O nas
Kontakt

Druga tura wyborów prezydenckich w Iranie: Oto, co musisz wiedzieć

Laura Kowalczyk

Masoud Pezeshkian, left, a reformist lawmaker and a former Health Minister, and Saeed Jalili, a hard-line former senior nuclear negotiator, during their campaigns, in Tehran

W związku z tym, że wyborcy idą, aby wybrać nowego prezydenta Iranu, TylkoGliwice przygląda się dwóm kandydatom, z którymi zmierzą się w piątek, oraz głównym obawom wyborców.

Irańscy wyborcy zdecydują w drugiej turze wyborów, kto zostanie numerem jeden w organie wykonawczym kraju.

Nowego prezydenta wybiorą spośród kandydatów zbliżonych do dwóch rywalizujących frakcji politycznych – mało znanego reformatora Masouda Pezeshkiana i Saeeda Jaliliego, nieprzejednanego byłego negocjatora w sprawie programu nuklearnego – który zastąpi zmarłego prezydenta Ebrahima Raisiego, który zginął w maju w katastrofie helikoptera.

Niska frekwencja w pierwszej turze i spekulacje na temat ostatecznego wyboru wyborców stały się głównymi tematami rozmów, ponieważ druga tura ma pokazać, w jakim kierunku kraj będzie podążał w przyszłości.

Kim jednak będą dwaj kandydaci, z którymi zmierzą się w piątek i jakie są główne obawy wyborców?

Pezeshkian kontra Jalili: Kluczowe punkty dyskusji

Podczas swojej kampanii Pezeshkian opowiedział się po stronie innych postaci o poglądach umiarkowanych i reformatorskich.

Jego głównym obrońcą był były minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif, który w 2015 r. doprowadził do zawarcia przez Iran porozumienia nuklearnego ze światowymi mocarstwami, na mocy którego zniesiono sankcje w zamian za drastyczne ograniczenie programu atomowego.

Kardiochirurg Pezeshkian powiedział w telewizyjnej debacie we wtorek, że sankcje nałożone przez Zachód poważnie zaszkodziły gospodarce Iranu. Przytoczył 40% inflację w ciągu ostatnich czterech lat i rosnące wskaźniki ubóstwa.

Irański kandydat na prezydenta Masoud Pezeshkian i jego zwolennicy pokazują znak zwycięstwa podczas postoju kampanijnego w Teheranie, 23 czerwca 2024 r.

„Żyjemy w społeczeństwie, w którym wielu żebrze na ulicach” – powiedział, dodając, że jego administracja „natychmiast” podejmie działania mające na celu zniesienie sankcji i zobowiązała się do „naprawy” gospodarki.

Nieustępliwy konkurent Pezeshkiana, Jalili, który stanowczo sprzeciwiał się umowie z 2015 r., powiedział podczas wtorkowej debaty, że USA muszą honorować swoje zobowiązania na równi z „zobowiązaniami, które wypełniliśmy”. Potępił swojego oponenta za brak planów zniesienia sankcji i powiedział, że wznowi rozmowy na temat umowy nuklearnej.

Dżalili, znany jako „żywy męczennik” po tym, jak stracił nogę w wojnie iracko-irańskiej w latach 80. XX wieku i zasłynął wśród zachodnich dyplomatów ze swoich agresywnych wykładów i nieustępliwego stanowiska, zobowiązał się również wspierać krajowy rynek giełdowy poprzez ubezpieczanie akcji, a także udzielanie wsparcia finansowego lokalnym przedsiębiorstwom.

Kandyduje na prezydenta po raz czwarty.

Kogo preferuje ajatollah?

Niektórzy analitycy polityczni uważają, że Pezeshkian jest od początku głównym kandydatem reżimu w tych wyborach, ponieważ Teheran chce rozwiązać niektóre ze swoich kryzysów za sprawą prezydentury umiarkowanego reformatora.

Jednakże Abbas Abdi, analityk polityczny, który był jednym z bliskich współpracowników innego reformatora, Masouda Pezikiana, w tych wyborach, powiedział TylkoGliwice, że reżim nie uważa go za zdecydowanego faworyta, ale musi pogodzić się z Pezeshkianem jako prezydentem w trakcie kampanii.

„Uważam, że przyjęli z zadowoleniem wybór Pezeshkiana z powodu braku jednolitej polityki i innych zmian politycznych w Iranie. Ale stwierdzenie, że zdecydowali się na Pezeshkiana jako swojego kandydata, oznacza, że ​​zdecydowanie chcieli, aby został prezydentem. Nie ma czegoś takiego” – wyjaśnił.

Zwolennik irańskiego kandydata na prezydenta Saeeda Jalili trzyma plakat Jaliliego podczas jego wizyty kampanijnej w Teheranie, 26 czerwca 2024 r.

Tymczasem dziennikarz Mohsen Sazegara, znana postać opozycji za granicą, jest przekonany, że syn ajatollaha Alego Chameneiego, Modżtaba — uważany za następcę w kolejce do odziedziczenia tytułu najwyższego przywódcy Iranu — od samego początku osobiście wybrał Dżaliliego.

„Mojtaba Chamenei awansował Sa’eda Dżaliliego, a wywiad IRGC (Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej) stoi za Dżalilim i wybiera nawet ministrów do jego rządu” – powiedział Sazegara w wywiadzie dla TylkoGliwice.

