O nas
Kontakt

Festiwal Filmowy w Wenecji 2024: Czy dziennikarstwo filmowe jest „zagrożone wyginięciem”?

Laura Kowalczyk

Brad Pitt, left, and George Clooney pose for photographers upon arrival for the press conference of the film

Dopiero drugi dzień Festiwalu Filmowego w Wenecji, a już widać kłopoty… Dlaczego w tym roku prasa ma tak utrudniony dostęp do utalentowanych osób?

W porównaniu z Cannes, Festiwal Filmowy w Wenecji jest dla dziennikarzy o wiele spokojniejszym wydarzeniem.

No cóż, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że składy festiwalowe ugruntowały jego pozycję tennie do przegapienia, wyrzutnia Oscarów. Mimo to kolejki nie wydają się tak intensywne i panuje ogólny nastrój szaleństwa, którego najwyraźniej brakuje.

Lepsza organizacja? Przyjaźniejsze zespoły z dużo mniej szalonymi kontrolami bezpieczeństwa na lotniskach przed przesiewaniem? Morskie powietrze Lido, które wszystkich uspokaja? Cokolwiek by nie było, Wenecja zawsze była mniej stresującą i chłodniejszą starszą siostrą Cannes.

Jednak tegoroczna 81. edycja ma problem: brak dostępu prasy do talentów, z zauważalnym brakiem wycieczek w tym roku. To doprowadziło wielu do potępienia, że ​​„dziennikarstwo filmowe jest zagrożone wyginięciem”.

Teraz krytycy filmowi narzekający na festiwalu w słonecznej Wenecji brzmią jak najmniejsze skrzypcowe rzeczy; ale to stanowi poważny problem, ponieważ jesteśmy tutaj, aby pracować. A dni są dłuższe niż krwawa piosenka Leonarda Cohena.

Częstym komentarzem, jaki słyszę przed wyjazdem do Berlina, Cannes czy Wenecji, jest: „Cóż, dla niektórych to w porządku…”

Tak, tak jest. To nie lada przywilej być na tych wydarzeniach, a nawet po relacjonowaniu tych trzech festiwali filmowych przez ponad 10 lat, zawsze przypominam sobie, jakie mam szczęście, że mogę bawić się w tej konkretnej piaskownicy. Jednak to także 10 dni dużego stresu ze średnio czterema filmami dziennie, konferencjami prasowymi, wywiadami i tak dużą ilością pisania, ile tylko uda się zmieścić między tymi napiętymi harmonogramem wydarzeniami. I tradycyjnie jest dostęp do talentów.

Ale nie w tym roku.

Teraz ponad 50 międzynarodowych dziennikarzy podpisało się pod komunikatem krytykującym brak dostępu prasy do największych talentów podczas 81. edycji, stwierdzając, że „dziennikarstwo filmowe jest zagrożone wyginięciem”.

Trochę przesady? Nie tak bardzo, jak mogłoby się wydawać.

Wszystko zaczęło się od niemieckiej dziennikarki, która wzięła na siebie prośbę o mikrofon na konferencji prasowej, na której byłem wczoraj. Zwięźle i bardzo trafnie skrytykowała festiwal za to, że nie ułatwiał interakcji i komunikacji z talentami obecnymi na Lido w tym roku.

Proszę o zdjęcia? Pierfrancesco Favino, od lewej, reżyser Pablo Larrain, Angelina Jolie, Alba Rohrwacher i Kodi Smit-McPhee pozują po przybyciu na premierę filmu „Maria”

Rzeczywiście, niektóre z najgłośniejszych tytułów wyświetlanych w Wenecji, takie jak film z Angeliną Jolie w roli głównej Maria; Wilkiz udziałem George’a Clooneya i Brada Pitta oraz Luki Guadagnino Queerwraz z Danielem Craigiem, nie będzie udzielał żadnych porad prasowych poza konferencjami prasowymi festiwalu.

Nie będzie więc okrągłych stołów, nie mówiąc już o rozmowach w cztery oczy, podczas których dziennikarze tacy jak ja mogliby napisać wywiad lub posłuchać kilku sensownych wypowiedzi.

Sytuację tę podwójnie irytuje fakt, że tegoroczny festiwal został opisany przez dyrektora artystycznego Festiwalu Filmowego w Wenecji, Alberto Barberę, jako edycja „z najdłuższą listą talentów” w ostatnich latach – zwłaszcza po tym, jak edycja z 2023 r. została pozbawiona listy A z powodu skutków ubocznych strajku SAG-AFTRA w USA.

Dziennikarz, o którym mowa, stwierdził, że nie podano żadnego powodu blokady dostępu do utalentowanych dziennikarzy i że tego typu spotkania prasowe stanowią poważny dylemat zawodowy (a zatem i finansowy), ponieważ dziennikarze są uzależnieni od bezpośrednich interakcji z utalentowanymi dziennikarzami, aby wykonywać swoją pracę i przygotowywać ekskluzywne artykuły na temat festiwalu.

