O nas
Kontakt

Europoglądy. Zwycięstwo Trumpa spowodowałoby, że Afryka (i świat) wpadłaby w klimatyczne piekło

Laura Kowalczyk

President Donald Trump and first lady Melania Trump wear protective glasses as they view the solar eclipse at the White House in Washington, August 2017

Zwycięstwo Trumpa w wyborach oznaczałoby powrót do polityki, która sprawiła, że ​​aż 110 milionów Afrykanów stanęło dziś w obliczu kryzysów humanitarnych i środowiskowych. Ale to, co dzieje się w Afryce, nie pozostanie w Afryce, pisze Nathaniel Mong'are.

Afrykańscy decydenci przygotowują się na powrót Donalda Trumpa. Po przejęciu prawyborów Partii Republikańskiej sondaże konsekwentnie stawiają byłego przywódcę USA łeb w łeb z urzędującym Joe Bidenem w prezydenckim rewanżu.

Jednak zwycięstwo Trumpa może zakończyć się gwarancją katastrofy klimatycznej dla Afryki i świata, a Europa musi to wziąć pod uwagę.

Oczywiście w głowach większości afrykańskich przywódców znajduje się nieskrywany rasizm Trumpa, ucieleśniony w jego pełnej przekleństw tyradzie oczerniającej narody afrykańskie w 2018 roku.

Zniszczył także praktycznie całe finansowanie działań klimatycznych przeznaczonych na specjalne programy USAID w Afryce – programy zainicjowane za czasów Baracka Obamy, które miały kluczowe znaczenie dla promowania odporności na zmiany klimatyczne poprzez uzbrojenie afrykańskich rządów w technologię, fundusze i wsparcie w walce ze zmianami klimatycznymi.

Zakończenie programu – choć pokazało oznaki niedawnego ożywienia pod rządami Bidena – oznaczało stracone lata i bezpośrednio przyczyniło się do pogłębiającego się kryzysu humanitarnego i ekologicznego, który dziś dotyka ponad 110 milionów Afrykanów.

Ale to, co dzieje się w Afryce, nie pozostanie w Afryce. Zmiany klimatyczne zintensyfikują, a nie osłabią migrację.

W przypadku amerykańskich patriotów, którzy chcą bezpiecznych granic, dobrze byłoby, gdyby uznali, że jedynym sposobem na osiągnięcie tego jest wspieranie narodów afrykańskich w radzeniu sobie ze zmianami klimatycznymi.

Niepowodzenie klimatyczne pogorszy wykorzystanie skarg

Dlatego Europejczycy powinni w równym stopniu uznać, że powrót Trumpa jest sygnałem ostrzegawczym.

Reprezentuje nowy i niebezpieczny transatlantycki ruch skrajnie prawicowy, wykorzystujący narastające pretensje wynikające z wyzwań gospodarczych, które ostatecznie są powiązane z naszą chroniczną zależnością od paliw kopalnych, która wpędziła nas w inflacyjny kryzys gospodarczy.

Jeśli Amerykanie i Europejczycy martwią się teraz o imigrantów, zmiany klimatyczne sprawią, że będzie to wyzwanie nie do rozwiązania. Dlatego UE nie może popełniać tych samych błędów, co prezydent Biden, jeśli chodzi o działania klimatyczne.

Członkowie Proud Boys i inni prawicowi demonstranci maszerują przez most Hawthorne podczas wiecu w Portland, sierpień 2019 r.
Członkowie Proud Boys i inni prawicowi demonstranci maszerują przez most Hawthorne podczas wiecu w Portland, sierpień 2019 r.

Taktyki Trumpa mają odwrócić uwagę opinii publicznej od tej rzeczywistości, ale są stosowane w całej UE przez partie skrajnie prawicowe, od niemieckiej AfD po Partię Wolności Geerta Wildersa w Holandii. Wymaga to wspólnej walki, a nie zdezorientowanego uspokojenia.

Zarówno amerykańskie, jak i europejskie partie postępowe muszą pomóc wyborcom uświadomić sobie, że niepowodzenie klimatyczne sprawi, że ich przyszłość stanie w płomieniach. Według Instytutu Ekonomii i Pokoju dotychczasowe funkcjonowanie do roku 2050 doprowadzi do powstania aż 1,2 miliarda uchodźców klimatycznych.

Jeśli Amerykanie i Europejczycy martwią się teraz o imigrantów, zmiany klimatyczne sprawią, że będzie to wyzwanie nie do rozwiązania. Dlatego UE nie może popełniać tych samych błędów, co prezydent Biden, jeśli chodzi o działania klimatyczne.

