Szacuje się, że 1 procent całkowitego zużycia energii na Ziemi jest zużywany na wyświetlanie reklam.
Niepokojąco spersonalizowane reklamy pojawiające się w Internecie stały się codziennością. Ale czy kiedykolwiek zatrzymałeś się, aby pomyśleć o energii, która trafia do tych chwytaków, aby zwrócić twoją uwagę?
Reklama online była stosunkowo prosta. Na przykład firma zajmująca się namiotami kupiłaby miejsce w witrynie poświęconej biwakowaniu i wszyscy przeglądający tę witrynę zobaczyliby tę samą reklamę.
Jednak w ciągu ostatniej dekady zapanował nowy rodzaj „reklam monitorujących”. Firmy gromadzą dane o nas z wielu różnych źródeł, aby złożyć znacznie bardziej ukierunkowaną ofertę.
Podczas gdy większość z nas jest świadoma reklamy spersonalizowanej – i ma na jej temat różne odczucia – niewielu rozumie dokładne mechanizmy, które za nią stoją i jak bardzo są one żądne władzy.
Po raz pierwszy naukowcy przeanalizowali ślad węglowy tego systemu w ramach szerszego badania wpływu Big Tech na klimat.
Jaki jest ślad węglowy reklam spersonalizowanych?
Szacuje się, że 1 procent całkowitego zużycia energii na Ziemi jest wykorzystywane tylko do wyświetlania reklam online.
Nowy raport organizacji charytatywnej Global Action Plan pokazuje, że większość z tego 1 procenta jest skutecznie marnowana z powodu złożonego systemu aukcji, który działa za kulisami.
Za każdym razem, gdy klikamy stronę internetową, uruchamiamy łańcuch licytacji w czasie rzeczywistym (RTB), gdy reklamodawcy rywalizują o wyświetlanie nam reklam. Każdego roku w Europie i Stanach Zjednoczonych odbywa się 178 bilionów transakcji RTB, przetwarzanych przez centra danych, które zużywają rocznie około 200 terawatogodzin energii. To więcej niż całe krajowe zużycie energii w kraju średniej wielkości.
„99,999 procent przepustowości i mocy obliczeniowej wykorzystywanej w RTB nie przekłada się na wyświetlenie reklamy” — wyjaśnia ekspert, dr Augustine Fou. Uwzględnianie aktywności botów i oszustw reklamowych jeszcze bardziej zwiększa emisję CO2 przez technologie reklamowe.
W jaki sposób technologia reklamowa napędza konsumpcjonizm?
Raport mówi, że reklamy, które zdobywają miejsce na naszych oczach, napędzają również niepotrzebny konsumpcjonizm, wypychając produkty, których nie potrzebujemy.
Purpose Disruptors – organizacja założona przez byłych liderów branży – niedawno obliczyła, że reklamy w Wielkiej Brytanii i offline dodały dodatkowe 32 procent do rocznego śladu węglowego każdej osoby w Wielkiej Brytanii w 2022 r. Dzieje się tak dzięki emisjom gazów cieplarnianych, które wynikają z wzrost sprzedaży generowany przez reklamę.
„Sposób prowadzenia działalności przez Big Tech zasadniczo kłóci się z wysiłkami mającymi na celu powstrzymanie pogłębiającego się kryzysu klimatycznego” — mówi Oliver Hayes, kierownik polityki i kampanii w Global Action Plan.
„Te platformy i ich oszałamiające zyski opierają się na przetwarzaniu ogromnych ilości danych przy ogromnych bezpośrednich kosztach emisji dwutlenku węgla”.
Big Tech napędza podziały i rozproszenie uwagi
Hosting i czerpanie zysków z reklam internetowych jest dalekie od wpływu Big Tech na zmiany klimatyczne.
Raport bada, w jaki sposób te same algorytmy, które profilują i kierują reklamy do użytkowników, powodują podziały i rozproszenie uwagi, ostatecznie utrudniając podjęcie kluczowych działań na rzecz klimatu.
Tak jak ludzie konsumujący teorie spiskowe na Facebooku są karmieni postami potwierdzającymi ich poglądy, tak prowokacyjne dezinformacje klimatyczne i dezinformacja są traktowane priorytetowo przez algorytmy, ponieważ prowadzą do większego zaangażowania.
InfluenceMap ujawniło, że z 51 dezinformacyjnych reklam klimatycznych wyświetlanych w USA na platformach Facebooka w pierwszych sześciu miesiącach 2020 r., tylko jedna została usunięta przez firmę zajmującą się mediami społecznościowymi. Reszta przebiegła pomyślnie, gromadząc 8 milionów wyświetleń w okresie sześciu miesięcy – wyświetleń, z których Meta czerpie bezpośrednie zyski.
Tymczasem Corporate Europe Observatory ustaliło, że sektor technologiczny wydaje rocznie ponad 97 mln euro na lobbowanie w instytucjach UE. To sprawia, że jest to największy sektor lobbystyczny w UE pod względem wydatków, wyprzedzając farmaceutyki, paliwa kopalne, finanse czy chemikalia.
„Miliarderzy Big Tech są baronami naftowymi XXI wieku, a ich wpływ na zmiany klimatu jest nie mniej destrukcyjny. Ten dokument powinien być dzwonkiem alarmowym dla ruchu klimatycznego” – mówi Susie Alegre, adwokat, ekspert ds. cyfrowych praw człowieka i autorka raportu.
Aktywiści wzywają ruch klimatyczny do przyłączenia się do szerszych wysiłków w celu rozwiązania problemu modelu biznesowego Big Tech i ograniczenia siły platform internetowych.