O nas
Kontakt

Europoglądy. Rosja udaje teraz, że nic nie wie o swoim kolonialnym dziedzictwie

Laura Kowalczyk

Russian President Vladimir Putin gestures while speaking at a news conference following a meeting of the State Council at the Kremlin in Moscow, December 2022

Rosja zawsze była jedną z największych europejskich potęg kolonialnych. Jednak jego obecni przywódcy angażują się w historyczną grę geopolitycznego oportunizmu, która jest powracającym tematem wielkiej strategii narodu, pisze Maxim Trudolyubov.

Trwająca rosyjska agresja na Ukrainę na wschodnich krańcach Europy, brutalny atak Hamasu na Izrael i wynikająca z niej wojna, a także sporadyczne starcia między pełnomocnikami Iranu a siłami zachodnimi na Morzu Czerwonym nasuwają pytanie: czy konflikty te zakończą się zwycięstwem, a jeśli tak, , kto wyjdzie na wierzch?

Na Zachodzie, Ukrainie, a nawet w Rosji oczekiwanie na zwycięski wynik wiąże się z dominującym rozumieniem XX wieku jako głównej narracji przyszłości – jako historii, która pomaga stawić czoła wojnie i konfliktom.

Narracja ta sprowadza się do pokonania jednego zła w roku 1945 i drugiego w latach 1989-1990.

Historia pokonania zła

W 1945 roku Niemcy poniosły całkowitą klęskę. Bezwarunkowe zwycięstwo koalicji antyhitlerowskiej, w skład której wchodziły Stany Zjednoczone, Związek Radziecki i Chiny, a także wiele innych krajów, a następnie inicjatywy takie jak Plan Marshalla i wysiłki mające na celu zapobieganie nowym wojnom, położyły podwaliny pod powojenny Zachód jako jak i powojenny Związek Radziecki.

Panowała jednomyślna zgoda co do powagi zbrodni nazistowskich, wspierając wspólny zestaw wartości zapisany w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, umożliwiając ludziom z różnych kultur znalezienie wspólnej płaszczyzny. Utorowało drogę do utworzenia państwa Izrael – chronionego domu dla ofiar nazizmu.

Cztery dekady później świat podzielony przez zimną wojnę ponownie odnalazł jedność. Upadek muru berlińskiego, któremu towarzyszyła fala aksamitnych rewolucji, które były świadkiem upadku reżimów komunistycznych w Czechosłowacji, na Węgrzech, w Polsce i innych krajach bloku wschodniego, oznaczał triumf Zachodu.

Uczestnik ubrany w mundur Armii Czerwonej z czasów II wojny światowej bierze udział w przedstawieniu teatralnym na Placu Czerwonym w Moskwie, listopad 2023 r.
Uczestnik ubrany w mundur Armii Czerwonej z czasów II wojny światowej bierze udział w przedstawieniu teatralnym na Placu Czerwonym w Moskwie, listopad 2023 r.

Do Unii Europejskiej przystąpiło wiele krajów byłego bloku komunistycznego. Tym razem Rosja znalazła się po stronie przegranej, choć na pewien czas stała się partnerem odrodzonej zwycięskiej koalicji.

Jednak ta świadomość historyczna często pomija wydarzenia, które były kluczowe dla wielu krajów i kultur niezachodnich.

Dawne kolonie przeżyły swój wyjątkowy XX wiek, wraz z własną grupą bohaterów i złoczyńców.

Równolegle do narracji zachodniej, niezachodni wiek XX charakteryzował się pojawieniem się świadomości narodowej, walką o niezależność od zachodnich potęg kolonialnych i ustanowieniem własnych systemów politycznych.

W istocie jest to historia jedynie skojarzona i znacznie mniej czarno-biała niż powszechnie szanowana porażka nazistów czy upadek komunizmu w Europie Wschodniej.