Waszyngton i tak nie traktuje tej sprawy poważnie

Pod rządami Bidena byliśmy świadkami rekordowej eksplozji zezwoleń na zwiększenie liczby pozwoleń na odwierty ropy i gazu – nawet większej niż w przypadku Trumpa – co zbiegło się w czasie z nową, gigantyczną kampanią reklamową promującą szersze wykorzystanie paliw kopalnych rozpoczętą przez American Petroleum Institute.

Podejście to jest sprzeczne z oświadczeniami USA złożonymi podczas zeszłorocznego szczytu klimatycznego ONZ COP28 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Jakikolwiek los czeka nas w Afryce, szybko dotrze do wybrzeży Stanów Zjednoczonych i Europy… Nadszedł więc czas, aby europejscy przywódcy stworzyli nową, jednoczącą wizję wspólnej przyszłości czystego dobrobytu — lub pogodzili się z upadkiem unijnego eksperymentu.

Pracownicy przenoszą dzbany z wodą po zakończeniu szczytu klimatycznego ONZ COP28 w Dubaju, grudzień 2023 r.
Pracownicy przenoszą dzbany z wodą po zakończeniu szczytu klimatycznego ONZ COP28 w Dubaju, grudzień 2023 r.

Stany Zjednoczone publicznie flirtowały z koncepcją wycofywania się z paliw kopalnych i podpisały historyczne porozumienie „Konsensus Zjednoczonych Emiratów Arabskich” w sprawie odejścia od paliw kopalnych i potrojenia mocy w zakresie energii odnawialnej do 2030 roku.

Stany Zjednoczone również spały za kierownicą, gdy COP28 wkroczyła na nowy poziom w zakresie uruchomienia od dawna spóźnionego funduszu strat i szkód w celu szybkiego wsparcia w przypadku klęsk żywiołowych dla globalnego Południa — Stany Zjednoczone zobowiązały się do przekazania zaledwie 17,5 mln dolarów (16,1 mln euro), co w porównaniu z tym wypada zawstydzająco do innych wkładów Norwegii (25 mln USD), Danii (50 mln USD) i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (100 mln USD).

I oczywiście sam Biden był wyraźnie nieobecny na COP28.

UE grozi jednak, że pójdzie tą samą drogą, planując 205 miliardów euro w nowych inwestycjach gazowych, oferując jednocześnie marne wsparcie dla inwestycji klimatycznych na Globalnym Południu.

Albo zmobilizujemy biliony, albo czeka nas ten sam los

Na posiedzeniu ministerialnym Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) w Paryżu na początku lutego decydenci z USA i UE niewiele powiedzieli na temat bilionów potrzebnych na wsparcie czystej energii w Afryce i gdzie indziej.

Zaledwie tydzień później, podczas swojego pierwszego przemówienia w siedzibie MAE w Paryżu po COP28, prezydent szczytu klimatycznego, dr Sultan Al Jaber, zwrócił się do słonia w pokoju.

Wzywając rządy i przemysł do podjęcia „bezprecedensowych działań” w celu przyspieszenia odchodzenia od paliw kopalnych, wskazał na uruchomienie podczas COP28 Altérry, największego na świecie prywatnego instrumentu inwestycyjnego na rzecz działań klimatycznych, jako modelu, który można „wielokrotnie powielać… Świat musimy podnieść poprzeczkę, aby stawić czoła wyzwaniom, przed którymi stoimy – mobilizując biliony, a nie miliardy”.

Zwrócił się także do branż o „dekarbonizację na dużą skalę”, wzywając jednocześnie rządy do znacznych inwestycji w rozbudowę krajowych sieci, aby mogły w odpowiednim tempie wchłaniać nowe projekty dotyczące odnawialnych źródeł energii.

To jest właśnie przedsiębiorczy sposób myślenia, który europejscy decydenci muszą dziś przyjąć. Musi także nadać priorytet odblokowaniu bilionów finansowania klimatycznego dla Globalnego Południa.

Niezastosowanie się do tego nie tylko wrzuciłoby Afrykę w płomienie katastrofy klimatycznej, ale stworzyłoby podwaliny pod bezprecedensowy światowy kryzys migracyjny, który mógłby być prezentem dla skrajnej prawicy.

Jakikolwiek los czeka nas w Afryce, szybko dotrze do wybrzeży Stanów Zjednoczonych i Europy.

Ale rzeczywistość jest taka, że ​​Afrykanie chcą prosperować w Afryce. Nadszedł więc czas, aby przywódcy zachodni, a w szczególności europejscy, stworzyli nową, jednoczącą wizję wspólnej przyszłości czystego dobrobytu — lub pogodzili się z porażką unijnego eksperymentu.