Jednak Khamenei Sr może nie być jeszcze w pełni przekonany i może potrzebować czasu, aby oswoić się z Jalili, wyjaśnił Sazegara. „Prezydentura Jalili jest życzeniem Mojtaby Chameneiego, ale klucz jest w rękach jego ojca”.

Co niska frekwencja mówi o problemach Teheranu?

Obaj kandydaci mogą mieć jednak problemy z niską frekwencją. W pierwszej turze do urn poszło tylko 39,9% wyborców, a około 4% głosów zostało później odrzuconych, co oznacza, że ​​setki tysięcy osób poszło unieważnić swój głos tylko po to, aby móc powiedzieć, że zagłosowało.

Irańczycy są wściekli z powodu lat ubóstwa, które były wynikiem słabnącej gospodarki i brutalnych represji wobec wszystkiego, co można uznać za antyreżimowe, w tym masowych protestów po śmierci Mahsy Amini w 2022 r., gdy przebywała w areszcie policji moralności.

Napięcia pomiędzy USA i Zachodem w kwestii wzbogacanego uranu oraz trwająca w sąsiedztwie wojna Izraela z Hamasem, która może przerodzić się w otwarty konflikt z Hezbollahem w Libanie, sprawiają, że wyborcy są podzieleni co do tego, kto obejmie władzę, jeśli sytuacja stanie się jeszcze gorsza.

Zwolennik irańskiego kandydata na prezydenta Masouda Pezeshkiana trzyma plakat reformatora podczas postoju kampanijnego w Teheranie, 23 czerwca 2024 r.

Niektórzy jednak uważają, że powodem, dla którego nie głosują, jest fakt, że prezydent Iranu ma ograniczoną władzę — w każdej kwestii podejmowania decyzji jest zastępcą ajatollaha i chociaż na papierze może wybrać własny gabinet, zwykle nie ma takiej możliwości.

Mówiąc prościej, w Iranie prezydentem jest ktoś, kogo główną rolą jest często spełnianie kaprysów ajatollaha i IRGC – powiedział Sazegara.

„Wielu z tych ludzi twierdzi, że nie ma różnicy między wyborem Pezeshkiana a Jaliliego. Oznacza to, że te wybory nie rozwiążą naszego problemu” – powiedział.

Zamiast tego wyborcy chcą wybrać kandydata, który sam nie pogorszy sytuacji i który będzie w stanie poruszać się w systemie w sposób, który choć trochę poprawi ich życie.

„Moim zdaniem te pseudowybory nie były i nie są w rzeczywistości wyborem między Dżalilim a Pezeshkianem lub jakimkolwiek innym kandydatem. Ta urna wyborcza umieszczona przed narodem jest w rzeczywistości wyborem między wolą narodu a Chameneim jako przywódcą i dyktatorem Iranu”.

„Chamenei zawsze podkreślał, że głos ludu w każdych wyborach jest głosem na system, a system oznacza jego samego” – podsumował Sazegara.

Tymczasem Abdi uważa, że ​​chodzenie na wybory nadal ma znaczenie.

„Faktem jest, że (mówimy o) przyszłości. Nie można z całą pewnością stwierdzić, która decyzja jest słuszna, a która błędna” – powiedział TylkoGliwice.

„Jeśli niektórzy ludzie nie zagłosują, a Jalili zostanie prezydentem, możemy tego później żałować i powiedzieć: »chcielibyśmy zrobić coś, żeby Pezeshkian został prezydentem«. W tym sensie nie możemy powiedzieć na pewno, która decyzja jest słuszna”.

Czy Pezeshkian naprawdę mógłby przeprowadzić reformy w Iranie?

Pezeshkian, faworyt po pierwszej rundzie, jest przez niektórych postrzegany jako ktoś, kto może wyprowadzić Iran z trwającego kryzysu gospodarczego, powstrzymać ucisk kobiet i promować wolność internetową w kraju.

Jednak ani Abdi ani Sazegara nie są optymistami i nie wierzą, że tak się stanie.

„To bardzo ważne i poważne problemy w Iranie. Oczywiście rząd Pezeshkiana z pewnością poprawiłby wolność Internetu. Presja na kobiety prawdopodobnie się zmniejszy” — powiedział Abdi. „Ale nie sądzę, żeby te problemy zostały szybko rozwiązane”.

Sazegara był w swojej ocenie jeszcze surowszy.

„Moim zdaniem, w ramach obecnego systemu oraz wadliwej i skorumpowanej struktury Republiki Islamskiej, nawet Otto von Bismarck nie mógłby poprawić sytuacji gospodarczej Iranu” – powiedział.

„Dlatego dopóki ten system się nie zmieni, dopóki makropolityka rządu się nie zmieni, dopóki koncentracja władzy i bogactwa nie opuści rąk tych, którzy są u władzy, nie ma nadziei na żadną reformę w żadnej dziedzinie”.

Sazegara uważa, że ​​Pezeshkian zdaje sobie z tego sprawę i jego obietnice wyborcze mogą przynieść poważny efekt przeciwny do zamierzonego, powodując, że Irańczycy będą jeszcze bardziej rozczarowani swoimi przywódcami.

„Ktokolwiek obiecuje reformę, wie, że jest to bezużyteczne, ale w rzeczywistości obietnica złożona ludowi jest obietnicą złożoną ludowi” – ​​podsumował Sazegara.