Widmo dodatkowych kontroli granicznych zawisło nad strefą Schengen po śmiertelnym ataku w Solingen w Niemczech.
Komisja Europejska balansuje na granicy wytrzymałości po masowym ataku nożem, w którym zginęły trzy osoby w Solingen w Niemczech, starając się zachować równowagę między ochroną bezpieczeństwa narodowego, której państwa członkowskie gorliwie strzegą, a integralnością strefy Schengen, którą władza wykonawcza jest zobowiązana chronić.
Strefa bezpaszportowa licząca 450 milionów obywateli, powszechnie uważana za jedno z najbardziej namacalnych osiągnięć integracji europejskiej, znajduje się pod ciągłą presją od czasu kryzysu migracyjnego w 2015 r., kiedy to państwa wprowadziły tymczasowe kontrole graniczne, które w niektórych przypadkach zostały nielegalnie przedłużone.
Obecnie kontrole przeprowadzane są w ośmiu krajach strefy Schengen, w tym w Niemczech.
Wszelkie kontrole graniczne powinny być „proporcjonalne” i pozostać „wyjątkowe, ściśle ograniczone w czasie i ostateczne” – powiedział rzecznik Komisji we wtorek, zauważając, że środek ten powinien być zawsze uzasadniony „poważnym zagrożeniem dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego”.
Do ataku nożownika w Solingen, do którego przyznało się tzw. Państwo Islamskie, przyczynił się obywatel Syrii, którego wniosek o azyl został wcześniej odrzucony i nakazano mu powrót do Bułgarii, pierwszego państwa członkowskiego UE, do którego wjechał.
Niepowodzenie w przeprowadzeniu deportacji wywołało wzajemną krytykę ze strony niemieckich władz i na nowo rozpaliło politycznie burzliwą debatę na temat migracji, którą Bruksela miała nadzieję opanować po zakończeniu kompleksowej reformy w maju.
„Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby takie rzeczy nigdy więcej nie wydarzyły się w naszym kraju” – powiedział kanclerz German Scholz, obiecując przyspieszenie liczby deportacji. UE od dawna zmaga się z rozwiązaniem tego drażliwego problemu, między innymi z powodu braku współpracy ze strony krajów pochodzenia.
„Będziemy musieli zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić, że ci, którzy nie mogą i nie mają pozwolenia na pobyt tutaj w Niemczech, zostaną repatriowani i deportowani” – dodał Scholz.
Politycy prawicy szybko wykorzystali ten moment, by ostro skrytykować Scholza i jego niepopularną trzypartyjną koalicję, domagając się zdecydowanych działań mających na celu ograniczenie nielegalnej migracji.
Friedrich Merz, lider centroprawicowej Unii Demokratycznej Niemiec (CDU), zaproponował moratorium na przyjmowanie uchodźców syryjskich i afgańskich, dwóch największych grup narodowości, które szukają schronienia w Niemczech, oraz ustanowienie stałych kontroli na granicach niemieckich. „Dość!” napisał Merz.
Alice Weidel, współprzewodnicząca skrajnie prawicowej partii AfD, wyraziła podobne idee, mówiąc, że moratorium powinno trwać „przynajmniej” pięć lat. „Ponadto granice muszą zostać zamknięte, a grupy osób o najwyższym wskaźniku przestępczości – zwłaszcza Afgańczycy, Syryjczycy i Irakijczycy, którzy przebywają w Niemczech nielegalnie – muszą zostać deportowane” – powiedziała Weidel stacji ZDF.
Skup się na Pakcie
Zapytana o te pomysły, których wdrożenie byłoby sprzeczne z normami UE, Komisja Europejska odmówiła komentarza i podkreśliła, że jej głównym celem jest wdrożenie reformy polityki migracyjnej i azylowej, znanej również jako Nowy Pakt.
Wejście w życie pięciu ustaw przewidzianych w Paktzie zajmie dwa lata.
Reforma przewiduje, że w przypadku odrzucenia wniosku o azyl wnioskodawca otrzyma jednocześnie decyzję o powrocie, zamykając lukę między tymi dwoma procedurami. Frontex, agencja straży granicznej bloku, będzie wspierać państwa członkowskie w skutecznym przeprowadzaniu deportacji. Ostatnie słowo będzie jednak nadal należało do kraju pochodzenia lub tranzytu, który zostanie poproszony o przyjęcie migranta z powrotem – i może odmówić.
W UE wskaźnik powrotów oscyluje wokół 30%.
Co najważniejsze, rządy, zgodnie z prawem międzynarodowym, nie mogą odsyłać osób ubiegających się o azyl do krajów, w których ich życie i prawa człowieka byłyby zagrożone. Debata wśród państw członkowskich na temat tego, czy właściwe byłoby repatriowanie migrantów do niektórych części Syrii, zyskała na popularności w ostatnich miesiącach, ale bez żadnego rozwiązania.
„To ciągła praca. Jak dotąd warunki (w Syrii) nie zostały jeszcze spełnione” – powiedział rzecznik Komisji.
Nowy Pakt przewiduje możliwość opracowania ogólnounijnej listy „bezpiecznych krajów pochodzenia”, aby zapewnić, że nakazy deportacji będą uznawane jednolicie w całym bloku. Na dzień dzisiejszy każde państwo członkowskie ma własną listę „bezpiecznych krajów”, rozdrobniony krajobraz, który powodował sporadyczne nieporozumienia między rządami.
„Posiadanie takiej listy mogłoby potencjalnie ułatwić odsyłanie osób do krajów pochodzenia, które następnie zostaną uznane za bezpieczne” – powiedział Alberto-Horst Neidhardt, starszy analityk polityczny w European Policy Centre (EPC), w wywiadzie dla TylkoGliwice.
Jednak fakt, że katalogu nie zaproponowano w tym samym czasie co ustawodawstwa i w związku z tym nie uwzględniono go w negocjacjach, wskazuje na konieczność przeprowadzenia trudnej walki o osiągnięcie porozumienia przez wszystkie 27 państw członkowskich.
„Bardzo mało prawdopodobne, że w najbliższym czasie dojdzie do bardzo silnego konsensusu co do tego, które kraje mogłyby znaleźć się na tej liście” – powiedział Neidhardt. „Szczególnie jeśli spojrzymy na kraje, które są obecnie w centrum uwagi mediów, takie jak Syria czy Afganistan. Istnieją bardzo, bardzo różne stanowiska państw członkowskich w tej sprawie”.
Koncepcja „bezpiecznych krajów” została zakwestionowana przez organizacje pozarządowe, które twierdzą, że mniejszości nadal mogą być prześladowane w krajach wolnych od wojny.
Mimo to oczekuje się, że sprawa pozostanie wysoko na liście priorytetów. W swoich wytycznych na drugą kadencję przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen obiecała odłożyć na później „nowe wspólne podejście” w sprawie powrotów, aby zapewnić, że decyzje „będą wzajemnie uznawane w całej Europie”.