Jak można zakazać pracy przymusowej przy produktach rybnych, nie będąc w stanie zidentyfikować prawnych właścicieli statków i osób, które ostatecznie czerpią korzyści z tych przestępstw, pisze Matti Kohonen.
Szacuje się, że co roku 128 000 rybaków na statkach rybackich doświadcza straszliwych nadużyć związanych z pracą przymusową, a liczba ta prawdopodobnie w znaczący sposób nie oddaje pełnego rozmiaru tego kryzysu.
Według Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) do nadużyć zalicza się przemoc fizyczną, niewypłacone wynagrodzenia i konieczność spędzenia lat na morzu.
Z niedawnego raportu wynika, że 22,5% komercyjnych statków rybackich oskarżonych o pracę przymusową należy do przedsiębiorstw europejskich, na czele z Hiszpanią, Rosją i Wielką Brytanią.
Europa zajęła drugie miejsce po Azji, której firmy, zwłaszcza z Chin, posiadają prawie dwie trzecie statków związanych z pracą przymusową.
Większość krajów europejskich – wraz z innymi superpotęgami rybackimi, takimi jak Chiny, Indonezja i Stany Zjednoczone – nie ratyfikowała jeszcze kluczowych umów zakazujących pracy przymusowej na statkach rybackich, takich jak Konwencja MOP nr 188 dotycząca pracy w rybołówstwie, podczas gdy odpowiednia dyrektywa UE ma zastosowanie wyłącznie do UE- statki pływające pod banderą lub prowadzące działalność na wodach UE.
Co najważniejsze, ratyfikacja tych umów sprawi, że wszelkie dochody statków korzystających z pracy przymusowej będą równoważne z dochodami z przestępstwa na mocy przepisów dotyczących prania pieniędzy, co ułatwi ściganie.
Niezastosowanie się do tego wyjaśnia jednak niechęć władz hiszpańskich do zbadania domniemanych nadużyć w zakresie pracy przymusowej na pokładzie kilku komercyjnych statków rybackich należących do Pescatlant, znanego w sektorze rybołówstwa z Rosji i będącego, według do Międzynarodowej Federacji Pracowników Transportu.
Jednak nawet jeśli kraje wdrożą Konwencję MOP i inne kluczowe porozumienia, tajemnica finansowa oznacza, że ostateczni właściciele oskarżonych statków w dalszym ciągu mogą uniknąć sprawiedliwości.
Co kryje się za nieprzejrzystymi strukturami korporacyjnymi?
Powodem jest to, że faktyczni właściciele europejskich i innych komercyjnych statków rybackich oskarżonych o pracę przymusową często ukrywają się za złożonymi strukturami korporacyjnymi obejmującymi jurysdykcję, począwszy od spółek fasadowych po nieprzejrzyste spółki joint venture.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) w zeszłym roku pogorszył sytuację. Szokującym orzeczeniem sąd unieważnił publiczny dostęp do informacji o beneficjentach rzeczywistych ze względu na obawy dotyczące prywatności w sprawie wniesionej przez dewelopera z Luksemburga, co oznacza, że wykrycie osób ostatecznie odpowiedzialnych za te przestępstwa będzie jeszcze trudniejsze.
Orzeczenie to odwróciło postępy w zakresie piątej dyrektywy w sprawie przeciwdziałania praniu pieniędzy (AMLD5), która nakładała obowiązek publicznego dostępu do informacji o beneficjentach rzeczywistych w celu zapobiegania praniu pieniędzy i przestępstwom źródłowym oraz ich wykrywania.
Orzeczenie to natychmiast wstrzymało plany udostępnienia społeczeństwu własności rzeczywistej w krajach takich jak Hiszpania i Irlandia, z których wiele statków pływających pod banderą zostało oskarżonych o przestępstwa związane z pracą przymusową.
Obecnie UE debatuje, czy udostępnić te dane do celów tzw. „uzasadnionych interesów” w mediach i społeczeństwie obywatelskim.
Jest to jednak proces wolniejszy i bardziej uciążliwy niż bezpośredni dostęp publiczny, utrudniający prowadzenie dochodzeń w sprawie nadużyć w zakresie pracy przymusowej we flotach rybackich, a także innych przestępstw przeciwko środowisku i praw człowieka.
Czy produkty pracy przymusowej należy traktować jako czerpiące korzyści z przestępstwa?
W międzyczasie z niedawnej analizy wynika, że w 13 z 27 państw członkowskich UE dziennikarze i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego albo nie mogą uzyskać dostępu do informacji, albo muszą spełniać często złożone wymagania, aby udowodnić swój uzasadniony interes.
Ponadto nawet w krajach takich jak Francja i Łotwa, które nadal posiadają otwarte rejestry beneficjentów rzeczywistych, nie rejestrują one zmian własności w czasie, co uniemożliwia odkrycie ostatecznych właścicieli oskarżonych statków w czasie, gdy miały miejsce przestępstwa.
Pozytywnym zjawiskiem jest to, że UE omawia propozycję zakazu wprowadzania wszystkich produktów pracy przymusowej na rynek europejski lub konsumpcji na rynku europejskim, co – mimo że obecnie na posiedzeniu Rady Europejskiej sprawa ta utknęła w martwym punkcie – sugeruje większą wolę polityczną w walce z kryzysem praw człowieka.
Wielka Brytania podjęła także decyzję o uznaniu, że towary pochodzące od firm, w przypadku których stwierdzono pracę przymusową, podlegają ustawie o dochodach z przestępczości (POCA).
Nawet jeśli sprawa tocząca się w brytyjskich sądach dotycząca pracy przymusowej zgłoszonej w związku z ujgurską bawełną nie zakończyła się wyrokiem skazującym, sędziowie przyjęli ogólną zasadę, że praca przymusowa stanowi dochód z przestępstwa.
Życie ludzi jest zagrożone
Jednak wszystkie te środki nie wystarczą, jeśli nie zostanie rozwiązany podstawowy problem tajemnicy finansowej.
W końcu jak można zakazać pracy przymusowej produktom rybołówstwa, nie mając możliwości zidentyfikowania prawnych właścicieli statków i osób, które ostatecznie czerpią korzyści z tych przestępstw?
Nakładanie sankcji na kapitanów lub załogę statków jest całkowicie nieskuteczne; musisz nałożyć sankcje na spółki i ich rzeczywistych właścicieli.
Dalsze postępowanie jest jasne: należy utworzyć publiczne rejestry komercyjnych statków rybackich oskarżonych o pracę przymusową, wszystkie kraje powinny ratyfikować kluczowe konwencje, powinny istnieć rejestry beneficjentów rzeczywistych, a każdy rejestrujący statek powinien ujawnić swoich prawnych i rzeczywistych właścicieli oraz zmiany w własność w czasie.
Od tego zdarzenia zależy życie tysięcy ludzi. Nie ma wymówki, żeby nie działać.