Aktywiści twierdzą, że przejście na zieloną energię nie powinno odbywać się kosztem praw rdzennej ludności.
Greta Thunberg jest jedną z kilkudziesięciu aktywistek protestujących dziś w Norwegii przed biurem największego w Europie operatora lądowych farm wiatrowych.
Nie wydaje się to najbardziej prawdopodobnym miejscem pobytu słynnego młodego szwedzkiego działacza na rzecz klimatu. Thunberg jednak niezmiennie wspiera rdzennych Samów, którzy od lat walczą z turbinami.
W październiku 2021 roku Sąd Najwyższy Norwegii orzekł, że budowa turbin naruszyła prawa Samów, którzy od wieków wykorzystywali tę ziemię do hodowli reniferów.
Jednak 151 turbin w dzielnicy Fosen w środkowej Norwegii (około 450 kilometrów od Oslo) nadal stoi wysoko pomimo wyroku i wielokrotnych protestów aktywistów wzywających do ich usunięcia.
„Prawa ludności tubylczej i prawa człowieka muszą iść w parze z ochroną klimatu i działaniami klimatycznymi. Nie może się to odbywać kosztem niektórych ludzi” – powiedziała Thunberg podczas poprzedniego protestu w tym roku.
Wróciła dziś do Oslo po tym, jak wczoraj otrzymała od szwedzkiego sądu rejonowego w Malmo grzywnę w wysokości 400 euro za odmowę opuszczenia lipcowego protestu w szwedzkim terminalu naftowym.
Blokada przedsiębiorstw użyteczności publicznej po protestach norweskiego parlamentu
W czwartek aktywiści usiedli na ziemi przed budynkiem Statkraft, państwowej firmy obsługującej 80 turbin wiatrowych w Fosen w Oslo.
„Zamierzamy zablokować wszystkie widoczne wejścia” – powiedziała aktywistka Gina Gylver norweskiej gazecie Dagsavisen.
Rzecznik policji Sven Martin Ege powiedział norweskiej agencji prasowej NTB, że około 100 protestujących oświadczyło, że chcą uniemożliwić pracownikom Statkraft wejście do pracy, po czym zdecydowano, że będą oni pracować z domu.
Późnym wieczorem w środę grupa około 20 Samów, wielu ubranych w tradycyjne stroje, zorganizowała protest w centralnym korytarzu norweskiego parlamentu.
Policjanci usunęli ich po tym, jak odmówili opuszczenia lokalu. Setki innych zebrały się na głównej ulicy prowadzącej do norweskiego parlamentu, Stortingu.
Jak zareagował rząd Norwegii?
Premier Jonas Gahr Støre przyznał, że „trwają naruszenia praw człowieka”, a rząd wielokrotnie przepraszał za brak działań pomimo orzeczenia Sądu Najwyższego.
Jednak minister energii Terje Aasland powiedział, że obecne wyburzenie wszystkich turbin wiatrowych w Fosen, zgodnie z żądaniami protestujących, nie ma znaczenia.
„Nie możemy mieć energii odnawialnej, która narusza prawa człowieka” – powiedziała Thunberg, według NTB.
„Statkraft i inni właściciele muszą wystąpić naprzód i zażądać rozwiązania sprawy Fosen, aby w przyszłości zielona energia była rozwijana we właściwy sposób, bez naruszania praw rdzennej ludności”.
W czerwcu aktywiści protestowali przed biurem Gahra Støre’a. W lutym okupowali Ministerstwo Ropy i Energii przez cztery dni, a później zablokowali wejścia do 10 ministerstw.