O nas
Kontakt

Gazprom odkrywa złoto na Morzu Północnym, co wywołuje wezwania do zaostrzenia sankcji

Laura Kowalczyk

Participants walk in front of a large screen displaying the logo of Russia

Rosyjska spółka naftowa, będąca większościowym właścicielem państwowym, zarobiła w zeszłym roku wielomilionowe zyski na holenderskich i brytyjskich polach naftowych.

Gazprom, jeden z największych rosyjskich koncernów energetycznych, za pośrednictwem swojej brytyjskiej spółki zależnej Gazprom International UK odnotował zyski w wysokości około 45 mln euro.

Zyski stanowią wzrost o około 9% w porównaniu z ubiegłym rokiem, przy czym większość pochodzi z pola naftowego Sillimanite, rozmieszczonego na wodach holenderskich i brytyjskich i obsługiwanego wspólnie przez niemieckie przedsiębiorstwo energetyczne Wintershall i Gazprom.

Ropa i gaz wydobywane z pola naftowego Sillimanite są transportowane głównie do Holandii w celu przetworzenia i dlatego nie trafiają do Wielkiej Brytanii.

Jednakże Gazprom International UK nadal płaci w Holandii i Wielkiej Brytanii podatki w wysokości około 29 mln euro. Wypłaciła także dywidendę w wysokości około 41 mln euro bezpośredniemu holenderskiemu właścicielowi spółki, Gazprom International Projects BV, która ostatecznie jest własnością PJSC Gazprom w Moskwie.

Inwestorzy wyrazili obawy, że Gazprom może wykorzystać swoje zyski do dalszego finansowania rosyjskiej inwazji na Ukrainę, przedłużając konflikt.

Po publikacji wyników finansowych Gazpromu nasiliły się apele do rządu brytyjskiego o zaostrzenie sankcji wobec rosyjskich koncernów energetycznych, aby Rosja nie mogła przekierować dochodów ze swoich ogromnych rezerw energii i eksportu na inwazję na Ukrainę.

Obecnie Europa w dalszym ciągu importuje gaz od Gazpromu, choć znacznie mniej niż przed wojną.

Według Sir Eda Daveya, byłego sekretarza ds. energetyki i przywódcy brytyjskiej Partii Liberalno-Demokratycznej, „całkowicie nie do przyjęcia” jest fakt, że gaz wydobywany z terytoriów brytyjskich wzmocnił „nielegalną wojnę Putina z Ukrainą”.

W odpowiedzi rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział już dalsze wzmocnienie sankcji wobec Rosji i być może rozważy nałożenie sankcji również na Gazprom. Choć sama firma jest nadal wolna od zewnętrznych ograniczeń, kilku pracowników i menedżerów, w tym dyrektor generalny Aleksiej Miller, zostało już ukaranych.

Elena Burmistrova, była dyrektor Gazprom Export i Witalij Markełow, pełniący obowiązki dyrektora, znajdują się wśród pracowników ukaranych sankcjami po odejściu Burmistrowej. Ponadto ograniczeniami spotkali się także Wiaczesław Michałenko, szef transportu w Gazprom Pao i Giennadij Suchow, szef ds. węglowodorów.

Grupa kampanii Global Witness również potępiła strategię rządu brytyjskiego w tej kwestii, którą krytycy określili jako luźną.

Grupa podkreśla: „Chociaż rząd potępia wojnę, absurdem jest pozwalanie spółce zależnej rosyjskiego przedsiębiorstwa państwowego, które ma własną milicję walczącą na Ukrainie, na wzbogacanie reżimu Putina z Morza Północnego”.

Gazprom musiał się już zmierzyć z intensywnymi upałami po tym, jak Rosja odcięła w zeszłym roku dostawy europejskiego gazu rurociągiem Nord Stream 1 w związku z nieszczelnościami rurociągu. Powszechne były wówczas spekulacje, że Rosja będzie celowo sabotować rurociągi, przeciwstawiając się oskarżeniom o zaangażowanie ze strony ugrupowań proukraińskich.

W ramach istniejących sankcji UE ograniczyła już dostępność obiektów do magazynowania gazu dla obywateli i przedsiębiorstw rosyjskich. Co więcej, rosyjskim osobom i firmom znacznie trudniej jest obecnie zajmować decydujące stanowiska w zakresie obsługi i własności infrastruktury krytycznej w całej UE.