O nas
Kontakt

Kłopoty w raju: samotność i izolacja Brytyjczyków w Hiszpanii

Laura Kowalczyk

Kłopoty w raju: samotność i izolacja Brytyjczyków w Hiszpanii

Brytyjczycy w Hiszpanii „realizują marzenie” – „dopóki z autobusu nie spadną koła” – powiedziano TylkoGliwice.

Kiedy w 2006 roku mąż Margot Campbell-Parton zginął w wypadku, jej marzenie o beztroskim życiu w Hiszpanii legło w gruzach.

Kiedy pewnego niedzielnego poranka do jej drzwi zapukali policjanci z ponurymi wiadomościami, 65-letni mieszkaniec Glasgow został zupełnie sam i musiał samodzielnie zidentyfikować swoje ciało.

„To był po prostu okropny czas” – powiedziała TylkoGliwice. „Nikt mnie nie pytał, jak się czuję. Nikogo nie widziałem.

Wkrótce przybyli jej synowie, aby wesprzeć mamę, ale rodzinę spotkały kolejne koszmarne problemy.

Margot i jej mąż Alec pożyczyli pieniądze, aby założyć firmę w Port de Sóller na Majorce, z trzecią osobą, która natychmiast „spierdoliła”, pozostawiając ją z pożyczką w wysokości 250 000 euro.

W następnych miesiącach złamane serce przerodziło się w ciężką depresję, gdy próbowała sprzedać dom, spłacić dług i uporać się ze śmiercią męża – a wszystko to bez możliwości powrotu do Szkocji, ponieważ sprzedała tam swój dom.

„Nigdy nie byłem twardą osobą. Zawsze byłam osobą, która bardzo łatwo potrafiła płakać. Ale wszystko, co się wydarzyło, zrobiło mi się naprawdę zimno” – powiedziała.

„To był bardzo samotny czas. Bardzo smutny czas.”

„Jest znacznie trudniej niż w domu”

Według danych epdata w 2022 r. w Hiszpanii będzie mieszkać około 307 000 obywateli Wielkiej Brytanii.

Zdecydowana większość to osoby starsze, udające się na południe, aby spędzić późniejsze etapy życia w miejscu tańszym – i na pewno bardziej słonecznym – niż Wielka Brytania.

Jednak dr Kelly Hall, wykładowca polityki społecznej na Uniwersytecie w Birmingham, która badała problemy opieki, z jakimi borykają się brytyjscy migranci w Hiszpanii, twierdzi, że niektórzy mogą napotkać „naprawdę duże problemy”.

Opisuje podręcznikowy scenariusz, w którym „zdrowi” Brytyjczycy w wieku 50–60 lat przeprowadzają się do Hiszpanii do obszarów o dużej koncentracji innych Brytyjczyków i nie uczą się hiszpańskiego, ponieważ „walczą lub nie muszą” – pomimo „dobrych intencji”. czasami.

„Od jakiegoś czasu są całkiem szczęśliwi” – ​​mówi dr Hall TylkoGliwice. „Ale potem dzieje się coś, na przykład śmierć partnera lub problemy zdrowotne, co stawia go w bardzo niepewnej sytuacji i może wywołać cały szereg problemów ze zdrowiem psychicznym, takich jak samotność i izolacja”.

Na początku listopada Ambasada Brytyjska w Hiszpanii ostrzegła, że ​​wielu z 72 000 Brytyjczyków mieszkających na wybrzeżu Costa del Sol – zamieszkiwanym przez największą społeczność Brytyjczyków w Hiszpanii – może znaleźć się w izolacji i samotności.

Osoby noszące maski na twarz w celu ochrony przed koronawirusem spacerują ulicami Saint Jean de Luz w południowo-zachodniej Francji, czwartek, 5 sierpnia 2020 r.
Osoby noszące maski na twarz w celu ochrony przed koronawirusem spacerują ulicami Saint Jean de Luz w południowo-zachodniej Francji, czwartek, 5 sierpnia 2020 r.

Głównym problemem jest to, że wielu brytyjskich emigrantów nie mówi po hiszpańsku, co oznacza, że ​​w razie potrzeby mogą mieć trudności z dostępem do usług wsparcia.

„Hiszpania to duży kraj, istnieje wiele organizacji pomagających ludziom, ale czasami ludzie mogą się trochę zgubić” – dodaje Neil Hesketh z Support in Spain, strony internetowej non-profit pomagającej brytyjskim emigrantom w kraju.

Inną kwestią, na którą wskazuje, jest to, że hiszpański system opieki społecznej nie jest tak duży jak brytyjski, a od hiszpańskich rodzin oczekuje się zapewnienia większego wsparcia chorym lub starszym krewnym w porównaniu z „bardziej indywidualistyczną” Wielką Brytanią.

Nawet w normalnych czasach bariery językowe i fakt, że znajdujesz się daleko od przyjaciół i rodziny, mogą powodować problemy.