Barbera odpowiedział dziennikarzowi: „Nie mam wiedzy o tej sytuacji” i dodał: „Nie sądzę, żeby dotyczyła ona większości składu”.

Tak, rzeczywiście tak jest.

Dodał, że „spróbuje wywrzeć trochę presji, ale festiwal nie może zmusić rzeczników prasowych dystrybutorów do udzielania wywiadów, jeśli oni sami tego nie chcą” i że ostatecznie „to są decyzje marketingowe — nie zarządzamy talentami”.

To w porządku, zwłaszcza że filmy, które nie mają jeszcze umów dystrybucyjnych na głównych terytoriach, mają swoich agentów sprzedaży, którzy ograniczają dostęp dla prasy. To katastrofalnie głupi ruch, ale same festiwale nie mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności. Chyba że zmuszą zespoły do ​​zgody na przynajmniej minimalny poziom dostępu dla prasy, wykraczający poza branżowe gazety, takie jak Variety i Hollywood Reporter.

Żadnego cienia i tylko miłość, ale niektórzy z nas spragnieni są też cytatów… A biorąc pod uwagę, że dziennikarze wydają znaczną część pieniędzy na akredytację, przelot do Włoch i zapewnienie sobie zakwaterowania na czas trwania festiwalu, trzeba to czymś pokazać – poza recenzjami i dziwnym artykułem narzekającym na brak dostępu.

Wspomniane oświadczenie dziennikarzy, pierwotnie opublikowane przez włoskiego dziennikarza-freelancera Marco Consoliego, stwierdza, że ​​obecna sytuacja „zagraża całej kategorii dziennikarzy, szczególnie freelancerów, którzy swoją pełną pasji i wytrwałą pracą często przyczyniają się do sukcesu filmów”.

Tak właśnie robimy, bo bez obecności prasy i osób, które mogłyby pisać recenzje i wywiady, festiwale się rozpadają.

„Domagamy się zmiany tej polityki, która od dawna zanieczyszcza wszystkie duże festiwale i powrotu do oferowania dziennikarzom wywiadów podczas festiwali filmowych” – dodano w wiadomości.

Kazanie.

A skoro już o tym mowa – i tak nic nie straciłem, i tak nic nie straciłem… Jest jeszcze jeden problem, który sprawia, że ​​tegoroczna sytuacja jest jeszcze bardziej frustrująca.

Widzicie, odkąd Festiwal Filmowy w Wenecji przeniósł swoją salę konferencyjną z obecnego budynku Sala Casino do mniejszego pomieszczenia obok części prasowej, dotarcie na konferencje prasowe stało się zauważalnie trudniejsze.

Wczoraj miałem szczęście, bo byłem na konferencji prasowej Sigourney Weaver, ale przed napisaniem tego artykułu czekałem ponad godzinę w kolejce, żeby wziąć udział w konferencji prasowej PC. Marialicząc na kilka cytatów Angeliny Jolie dotyczących jej oszałamiającej roli w biografii Marii Callas w reżyserii Pabla Larraína.

Jak zapewne zgadliście, nie dostałem się.

Zdarza się i nie ma potrzeby, aby się tym przejmować. Jednak brak dostępu wynika wyłącznie z tego, że nowe pomieszczenie, pomimo kilku pięknych, ozdobnych mozaik, jest: a) znacznie mniejsze w porównaniu z poprzednią przestrzenią, co stanowi problem, gdy pomyślisz, że znaczny odsetek z 2900 akredytowanych profesjonalistów mediów chce się tam dostać; b) nie jest puste, ponieważ organizacja nie zapewnia, aby dziennikarze uczestniczący w poprzedniej konferencji prasowej opuścili to miejsce na następną; i c) blednie w porównaniu z bardziej przestronnymi miejscami na konferencje prasowe w Berlinie i Cannes, do których dostęp jest dziecinnie prosty w porównaniu z obecnymi siedzibami w Wenecji.

Brak bezpośredniego dostępu do junket oznacza, że ​​wielu dziennikarzy, takich jak ja, czuje się ograniczonych do konferencji prasowych jako jedynej okazji do nawiązania kontaktu z talentem. Ale jeśli ten dostęp jest również ograniczony, to trzeba coś zrobić…

Wenecjo, kocham cię, ale mnie dołujesz – żeby zhańbić piosenkę LCD Soundsystem. Przynajmniej uporządkuj dostęp do konferencji prasowej. Żeby zhańbić tytuł nowego filmu Almodóvara, wyświetlanego w tegorocznym Konkursie – znajdź (większy) pokój obok.

Wczoraj rozpoczęła się 81. edycja Festiwalu Filmowego w Wenecji projekcją pozakonkursową filmu Sok z żuka Sok z żuka. Seria konkursowa oficjalnie rozpoczęła się dziś od występu Pabla Larraína Maria. Bądźcie czujni na TylkoGliwice Culture, aby zobaczyć naszą pełną recenzję. I żadnych cytatów Angeliny.