Niezachodnie odrodzenie narodowe

Podczas gdy dla wielu ludzi na Zachodzie dziesięciolecia powojenne były czasem ożywienia, wzrostu i ostatecznego zwycięstwa nad komunizmem, dla wielu mieszkańców Azji i Afryki była to era bitew o niepodległość, wojen domowych i konfliktów politycznych.

Co więcej, ci, którzy w XX wieku na Zachodzie znajdowali się po „właściwej stronie historii”, często znajdowali się po „złej stronie” w XX-wiecznej Azji i Afryce.

Brytyjczycy, którzy należeli do zwycięskiej koalicji 1945 r. i pełnili wiodące role, wkrótce po wojnie stłumili bunt Malajskiej Armii Wyzwolenia Narodowego, siły partyzanckiej. W latach pięćdziesiątych Brytyjczycy brutalnie rozprawili się z powstaniem Mau-Mau w Kenii.

Pospieszny podział Indii przez Wielką Brytanię w 1947 r. spowodował znaczne przesiedlenia ludności i masową przemoc.

W latach 1946–1954 Francja próbowała utrzymać kontrolę nad swoimi koloniami na Półwyspie Indochińskim za pomocą środków militarnych, co ostatecznie doprowadziło do wojny w Wietnamie, która trwała do 1975 r. Algierska wojna o niepodległość (1954–1962) również była świadkiem przemocy i represji ze strony wojsk francuskich .

Rosja nie była wyzwolicielem ani zwolennikiem tych, którzy zostali skrzywdzeni lub uciskani. Wręcz przeciwnie, znajdował się dokładnie w kącie Zachodu.

Zwolennicy junty rządzącej Nigrem trzymają rosyjską flagę na początku protestu w Niamey, sierpień 2023 r.
Zwolennicy junty rządzącej Nigrem trzymają rosyjską flagę na początku protestu w Niamey, sierpień 2023 r.

Pod koniec rewolucji indonezyjskiej lat czterdziestych holenderskie siły kolonialne wdały się w gwałtowne starcia z indonezyjskimi nacjonalistami, zanim uznały utworzenie niepodległej Indonezji.

Chociaż Chiny z technicznego punktu widzenia nie były kolonią, ich społeczeństwo odczuwało poczucie upokorzenia z powodu ustępstw, jakie były zmuszone do poczynienia w handlu i terytorium zarówno wobec Wielkiej Brytanii, jak i Rosji.

Przykładowo Konwencja Pekińska z 1860 r. zmusiła Chiny do oddania Rosji części terytorium znanego obecnie jako Daleki Wschód, w szczególności terytoriów współczesnego Kraju Nadmorskiego i południowego Kraju Chabarowskiego.

Krótko mówiąc, społeczeństwa indyjskie, chińskie, bliskowschodnie i różne inne miały swoją wyjątkową serię porażek i triumfów, wyraźnie różniących się od społeczeństw zachodnich.

W rzeczywistości doświadczenia te często wiązały się z konfrontacjami lub zwycięstwami nad mocarstwami zachodnimi.

W tamtych momentach historii Związek Radziecki często nominalnie grał po stronie tego, co obecnie nazywa się Globalnym Południem, w ramach swojej większej strategii zimnej wojny. Jednak w pewnym momencie musiało nastąpić zderzenie tych rozbieżnych doświadczeń historycznych i świadomości.

Rozbieżne poglądy na historię

Zdarzało się to wielokrotnie podczas konfliktów i wojen na Bliskim Wschodzie.

Utworzenie Państwa Izrael było wynikiem szerokiego międzynarodowego konsensusu, który wyłonił się w czasie, gdy koalicja antyhitlerowska nie uległa jeszcze rozpadowi: zarówno Stany Zjednoczone, jak i Związek Radziecki głosowały za utworzeniem nowego państwa.

Politycy zachodni zapewne starali się także zrehabilitować po tym, że ich kraje w latach przedwojennych i wojennych niechętnie przyjmowały Żydów uciekających przed śmiertelnym zagrożeniem.