„Ludzie wszędzie czują się samotni” – wyjaśnia Hesketh. „Ale oczywiście w Hiszpanii jest inaczej, ponieważ nie są w swoim rodzinnym kraju. Tradycyjne kulturowe punkty odniesienia, takie jak pub, nie są anglojęzyczne”.

„Wiesz, czyjś syn lub córka nie może tak po prostu wpaść do nas na filiżankę herbaty”.

Częściowo jest to zasługa Brytyjczyków. Niektórzy „nie zaprzątają sobie głowy integracją”, co oznacza, że ​​według Hesketh wiele problemów może pozostać niewykrytych lub nierozwiązanych.

„Dla Hiszpanów znalezienie w ogrodzie biednego Anglika cierpiącego na demencję może być bardzo frustrujące i kłopotliwe”.

Jego organizacja działa na rzecz wspierania Brytyjczyków, którzy znaleźli się w Hiszpanii w trudnej sytuacji, wskazując im usługi i wsparcie, do których mogą uzyskać dostęp w kraju. Mówi, że miesięcznie korzysta z niego około 8 000 użytkowników.

„Za mało myślenia przyszłościowego”

Dla Hesketha ważnym problemem jest to, że brytyjscy emigranci mogą nie zaplanować tego, co nazywa „paskudnymi rzeczami w życiu”.

„Każdy przyjeżdża do Hiszpanii, aby spełnić swoje marzenie” – mówi TylkoGliwice. „Mają trochę pieniędzy, kupują dom na wsi. Ludzie wpadają w kłopoty, gdy przeprowadzają się, nie planując tak naprawdę, co się stanie, jeśli coś pójdzie nie tak.

„Realizują swoje marzenie, dopóki z autobusu nie spadną koła” – kontynuuje.

Brexit również pokrzyżował plany, wpływając na życie wielu Brytyjczyków w Hiszpanii.

Dr Hall zauważa, że ​​wiele osób utrzymujących się z „naprawdę niskich dochodów”, zwłaszcza emerytur państwowych, mocno odczuło deprecjację funta po decyzji Wielkiej Brytanii o opuszczeniu Unii Europejskiej.

„Nie stać ich na spotkania z przyjaciółmi w restauracji czy barze… ponieważ ich dochody do dyspozycji zniknęły, a wraz z nimi życie towarzyskie” – mówi, podkreślając przypadki, w których starsze osoby nocowały na plaży, ponieważ nie są w stanie zapłacić czynszu.

Z analizy CNN wynika, że ​​od głosowania w sprawie Brexitu w 2016 r. funt stracił 20% swojej wartości.

Ludzie przebrani z okazji obchodów Dnia Narodowego na brytyjskim terytorium Gibraltaru pozują do aparatu w poniedziałek, 10 września 2018 r.
Ludzie przebrani z okazji obchodów Dnia Narodowego na brytyjskim terytorium Gibraltaru pozują do aparatu w poniedziałek, 10 września 2018 r.

Ale pomoc jest pod ręką.

Ambasada Wielkiej Brytanii w Hiszpanii wezwała ekspertów i władze publiczne do pomocy swoim rodakom, chociaż dziennik TylkoGliwice poproszony o dokładne określenie swoich działań nie udzielił żadnych informacji.

„Ambasada brytyjska działa na rzecz ochrony i promowania brytyjskich interesów w Hiszpanii. W ramach tego zapewniamy wsparcie i porady Brytyjczykom odwiedzającym Hiszpanię lub mieszkającym w Hiszpanii” – stwierdzono w oświadczeniu.

Zdaniem dr Halla służby konsularne w Hiszpanii są „przeciążone”.

Władze miejskie pracują jednak nad innowacyjnymi sposobami tworzenia społeczności i zapewniania opieki swoim brytyjskim mieszkańcom.

Jednym z nich jest Urząd Miasta Mijas, który poprzez APEMEX (Program Pomocy Starszym Cudzoziemcom) stworzył stowarzyszenia łączące osoby starsze, aby nie czuły się samotne.

„Brytyjczycy, którzy przybyli do Hiszpanii w czasach pełnej autonomii, podjęli decyzję o życiu z dala od rodzin i sieci społecznościowych, są prototypem ludzi niezależnych i wolnych, więc gdy osiągną starość, ludzie się nie zmieniają” – powiedział profesor hab. Praca socjalna i usługi społeczne na Uniwersytecie w Jaén, Yolanda María de la Fuente.

„Może należałoby zastosować swego rodzaju pedagogikę gerontologiczną i uświadomić im, że przy odrobinie wsparcia i pomocy można by żyć znacznie lepiej, a przede wszystkim, mając pewne wskazówki, ułożyć własny plan na życie” – dodała.

Tym, którzy rozważają przeprowadzkę, Hesketh z Supportu w Hiszpanii nalegał, aby Brytyjczycy „zintegrowali się tak bardzo, jak to możliwe, nauczyli się języka i zrozumieli, w jaki sposób system hiszpański może pomóc.