Konserwatywna PP i skrajnie prawicowa partia Vox twierdzą, że amnestia jest sprzeczna z zasadami równości, jedności terytorialnej i podziału władzy.
Tysiące prawicowych demonstrantów wyszło w niedzielę na ulice Hiszpanii, aby zaprotestować przeciwko decyzji rządu o udzieleniu amnestii katalońskim separatystom.
Porozumienie zawarte z Razem dla Katalonii zwiększa szanse pełniącego obowiązki premiera Hiszpanii Pedro Sáncheza na utworzenie nowego mniejszościowego rządu koalicyjnego po niejednoznacznych wyborach w lipcu.
Razem dla Katalonii, znana również jako Junts, to grupa pragnąca uzyskać niepodległość północno-wschodniego regionu Katalonii, na której czele stoi Carles Puigdemont, który uciekł z Hiszpanii po przeprowadzeniu w 2017 r. nielegalnej próby secesji, która doprowadziła kraj na skraj krawędzi.
Kluczem do porozumienia jest niezwykle kontrowersyjne ułaskawienie, na którym mogłoby skorzystać Puigdemont i tysiące innych secesjonistów. Jednak propozycja, popierana przez kilka mniejszych partii lewicowych, wzbudziła gniew konserwatywnych i skrajnie prawicowych partii opozycyjnych, które reprezentują mniej więcej połowę populacji kraju. Przeciwstawia się temu także wielu przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i policji.
Niedzielne wiece zorganizowały konserwatywna Partia Ludowa (PP) i skrajnie prawicowa partia Vox i odbyły się we wszystkich stolicach prowincji Hiszpanii.
„Wygramy tę bitwę” – zadeklarował podczas wiecu w Madrycie lider PP Alberto Núñez Fejióo.
Według źródeł rządowych w wydarzeniu, które odbyło się w stolicy Hiszpanii, wzięło udział około 80 000 osób.
Fejióo przypomniał uczestnikom swojego wystąpienia, że jego partia w lipcowych wyborach powszechnych otrzymała najwięcej głosów, choć nie uzyskała poparcia parlamentu niezbędnego do rządzenia.
Konserwatywny lider zastanawiał się, dlaczego Sánchez, lider socjalistycznej partii PSOE, „boi się sondaży”, skoro „nigdy wcześniej w Hiszpanii” nie rządziła osoba, która przegrała wybory. Konsekwentnie nawoływał do rozpisania drugich wyborów.
Fejióo zasugerował także, że gdyby PP osiągnęła takie porozumienie, w Hiszpanii ogłoszono by już strajk generalny, czego wielu uczestników domagało się chórem, podczas gdy przywódca konserwatystów dochodził do wniosku, że Sánchez „będzie musiał złożyć rezygnację” lub „odejdzie w hańbie”.
Tymczasem lider skrajnie prawicowej partii Vox Santiago Abascal oskarżył Sáncheza o przeprowadzenie „zamachu stanu” i wyraził swoje poparcie dla strajku.
Odbierana przez część hiszpańskiego społeczeństwa jako atak na praworządność, kontrowersyjna propozycja amnestii pojawia się sześć lat po próbie secesji Katalonii, która była jedną z najgorszych polityk kryzysowych współczesnej Hiszpanii.
Jednak Sánchez, którego rząd udzielił już ułaskawienia kilku uwięzionym przywódcom katalońskiego ruchu niepodległościowego, twierdzi, że amnestia będzie korzystna dla Hiszpanii, ponieważ uspokoi wody w Katalonii.
Amnestia pozwoliłaby pięciu katalońskim przywódcom, którzy uciekli z kraju, w tym Puigdemontowi, na powrót do Hiszpanii, a nawet pewnego dnia ponownie ubiegać się o urząd.
Biorąc pod uwagę, że dla wielu Hiszpanów Puigdemont jest uważany za wroga publicznego nr 1, a niepodległość Katalonii za kwestię toksyczną politycznie, niektórzy zastanawiają się, dlaczego Sánchez, który od dawna sprzeciwiał się jakiejkolwiek amnestii, teraz na nią nalega. Odpowiedzią, zdaniem krytyków, jest czysta konieczność polityczna i chęć utrzymania się na stanowisku.
Idea niepodległości od Hiszpanii sięga dziesięcioleci, jeśli nie stuleci, w regionie, który jest niezwykle dumny ze swoich instytucji, tradycji i języka katalońskiego, którym mówi się razem z hiszpańskim.
Nabrało ono tempa podczas kryzysu finansowego w latach 2008–2013, a następnie osiągnęło szczyt w 2017 r., kiedy Puigdemont, jako prezydent regionu, przeprowadził nielegalne głosowanie w sprawie secesji i wydał bezskuteczną deklarację niepodległości, która nie spotkała się z zerowym uznaniem na arenie międzynarodowej.
Prawie osiem milionów mieszkańców Katalonii, której stolicą jest Barcelona, jest z grubsza podzielone w sprawie niepodległości, chociaż najnowsze sondaże w regionie wskazują na mniejszą liczbę zwolenników secesji.