W tym kontekście pojawienie się Izraela było jednym z najważniejszych pozytywnych wydarzeń Zachodu XX wieku. Wysiłki wielu pokoleń Żydów, narodu, który od prawie 2000 lat nie miał własnego suwerennego państwa, zostały uwieńczone sukcesem.

Choć korzenie Moskwy sięgają zachodniej potęgi kolonialnej, umiejętnie kreuje ona kontrastujący wizerunek, aby przyciągnąć uwagę narodów niezachodnich, skutecznie zdobywając „pozytywną prasę” na Bliskim Wschodzie i poza nim.

Mężczyzna przechodzi obok stoiska z wizerunkiem rosyjskiego żołnierza na ulicznej wystawie zdjęć wojskowych w Petersburgu, luty 2023 r.
Mężczyzna przechodzi obok stoiska z wizerunkiem rosyjskiego żołnierza na ulicznej wystawie zdjęć wojskowych w Petersburgu, luty 2023 r.

Ale w świecie niezachodnim wydarzenie to ukazało się w innym świetle. Twórcy Zachodu XX wieku – Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Radziecki – od dawna byli zaangażowani w politykę bliskowschodnią.

Z perspektywy narodów Egiptu, Syrii, Jordanii i wielu innych, polityka mocarstw zachodnich była prowadzona w regionie przede wszystkim w interesie zachodnim – lub sowieckim.

Po upadku Imperium Osmańskiego po I wojnie światowej nastąpiła arbitralna, z tej perspektywy, redystrybucja granic i zasobów w regionie.

Powstanie Izraela po II wojnie światowej i wytyczenie granic nowego kraju było postrzegane przez mieszkańców regionu w tym świetle – jako kolonialne przerysowanie ich terytoriów przez niektórych obcych.

W tym wszystkim Rosja nie była wyzwolicielem ani zwolennikiem tych, którzy zostali skrzywdzeni lub uciskani. Wręcz przeciwnie, znajdował się dokładnie w kącie Zachodu.

Czy arbitralna gra Moskwy może się opłacić?

Nieuniknionym faktem jest, że Rosja była jedną z największych europejskich potęg kolonialnych, zwłaszcza z perspektywy niezachodniej. Jest to prawdą nawet dzisiaj.

Jednak obecni przywódcy Rosji angażują się w historyczną grę geopolitycznego oportunizmu, która jest powracającym tematem wielkiej strategii narodu.

Podążając śladami Stalina, który początkowo wspierał utworzenie Izraela w 1948 r., ale później przyjął quasi-kolonialną rolę patrona Egiptu, Syrii i innych narodów arabskich, administracja Władimira Putina przedstawia Moskwę jako stronę zarówno antyzachodnią, jak i antyzachodnią. kolonialny.

I, co jest jeszcze bardziej cyniczne, sprzymierzając się z Chinami i Iranem – krajami charakteryzującymi się wyraźnymi nastrojami antyzachodnimi i antykolonialnymi swoich rządów – Kreml prowadzi kolonialną wojnę agresywną przeciwko Ukrainie.

Choć korzenie Moskwy sięgają zachodniej potęgi kolonialnej, umiejętnie kreuje ona kontrastujący wizerunek, aby przyciągnąć uwagę narodów niezachodnich, skutecznie zdobywając „pozytywną prasę” na Bliskim Wschodzie i poza nim.

W świecie zachodnim koncepcja zwycięstwa jest głęboko zakorzeniona w narracji o triumfalnym XX wieku – światopoglądzie, w którym zło jest karane, a jego ofiary nagradzane.

Dla Rosji, dawnej potęgi totalitarnej, nie ma takiej koncepcji, ponieważ w historycznej narracji Zachodu była ona zarówno zwycięzcą, jak i przegranym.

We współczesnym krajobrazie nie ma przekonującego powodu, aby oczekiwać ostatecznego zwycięstwa, które starannie przydzieli wszystko i wszystkich do z góry określonych ról.

Zarysy powojennego świata pozostają nieuchwytne i nieokreślone. I Moskwa chce to w tej chwili wykorzystać.