„Jeśli zadbamy o przyrodę, przyroda zatroszczy się o nas” – powiedział Christopher Roma, jedna z prawie 100 osób, które zginęły podczas ekstremalnych zimowych burz.
Miłośnik przyrody zmarł w zeszłym tygodniu w brutalnych warunkach podczas samotnej wędrówki po Górach Białych w Ameryce.
Christopher Roma (37 l.) był zapalonym turystą, prowadził własną firmę zajmującą się długodystansowymi przewodnikami po szlakach i wiele razy spacerował tą znajomą trasą w New Hampshire.
Jest jednak jedną z ponad 90 osób, które straciły życie w USA w ciągu ostatniego tygodnia, gdy kraj nawiedziły gwałtowne zimowe burze.
„Kiedy dojdziesz do pewnego punktu, musisz dokonać wyboru: kontynuować lub zawrócić” – powiedziała jego matka, Barbara Roma. „I tak naprawdę nigdy nie był typem dziecka, które się odwraca”.
Christopher wcześniej zdobył „Potrójną Koronę” trudnych tras przełajowych: szlak Pacific Crest Trail łączący Meksyk z Kanadą, szlak Continental Divide Trail biegnący przez Góry Skaliste oraz szlak Appalachów.
Pomiędzy wtorkiem (16 stycznia) a środą zmarł w – jak to określiła Barbara – „warunkach zaciemnienia”, przy jednocyfrowych temperaturach, ostrym wietrze dochodzącym do 80 mil na godzinę i sięgającym do pasa śniegu.
Wieloletni turysta wiedział „znaczenie zrównoważonego rozwoju”
Urodzony w Anglii Christopher w wieku pięciu lat przeprowadził się z rodziną do Thornton, w samym sercu Gór Białych, gdzie dorastał, jeżdżąc na nartach, snowboardzie, wędrując w rakietach śnieżnych i wędrując po trudnym terenie.
10 lat temu w wyniku poważnego wypadku motocyklowego złamał mu szyję i żebra, ale to go nie powstrzymało, powiedział w piątkowy wywiadzie dla Associated Press (AP) jego ojciec, Hayden Roma.
„To zmieniło całe jego życie” – powiedział jego ojciec. Po wyzdrowieniu poświęcił się wędrówkom, zdobywając „Potrójną Koronę” pieszych wędrówek w 99 dni. „Pokonywał ponad 20, 22 mil dziennie” – powiedział jego ojciec.
Christopher, który prowadził Northeast Trekking Company, firmę świadczącą usługi przewodników dla turystów długodystansowych, powiedział na swojej stronie internetowej, że doświadczenia związane z wędrówkami go zmieniły, dlatego też zapragnął podzielić się swoją wiedzą z innymi.
„Dużo się nauczyłem na własnej skórze, a moim celem jest edukowanie i informowanie o niebezpieczeństwach związanych z dziką przyrodą, perypetiach i cierpieniach oraz znaczeniu zrównoważonego rozwoju” – napisał. „Chcę wam pokazać, że jeśli zadbamy o naturę, natura zatroszczy się o nas, psychicznie i fizycznie”.
Matka Christophera powiedziała, że „zawsze chciał osiągnąć więcej” i kochał swoją rodzinę, lubiąc wędrówki ze swoim dwuletnim synem Solomonem.
Jego siostra, Megan Roma Sullivan, z sentymentem wspomina jego kontakt z ludźmi podczas ich ostatniej wspólnej wędrówki w sierpniu wzdłuż Muru Hadriana w pobliżu granicy Anglii i Szkocji.
„Zawsze troszczył się o ludzi i chciał dla nich wszystkiego, co najlepsze, zasadniczo zmieniać ich życie za każdym razem, gdy wybierają się na wycieczkę” – powiedziała. „Prowadzili dobre rozmowy”.
Co poszło nie tak na szlaku w New Hampshire?
