale są inne przykłady, gdzie to się udało.
„We Włoszech przez długi czas panowało bardzo lokalne podejście w regionie Kalabrii, w ramach którego miasta… gromadziły się i zapewniały zakwaterowanie ludziom w miejscach, które w przeszłości były słabo zaludnione lub zostały wyludnione, ponieważ ludzie przenieśli się na północ Włoch ze względów ekonomicznych powodów” – stwierdził Meer. „Stało się miejscem prawdziwego przesiedlenia”.
„Dom, jedzenie, papiery, praca… to jest teraz moje marzenie”
Czas pokaże, czy odniesie to sukces we Francji.
„Dom i dom to nie to samo… ludzie tworzą znaczące domy w społecznościach, które mają wspólne doświadczenia lub historię wspólnego przetrwania migracji i traumy” – powiedziała Meer. „To może być najważniejsza i najcenniejsza rzecz, jaką mogą zrobić, czyli trzymać ludzi, którzy mogą dzielić się swoimi doświadczeniami przetrwania… w wystarczającej odległości, aby móc leczyć”.
Yonatan pragnie w końcu pracować w zakładzie fryzjerskim, ale przestał mieć nadzieję na cokolwiek poza podstawowymi potrzebami.
„Wcześniej, kiedy byłem młody, może miałem marzenia i nadzieję… teraz dla mnie one nie istnieją” – powiedział. „Dom, jedzenie, papiery, praca… to jest teraz moje marzenie”.
Tekst na koszulce Yonatana głosi NIEKOŃCZĄCE SZCZĘŚCIE.