Jak napisał na swoim blogu, Christopher przeszedł wszystkie 48 gór New Hampshire o długości 400 km w nieco ponad 10 dni.
„Myślę, że próbował pobić swój życiowy rekord, ale starał się popracować nad zrobieniem tego w określonym czasie. Po prostu złapała go dziwna pogoda” – powiedziała Barbara o swojej ostatniej wędrówce. „Wiatr naprawdę się wzmógł. W pewnym momencie jechali z prędkością do 80 mil na godzinę” – dodała.
Zaniepokojeni przyjaciele zaczęli dzwonić pod numer 911 we wtorek około 22:20 po rozmowie telefonicznej z nim. W końcu sam Christopher dotarł na linię pogotowia, mówiąc, że jest mu bardzo zimno.
To połączenie umożliwiło władzom uzyskanie współrzędnych umieszczających go pomiędzy Mount Bond i Mount Guyot.
Zgromadził się duży zespół funkcjonariuszy zajmujących się ochroną ryb i zwierzyny łownej oraz oddziałów poszukiwawczo-ratowniczych i wyruszył w środę o 2 w nocy, ale jego działania spowolnił zamieć śnieżna.
Załoga helikoptera Gwardii Narodowej Armii stanu New Hampshire wykonała trzy osobne loty, ale nie mogła zbliżyć się do docelowego obszaru na górze Guyot z powodu niskich chmur i słabej widoczności, powiedział porucznik James Kneeland z Departamentu Rybołówstwa i Dziczyzny.
Zanim ekipa naziemna dotarła do Rzymu o 17:00, już nie żył. Helikopterowi udało się wydobyć jego ciało w czwartek rano, oszczędzając zadanie, które byłoby trudne dla 15 funkcjonariuszy zajmujących się konserwacją zabytków i ponad 30 ochotników, którzy zmierzali do niego.
Czy zmiany klimatyczne powodują, że zimowe burze w USA są gorsze?
Według sieci informacyjnej CBS w zeszłym tygodniu w całych Stanach Zjednoczonych zginęły 92 osoby z powodu pogody.
Podróże zostały zakłócone, a tysiące ludzi pozostało bez prądu po tym, jak zamarznięte powietrze znad Arktyki sprowadziło do Stanów rekordowo niskie temperatury i silne wiatry.
Niektórzy naukowcy twierdzą, że zmiany w Arktyce – która ociepla się trzy do czterech razy szybciej niż reszta planety – zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych warunków zimowych w USA.
„Kiedy w Arktyce panuje nieoczekiwana temperatura (jak teraz), istnieje większe prawdopodobieństwo, że mroźny mróz nawiedzi miejsca takie jak Teksas, które nie są odpowiednio przygotowane, aby sobie z tym poradzić” – Jennifer Francis, klimatolog z Woodwell Research Center, powiedział AP w zeszłym tygodniu.
Francis jest pionierem teorii wzmocnienia arktycznego, która łączy wybuchy zimna z kryzysem klimatycznym poprzez śledzenie zmian w wirze polarnym (cyrkulacja wiatrów wysoko w stratosferze) i strumieniu strumieniowym (niżej w atmosferze i kluczowym czynnikiem wpływającym na pogodę).
„Gwałtowne ocieplenie Arktyki to jeden z najwyraźniejszych objawów zmiany klimatu spowodowanej przez człowieka, zwiększający prawdopodobieństwo wystąpienia zimowych ekstremów, nawet gdy globalne ocieplenie się ociepli” – dodaje.
Burze lodowe i inne ostrzeżenia pogodowe nadal obowiązują w wielu stanach USA, w tym w Arkansas, Oklahomie i Oregonie.
Jednak w nadchodzących dniach mrozy osłabną i zostaną zastąpione niezwykle ciepłą pogodą.
Niektórzy meteorolodzy ostrzegają, że odwilż może spowodować powodzie w częściach środkowego zachodu i północno-wschodnich Stanów Zjednoczonych.